Prószyński i S-ka, Warszawa 2019.
Życie Anki
Do rodzinnego domu – wielopokoleniowego i patchworkowego jednocześnie – zabiera Ewa Zawistowska czytelników. Powraca do rzeczywistości z drugiej połowy XX wieku, żeby zaprezentować własne dzieciństwo, ale też Ankę, powszechnie znaną jako bohaterkę trenów Władysława Broniewskiego, a prywatnie – matkę. „Dziadek Władek. O Broniewskim, Ance i rodzinie” to książka obszerna i zbudowana na fragmentach korespondencji, bardzo dobrze zresztą wybranych. Ewa Zawistowska prezentuje tu sławnego dziadka (przez pewien czas w szkolnych latach starała się zresztą nie ujawniać, że jest wnuczką „tego” Broniewskiego, o genezie takiego zachowania w tomie pisze), swoich rodziców, ale też innych ludzi, którzy przewijali się przez dom. Ankę poznaje po latach – matka autorki zmarła, gdy ta miała zaledwie kilka lat. Śledzenie listów zachowanych w domowych archiwach jest doskonałą okazją do portretowania rodzinnych stosunków i charakterów. Z listów wyłania się obraz kobiety dość szczęśliwej, realizującej się w pracy przy filmach. Anka jest zawsze wolna – chociaż dość wcześnie zachodzi w ciążę, nie rezygnuje ze swoich planów – wyjeżdża do Paryża i tam uczy się sztuki filmowej. O Ewę troszczy się niejako na odległość, utrzymując stały kontakt z rodzicami i mężem. Z kolei Stefan to oaza spokoju, zawsze zakochany i troskliwy. I nawet mimo śladów romansu to w codzienności dziadków Ewy Zawistowskiej więcej jest sercowych burz.
Autorka przygląda się zwłaszcza relacjom mamy i dziadka – ale interesują ją również czułości (oraz cała proza życia) wymieniane w listach przez rodziców. Stefan i Anka nie szczebioczą do siebie, ale zapewniają sobie wzajemnie stabilizację i spokój. Dla Zawistowskiej to musiało być ciekawe doświadczenie – odkrywać w korespondencji rodzinnej wiadomości o sobie. Do przytaczanych cytatów może zawsze coś dopowiedzieć, uzupełnić informacje albo przedstawić dane z dodatkowych źródeł – nie proponuje wyłącznie podążania za listami. Zdarza się, że odżegnuje się od działalności członków rodziny (fakt, że babcia jest komunistką, nie pozwala jej zajrzeć do spisanych przez starszą panią wspomnień), jednak zwykle opowiada barwnie i wielowymiarowo o tym, co działo się na co dzień. Przywraca Ance obecność – nie wspomina o swojej tęsknocie czy braku matki na co dzień. Pokazuje za to humor w listach, wierszyki tworzone na gorąco przez dziadka Władka, pokonywanie zwykłych trudności i wyzwania. Stopniowo do książki coraz bardziej wkracza problem nieokreślonej choroby Anki, samopoczucie i stan fizyczny określany przez samą zainteresowaną jako „usranie”.
„Dziadek Władek” to publikacja przygotowana z największą starannością. Ewa Zawistowska staje się przewodnikiem po korespondencji, przy okazji tom zamienia się w pokaz sztuki epistolarnej, nie da się tu przeoczyć jakości kolejnych listów, a nawet drobnych zapisków na kartkach pocztowych. W końcu to podstawowy sposób utrzymywania kontaktów, a geny literata zobowiązują. Ewa Zawistowska pozwala się rozsmakować nie tylko w słowach, ale i w całych nakreślanych relacjach między członkami rodziny. Trudnych tematów nie unika, wie, czym przyciągnąć czytelników. Sprawia, że ta publikacja funkcjonować będzie jako dopowiedzenie do biografii Władysława Broniewskiego, ale też jako ciekawy portret rodzinny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz