środa, 23 października 2019

Agnieszka Jeż: Za siódmą górą

Filia, Poznań 2019.

Zmiany

Klara Majewska do niedawna była gotowa na każdym kroku przypominać, że cztery pokolenia kobiet z jej rodziny musiały sobie radzić bez mężczyzn – i ona ma szansę na staropanieństwo. To biadolenie było najtrudniejsze do zniesienia w cyklu Dom pod Trzema Lipami i dobrze, że w części „Za siódmą górą” bohaterka je poważnie ogranicza. Wprawdzie dlatego, że na horyzoncie pojawia się przystojny góral Staszek (taki sam, jak u jednej z przodkiń, co łatwo można odczytywać jako przeznaczenie), ale i tak Klara ma tym razem inne tematy do rozmyślań. Planuje przeprowadzkę do Krakowa: szuka tu pracy, poprawia relacje z matką, a od sąsiadki uczy się tego, co warto do własnego życia wcielić. Chodzi na długie spacery albo zagłębia się w przeszłość – przypadkiem odkrywa, do czego dopuścił się jej pradziadek – i w ten sposób przekonuje się, że czasami lepiej rozstać się i zakończyć toksyczny związek niż tkwić w piekle bez możliwości ucieczki. Wydarzenia sprzed dekad bardzo bulwersują bohaterkę – znów wychodzi na wierzch naiwność Klary i jej nieprzystosowanie do pozacukierkowego świata. W swojej obyczajówce mości się jednak wygodnie i dostarcza odbiorczyniom wytchnienia.

„Za siódmą górą” to prosta powieść z romansowym zacięciem. Autorka dobrze orientuje się w konwencji i proponuje czytelniczkom relację z układania sobie przez bohaterkę życia na nowo – towarzyszy jej w tym i rejestruje kolejne dylematy oraz zachwyty. Co by się nie wydarzyło, Klara Majewska na pewno będzie się nad tym zastanawiać i w myślach komentować. W ten sposób Agnieszka Jeż chce podsunąć czytelniczkom podpowiedzi dotyczące związków czy życiowych wyborów. Nie wypada to zbyt moralizatorsko, jeśli już to raczej infantylnie – ale o to w końcu chodzi, żeby książka była ciepłą obyczajówką, a nie powieścią psychologiczną. Nie ma tu rejestrowania niuansów psychiki, a Jeż wpatruje się raczej w młodzieżówki z dawnych lat – bohaterka analizuje spojrzenia i słowa, przejmuje się wszystkim, próbując się odnaleźć w nowej sytuacji. Sporo miejsca (poza westchnieniami do Staszka) zajmują tutaj opowieści o kontaktach z mamą – właściwie odzyskaną dla świata, bo na początku Dorota była postacią z tła – oraz o barwnej Jadzi, sąsiadce z kamienicy. Agnieszka Jeż wie z rynku wydawniczego, że powieści z posmakiem historycznym (w tym wypadku zapiskami z przeszłości) doskonale się sprawdzają w docelowej grupie odbiorczyń – funduje więc i taki przeskok w czasie. Przyjemna jest ta powieść, szybka i nieangażująca nerwów, to typowe czytadło dla pań, które pragną idealizowanych historyjek oderwanych od życia. Klara Majewska może sobie pozwolić na wybieranie zajęć nieintratnych, za to dających satysfakcję, może postępować nierozsądnie i zdawać się na los. Może zachwycać się Krakowem jako miejscem spokoju (w odróżnieniu od Warszawy) – i tak chodzi o rozrywkę masowej publiczności – i jako taka powieść „Za siódmą górą” się sprawdza. Zresztą fanki cyklu doskonale wiedzą, że od historii Klary nie uciekną – zwłaszcza że autorka już szykuje niespodziankę na kolejny tom.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz