sobota, 1 czerwca 2019

Mysi Domek. Sam i Julia: Urodziny

Media Rodzina, Poznań 2019.

Świętowanie

Krótka historyjka z zagadką na końcu – to coś, co maluchy uwielbiają. A jeśli jeszcze dodatkowo owa historyjka dotyczy tematu nieobojętnego kilkulatkom – motywu urodzin jednej z bohaterek, myszki, która kończy roczek – zabawa zapowiada się niezła. Sam i Julia zostali zaproszeni na urodziny małej kuzynki, wszyscy zajmują się przygotowaniami. Myszki dekorują pokój girlandami z papieru, pieką pyszne ciasto i pakują prezenty. W dniu urodzin przybywają do Zosi w czapeczkach urodzinowych na głowach. Dla Zosi ten dzień zapowiada się wspaniale: najpierw dostaje wielkiego całusa, później bierze udział w rozpakowywaniu prezentów i jedzeniu smacznego ciasta. Trudno wyobrazić sobie lepszą historię. Po raz kolejny mali bohaterowie mogą zajrzeć do Mysiego Domku w wersji kartonowej książeczki o niewielkim formacie. „Urodziny” to tomik dla najmłodszych dzieci, z uproszczoną akcją i tematyką dostosowaną do oczekiwań maluchów – ale ma w sobie to, co starsi odbiorcy (a także dorośli, co jest rzadkością w picture bookach!) bardzo cenią w podstawowym cyklu Mysi Domek: dbałość o detale.

Akcja dzieje się w specjalnie przygotowanym kartonowym domku dla mysich – zrobionych z włóczki czy filcu bohaterów. Cały domek rozrasta się o kolejne pomieszczenia, nie jest tylko jednym mieszkaniem, ale też zestawem sklepów czy przestrzeni, w których można się bawić. Dopracowany w detalach domek urzeka wykończeniami: można tu rozpoznać pochodzenie kolejnych przedmiotów i zmiany ich przeznaczenia (klocki dla myszy to zwykłe kwadratowe koraliki, foremka na ciasto jest z kapsla. Maciupeńkie uchwyty do szafek, kubeczki w kuchni czy książki zachwycają precyzją wykonania. Mało tego: w niektórych pomieszczeniach na ścianach są nie zawsze równo położone kafelki – niewielu odbiorców miałoby cierpliwość, żeby tak przygotowywać domki dla lalek. Tymczasem odkrywanie takich drobiazgów na kolejnych stronach jest jedną z większych przyjemności oglądania książki (nie tylko „Urodzin”, ale każdej publikacji z serii Mysi Domek). W tak przygotowane tło wchodzą myszy – i skupiają na sobie uwagę dzieci, są to bowiem „prawdziwi” bohaterowie (fakt, że nie ma się tu do czynienia ze standardowymi ilustracjami, a ze zdjęciami, przekonuje najmłodszych do takiego poglądu). Myszki sfotografowane w ruchu, w akcji – są ciekawsze niż kreskówka. Dopiero kiedy dzieci usatysfakcjonuje obserwowanie ich działań, mogą przejść do tego, na czym dorośli skupiają się od początku: do kreowania ich świata. Zwłaszcza różnorodność w asortymencie sklepów wydaje się tu zachwycająca: na stoiskach z materiałami jest mnóstwo ścinków i nitek, kolorów i „towarów”, tutaj zabawa tak naprawdę się zaczyna. Twórcy Mysiego Domku dbają o to, by nigdy nie było nudno – ale też żeby wszystko wypadało przekonująco. Sam i Julia pomagają w pieczeniu szarlotki, na stoliku znajdą się zatem jabłka z wydrążonymi szypułkami, niektóre częściowo obrane, a niektóre – pokrojone. Dla odbiorców będzie to możliwość wkroczenia w świat postaci, ze wszystkimi detalami. Publikacja, którą można długo oglądać, za każdym razem odkrywając nowe szczegół i nowe powody do radości. Sam i Julia może nie doświadczają wymyślnych przygód, prowadzą zwyczajne życie – ale sposób pokazywania codzienności w ich wypadku wiąże się z zachwycającymi zdjęciami i śledzeniem obrazków niemal w nieskończoność.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz