Dolnośląskie, Wrocław 2019.
Zza krat
Grek porzucił gangsterkę, siedzi w domu, żyje z oszczędności i pisze książki. Ale taki obrazek w żaden sposób nie mógłby być dla czytelników kuszący. Autor powraca więc pamięcią do najbardziej burzliwych doświadczeń ze swojego życia i przedstawia odbiorcom porządkowane tematycznie fragmenty przeszłości. „Siedziałem w więzieniu. Prawdziwa historia” to trzeci tom wyznań byłego gangstera i jednocześnie ironiczna analiza środowiska, do jakiego Grek trafił. Nie będzie tutaj ponownego wyjaśniania przeszłości – kto zechce uzupełnić wiadomości, zostanie odesłany do konkretnego tytułu. Autor zajmuje się tutaj wyłącznie kwestią odsiadywanego wyroku za zabójstwo – i organizowaniem sobie codzienności za kratami. Relacjonuje zasady panujące w więzieniu: postawy wobec innych osadzonych, hierarchię wśród nich obowiązującą, dogadywanie się z klawiszami czy widzenia. Trochę miejsca poświęca grypserze, która ma być po prostu dodatkowym kryterium podziału skazanych, ale kompletnie się nie sprawdza – zasady z nią związane idą w kąt, a samodzielnie myślący więźniowie pokroju Greka dostrzegają tylko problemy, jakie wyzwala. Grypsowanie zatem samo siebie tu ośmiesza. Za to wciąż ważne są kodeksy funkcjonujące już nawet w stereotypach – między innymi to, jaką pozycję w więzieniu zapewnia określony paragraf. Ale Grek nie jest od tego, żeby porządkować zasady więziennictwa, takie informacje przekazuje na marginesie zwykłego opowiadania o codzienności. Wyjaśnia na przykład, jak można było załatwić sobie widzenie z ukochaną – i jak ustalało się reguły życia w celi. Przytacza szereg rozmów i charakterystyk osadzonych, tłumaczy im – a przez to też czytelnikom – co oznaczają zeznania świadka koronnego (i przy okazji rozwiewa mit o anonimowości przy zeznaniach tych, którzy anonimowi mieli pozostać). Życie więzienne stanowi centralną oś tej książki.
Tak jak w poprzednich tomach tego autora, i tutaj sporo miejsca zajmuje motyw miłości do mamy (przy równoległej, choć mniej już podkreślanej nienawiści do ojca). Eksponuje Grek wydarzenia, które pozwalały scementować rodzinne więzi. Za to zupełnie inaczej przedstawia swoją ukochaną, a później żonę, Beatę. Na początku historii jest niemal wszędzie, za to motyw rozwodu niemal całkowicie przemilczany – wymazuje jej obecność ze wspomnień bez uprzedzenia o tym czytelników. Pod tym względem nierównomiernie rozkłada autor obraz uczuć, ale przecież nie pisze prozy fabularnej, ma zatem dobre wytłumaczenie.
Potrafi Grek opowiadać historie i drobne scenki, nawet jeżeli nie do końca pasuje mu kompozycja całości. Wygrywa szczerością przekazu, chociaż można się zastanawiać czasem nad obecnym w tomie podrasowaniem dialogów tak, żeby nie składały się wyłącznie z przekleństw, a niosły dla czytelników możliwe do wyłapania treści. Autor pisze o konkretnym wyimku z życia – i do fanów literatury sensacyjnej non-fiction trafić powinien. Chyba że ktoś akurat będzie miał mu za złe rozczłonkowanie wspomnień tak, by można z nich było produkować kolejne tomy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz