W.A.B., Warszawa 2019.
Zdrada
Jedna historia z dwóch perspektyw. Jeden mężczyzna i relacja stara jak świat: żona i kochanka – koleżanka z pracy. Banał eksploatowany do granic możliwości, ale tutaj nie jako podstawa fabuły, a uzasadnienie formy. Ada Szulc do Borysa czuje szalone pożądanie. Zaczyna wierzyć, że po mężu-alkoholiku, nawet z małym dzieckiem ma jeszcze szansę na wielką i filmową miłość. Rzuca się na Borysa (albo Borys na nią) przy każdej możliwej okazji. Wprawdzie taka relacja w firmie to zawsze ryzyko (że potem poza ukochanym straci się jeszcze pracę) – ale Ada nie chce wybrzydzać. Boi się, że następna szansa na szczęście nie pojawi się tak łatwo. Z kolei Joanna prowadzi gabinet psychoterapeutyczny. Wysłuchuje problemów par, podsuwa sposoby na wyjście z kryzysu (albo pogodzenie się z losem i rozpoczęcie nowego życia). Staje się wyrocznią i wydaje się, że zna rozwiązania na każde życiowe wyzwanie. Przekonana jest, że jej ukochany mąż, Piotr, to ideał. Nie przypuszcza nawet, że kochający i rozsądny ojciec dwójki dzieci mógłby mieć kogoś na boku i zrujnować idealnie funkcjonującą rodzinę. Problem w tym, że cudowny mąż Joanny i ognisty kochanek Ady to jedna i ta sama osoba.
Karolina Głogowska i Katarzyna Troszczyńska proponują czytelniczkom analizę jednej sytuacji z dwóch ujęć. Ale robią to tak, żeby nie było zbyt łatwo opowiedzieć się po którejkolwiek ze stron. Niby z moralnego punktu widzenia wszystko jest jasne: żonatego mężczyzny nie wolno podrywać, Ada powinna być tą, która rozbija szczęśliwy związek. Jednak autorki nie odmalowują jej jako bezwzględnej kusicielki: również Ada jest tu ofiarą, odbiorczynie dostrzegają jej cierpienia i dylematy. Joanna – ofiara oczywista – nie pozostaje bez winy, bo w końcu sytuacja w jej małżeństwie daleka jest od znakomitej, Joanna skupia się na pozorach. Gdyby nie przypadek, nie dostrzegłaby nawet alarmujących sygnałów.
Ta sama historia wygląda inaczej, kiedy przedstawia się ją od strony domowej – a inaczej od strony romansu. Kobiety ogniskują na sobie uwagę, mężczyzna pozostaje – jedynie – katalizatorem akcji. Nie dzieje się tu wiele (pod kątem wydarzeń), liczy się sfera uczuć. Autorki próbują pokazać czytelniczkom, że romanse nie mogą dobrze się skończyć, to rodzaj przestrogi – stąd imitowanie zwykłego życia i akcentowanie najbardziej powtarzalnych sytuacji. Ada i Joanna mają swoje racje, niewiele to jednak zmienia. Co się musi zdarzyć – to się zdarzy, kluczowe będzie borykanie się z konsekwencjami – często bolesnymi. Nie ma ani pięknych małżeństw bez wad, ani bajkowych romansów. Za chwile szczęścia trzeba zapłacić, czasami nawet słono. Głogowska i Troszczyńska o temacie do bólu wyeksploatowanym mimo wszystko piszą lekko, czyta się tę książkę jak standardową obyczajówkę, bez względu na wartościowe i pouczające przesłania. Analiza związków w tym wypadku staje się bazą czytadła, lektura dla pań zamienia się w opis rzeczywistości – a raczej sedna tej rzeczywistości, bez pobocznych trosk i problemów: to konsekwencja romansu, zdrady i małżeństwa przygotowana z wprawą. „Inna kobieta” to nie tylko obyczajowa narracja, ale i przegląd postaw społecznych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz