Czarne, Wołowiec 2018.
Ludzie
Moment otwarcia rynku dla prywatnych przedsiębiorców dość radykalnie odmienił oblicze polskiego społeczeństwa - i tę zmianę niemal równolegle portretowali w swoich reportażach Piotr Lipiński i Michał Matys. Teraz, dzięki tomowi “Niepowtarzalny urok likwidacji”, można docenić ich spostrzegawczość, umiejętność wyciągania wniosków i wyczulenie na absurdy. W tomie pojawiają się drobni przedsiębiorcy, którzy próbowali swoich sił w handlu ulicznym, nietypowej akwizycji albo w pornobiznesie. Niektórzy postanowili rozminąć się z prawem, produkując kompot, czyli “polską heroinę”, a zwykli pracownicy – z likwidowanych fabryk – masowo tracą pracę. Do tego autorzy pokazują przemiany zachodzące w samym społeczeństwie: nagle pojawiają się kolejne hipermarkety, po których można w cieple pospacerować, w telewizji roi się od reklam (a na razie trudno odróżnić prawdę od fikcji). Można poskarżyć się na własny kraj do Strasburga, albo wziąć udział w teleturnieju i później wykłócać się o nagrodę (która była wypożyczona). “Niepowtarzalny urok likwidacji” to szereg opowieści o tym, co nowe – zestaw zderzeń z oczekiwaniami. Lipiński i Matys chcą tu być blisko zwykłych ludzi. Kiedy piszą i oceniają codzienność, unikają wartościowania, wnioski pozostawiają czytelnikom – ich opowieści, chociaż przygotowywane do prasy, się nie starzeją, do dzisiaj będą robić wrażenie i dostarczać rozrywki zwłaszcza tym odbiorcom, którzy pamiętają lata 90.
Piotr Lipiński i Michał Matys przedstawiają tu reportaże - migawki, kilka tekstów bardziej rozbudowanych, ale też kilka notek prasowych. Oddają głos postaciom, pozwalają na analizowanie własnych doświadczeń, ale też bezbłędnie wytyczają kierunki poszukiwań nowego. To, co w Polsce po 1989 roku wydawało się nowatorskie i przełomowe (albo dla zwykłych mieszkańców takie po prostu było), mogło albo przetrwać do obecnych czasów - ulec ustandaryzowaniu, wtopić się w krajobraz – albo stać się efemerydą, egzotycznym i chwilowym dziwactwem. Autorzy obie te sfery przywołują, chociaż w momencie powstawania tekstów nie mogli jeszcze do końca przewidzieć, jak będzie się zmieniać rzeczywistość. Udaje im się uchwycić intrygujące osobowości, mentalność ludzi zmuszonych do poszukiwania nowego pomysłu na siebie. “Niepowtarzalny urok likwidacji” to publikacja wyjątkowa - wskrzeszająca dawne reportaże, które teraz nabierają nieco sentymentalnego charakteru. W tej książce polską codzienność odmalowuje się za sprawą wyrazistych przykładów, nie ma miejsca na rutynę, szarość albo brak motywacji do działania. Lipiński i Matys nie muszą dodatkowo komentować prasowych tekstów ani wprowadzać odbiorców w klimat czasów (można było spokojnie zrezygnować z jednoakapitowych miniaturowych wstawek przed każdym artykułem), wszystko staje się jasne od pierwszych słów. Być może czytelnikom urodzonym już w XXI wieku trudno będzie uwierzyć w przedstawiane tutaj spostrzeżenia i sytuacje – autorzy za to bez problemu dotrą do starszych odbiorców. Proponują fragment rzeczywistości nie do przecenienia pod kątem trafności obserwacji oraz zawartości humoru (aktualizującego się z czasem). Jest to podsumowanie pewnego etapu przemian obyczajowych, ale też zestaw ciekawostek. Siłą “Niepowtarzalnego uroku likwidacji” są bez wątpienia ludzie. Drobne reportaże polegają na oddawaniu specyfiki życia zwykłych obywateli – bez cukierkowości, bez rozdmuchiwania marzeń. Autorzy rejestrują zwyczajność: nie wiedzą jeszcze, że ta zwyczajność nawet po latach będzie wypadać nadzwyczaj barwnie. Dzięki takim zapiskom nie zginie pamięć o oryginalnych pomysłach ludzi niemal zmuszonych do zmiany trybu życia. To znakomite uzupełnienie wiadomości historycznych. A ponieważ nie ma tu polityki ani odniesień do wydarzeń, które wymagałyby dodatkowych tłumaczeń, tom może długo przetrwać na rynku. I dobrze – dostarcza bowiem nie tylko wizji polskiej rzeczywistości sprzed prawie trzech dekad, ale też rozrywki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz