Media Rodzina, Poznań 2018.
Przez aptekę
Wieloznaczny jest tytuł tej publikacji, która – jako jedna z wielu w bardzo rozbudowanej już serii – przybliża kilkulatkom świat. „Alarm w przedszkolu Zuzi” może kierować wyobraźnię odbiorców na różne obszary skojarzeń. Chodzi natomiast o to najmniej chyba oczywiste. Alarm dotyczy wszy u dzieci. Niemedialność tego zagadnienia wyklucza jego obecność w tytule – a przecież należy dzieciom przedstawić i ten aspekt codzienności, skoro bardzo prawdopodobne jest, że się z nim zetkną. Wszystko zaczyna się od tego, że maluchy bardzo się drapią. Już pobieżna obserwacja wskazuje na poważny problem – na szczęście do szybkiego pokonania. Tyle że rodzicom nie wolno zignorować wiadomości od wychowawczyni. „Alarm wszowy” to informacja, że wszyscy mają zaopatrzyć się w lekarstwo oraz gęsty grzebień, wytruć wszy i wyczesać je z włosów. Cała ta operacja nie należy ani do przesadnie skomplikowanych, ani budzących lęk. Dzieci mogą w dzielności naśladować bohaterkę – wystarczy, że będą posłuszne i nie spróbują uciekać przed bezbolesnymi zabiegami. Żeby pozbyć się wszy, kurację należy powtórzyć po dziesięciu dniach – i na to też się tu odbiorców przygotowuje. Osobnym zagadnieniem staje się sprzątanie: odkurzanie, pranie pościeli, pranie albo zamrażanie ukochanych pluszaków dzieci – tak, żeby i w tej kwestii nie było małych dramatów. Właściwie można się zastanowić, czy historyjka o Zuzi jest potrzebna w zwykłych wieczornych lekturach – czy lepie sięgnąć po nią, kiedy problem zaistnieje, żeby najmłodsi nie czuli lęku przed tym, co ich czeka. Przy okazji autorka rozwiewa wątpliwości: wszy mogą mieć nawet najczystsze dzieci, nie pojawiają się te insekty w wyniku braku higieny. Łatwo się rozprzestrzeniają, dlatego ważne, żeby wszyscy wzięli udział w akcji ich tępienia. A kiedy już dzieci pozbędą się wszy, przedszkolne życie wróci do naturalnego rytmu. Zuzia – nie po raz pierwszy – dowiaduje się, że nie czeka jej nic strasznego ani nieprzyjemnego, że nie ma się czego bać i że nie będzie bolało.
Z taką lekturą nie tylko można przekonać małych odbiorców do użycia lekarstwa i wyczesywania wszy – łatwiej będzie namówić dzieci też na kwarantannę maskotek, bo i one powinny zostać oczyszczone z pasożytów. Bohaterka nie ma co do zasadności tego pomysłu żadnych wątpliwości, więc jej postawa udzieli się także kilkulatkom – i być może będzie to jeden z ważniejszych punktów historyjki. Ta drobna obrazkowa przygoda odnosi się do problemu obecnego wśród najmłodszych, a później coraz rzadziej spotykanego. Uświadamia czytelnikom, że czasami trzeba podjąć konkretne działania, żeby poradzić sobie z kłopotem – ale też że wszystko da się zamienić w miłą zabawę i wspólne spędzanie czasu. W tym kontekście alarm oznaczać będzie wyłącznie błyskawiczną reakcję, brak wątpliwości i wahań. Zuzia, bogatsza o kolejne doświadczenie, sprawi, że mali odbiorcy zapamiętają nawet rodzaje działań do wprowadzenia w życie na wypadek wszowego alarmu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz