Media Rodzina, Poznań 2018.
Bez wyjścia
Wyszukiwanka, która zakłada większą niż w typowych picture bookach aktywność dziecka to coś, co zapewni maluchom nie tylko sporo dobrej zabawy, ale jeszcze ćwiczenie sprawności manualnej. Kartonowe książeczki stały się na nowo atrakcyjne za sprawą otwieranych okienek, pod którymi ukrywać można niespodzianki dla kilkulatków. I tak Kicia Kocia razem z Nunusiem stają się kolejnymi bohaterami dążącymi do poszukiwania zaginionych przedmiotów. Do zabawy oczywiście zaproszą odbiorców. A wszystko zaczyna się w sytuacji dzieciom i dorosłym doskonale znanej: Kicia Kocia i Nunuś mają iść na spacer, ale Nunuś nie wyjdzie bez szczurka, swojej ulubionej maskotki. To pretekst do – nomen omen – myszkowania po całym domu, dla czytelników możliwość sprawdzenia, jakie schowki warto przeszukać u Kici Koci, dla bohaterów - chwila napięcia.
Kicia Kocia i Nunuś razem przemierzają kolejne pomieszczenia. Mogą zaglądać do szafek i szuflad, pod poduszki i porozrzucane przedmioty, do garnków i pod gazety. Mogą nawet sprawdzić, czy szczurek nie wpadł do sedesu – i to powinno dzieci bardzo ucieszyć. Każde miejsce w domu to szereg skrytek, w których bez trudu zmieściłby się szczurek. Jednak – dla dobra niby-fabuły - nie może się zmieścić, rozwiązanie zagadki pobytu maskotki to przecież puenta opowieści. Na razie zatem szczurka nie będzie, co podkreśla każdorazowo komentarz na rozkładówce. Będzie za to wyszukiwanie kolejnych klapek i sprawdzanie, co się pod nimi kryje. Okienek w tym tomiku jest 57, więc dzieci zajmą się publikacją na długo, zwłaszcza że za pierwszym razem otwarcie niektórych, co bardziej skomplikowanych kształtów, wymagać będzie trochę uwagi.
Sama opowieść nie jest zbyt skomplikowana tekstowo – ale wzbogacą ją z pewnością opowiadania o odkryciach dokonywanych dzięki okienkom. Nagle trzeba będzie dodać, co znajduje się u Kici Koci w zlewie, a co za piłką - i w ten sposób książka zacznie się rozrastać. Narrację prowadzić mogą dorośli, żeby rozbudowywać słownictwo pociech – ale i same dzieci, dla których będzie to rodzaj zgadywanki. Fakt, że nie wiadomo, czy autorka pójdzie w kolejnym okienku w absurd czy w rzeczywiste i naturalne znaleziska – uprzyjemnia zabawę i dodaje humoru do książeczki. Maluchom spodoba się na pewno możliwość dokładnego poznawania domu Kici Koci – sama nieobecność szczurka nie będzie aż tak absorbująca. Tomik jest kolorowy i nieprzeładowany przedmiotami, Anita Głowińska wie dobrze, jak zrównoważyć proporcje i sprawić, żeby dzieci nie męczyły się przy zabawie. Używa przyjemnych odcieni, a lekturę dodatkowo jeszcze umila widocznymi śladami pędzla, fakturą barwnych plam. To coś, co warto docenić, gdy na rynku królują tomiki wygładzane komputerowo aż do przesady.
Kicia Kocia i Nunuś szukają szczurka w różnych miejscach i żeby odbiorcy na koniec zabawy nie przeoczyli miejsca ukrycia maskotki, autorka podpowiedź (bardzo nachalną) zamieszcza już w samym tekście. Ale i tak nie odbierze w ten sposób rozrywki: dzieciom bardziej niż szukanie i sprawdzanie, co kryje się pod okienkami, spodoba się samo otwieranie owych okienek, nietypowe przy lekturze zajęcie. To jeden z pomysłów, jak przekonać najmłodszych do książek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz