czwartek, 24 stycznia 2019

William Dalrymple, Anita Anand: Koh-i-noor. Historia najsłynniejszego diamentu świata

Noir sur Blanc, Warszawa 2018.

Klejnot

To działa na wyobraźnię. Diament wielkości kurzego jajka, obecny w kulturze od czasów starożytnych, przechodzący z rąk do rąk i z czasem obrastający w legendy oraz klątwy. Bogactwo jak z baśni, ale i dyplomatyczne wyzwanie. Koh-i-noor funkcjonuje w zbiorowej świadomości jako wyraźny sygnał, że zawsze warto marzyć i pragnąć nawet niemożliwego. Historia najsłynniejszego diamentu świata z baśnią ma wiele wspólnego, to przygotowana przez parę autorów relacja, w pierwszej części bardziej historyczna, w drugiej – bardziej reportażowa – o losach klejnotu. William Dalrymple przygląda się dalekiej przeszłości. Rejestruje obecność diamentu na dworach, wśród możnych i władców, sprawdza, jak był chroniony przed złodziejami. Przytacza daty i momenty zwrotne w historii, odnotowuje nazwiska. Wylicza tych, którzy z Koh-i-noorem bezpośrednio się zetknęli, jak i tych, którzy zetknęli się prawdopodobnie. Tworzy niemal rejestr własności, ale też burzliwych wydarzeń – powiązanych z kamieniem. Stosunkowo mało zajmuje się znaczeniem diamentu, mimo że nie zapomina o nim jako… materiale ściernym. Bardziej interesują go suche fakty (ale przytoczy też nieprawdziwe opowieści związane z klejnotem). Co ciekawe, ten autor dał się już odbiorcom poznać jako dobry gawędziarz – a jednak tutaj rzeczowość przeważa i nadaje narracji skrótowego charakteru. Dalrymple wie doskonale, że zgromadzone przez niego materiały same w sobie brzmią jak baśń, nie musi ich dodatkowo jeszcze ubarwiać albo oprawiać w gawędy – pozbawia odbiorców literackiej otoczki w zamian za przyspieszoną lekcję historii i podróż przez wieki, narody i rody. Tłumaczy też między innymi, dlaczego rodziła się wieść o klątwie. Historia Koh-i-noora obfituje w zbrodnie, w sytuacje graniczne i sceny brutalne. Wspaniały diament wyzwala w ludziach najniższe instynkty i właściwie oddala możliwość porozumienia. Dalrymple dobrze to prezentuje. Z kolei Anita Anand podejmuje opowieść znacznie bliżej naszych czasów i znanych czytelnikom kontekstów. Mniej u niej egzotyki i znacznie mniej postaci – język zbrodni przekształca się przynajmniej w części w język dyplomacji. Ta autorka stawia na podążanie śladem bohaterów, bawi się w detektywa, sprawdza, kto i kiedy miał styczność z diamentem oraz jakie żądania czy roszczenia pojawiały się w związku z Koh-i-noorem, gdy ten znalazł się w koronie królowej brytyjskiej. Ta autorka bardziej podsyca emocje, stawia na literackość. Jest świadoma sensacyjności zgromadzonego materiału, może zatem zamienić go w atrakcyjną dla odbiorców lekturę. Część „Klejnot w koronie” jest zatem może i mniej przesycona danymi niż „Klejnot w tronie”, ale dostarcza czytelnikom licznych wrażeń.

Cały tom „Koh-i-noor” znajdzie zwolenników nie tylko wśród poszukiwaczy sensacji. Opowieść o najsłynniejszym diamencie, o jego roli w kulturze i historii, o szlifach i wartości – przechodzi w pewnym momencie w relację o ludzkich dążeniach, o ambicjach i małostkowości. Spora część wartości diamentu bierze się z legendy, w jaką Koh-i-noor obrastał na przestrzeni wieków nawet jeśli istniały kamienie o podobnej wartości i wielkości, również historia przyczyniała się do budzenia „pożądania”. Lektura to cenna, uświadamiająca, co ludzie zrobią dla nieosiągalnego w gruncie rzeczy bogactwa – ale również ze względu na zawartość, rzeczowo opracowaną drogę najsłynniejszego diamentu świata.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz