sobota, 12 stycznia 2019

Daniel Wyszogrodzki: Ale musicale! Złote stulecie. 1918-2018

Marginesy, Warszawa 2018.

Muzyka na scenie

Istnieje całkiem spora grupa fanów musicali i Daniel Wyszogrodzki szykuje dla nich wspaniały prezent, monumentalny tom „Ale musicale”, który stać się powinien również biblią dla krytyków piszących o realizacjach z tego gatunku. Zdradza autor ogromną wiedzę, ale i chęć stworzenia kompendium dla amatorów musicali. Tworzy książkę, którą warto mieć pod ręką, żeby sprawdzać potrzebne wiadomości. Układa dane hasłowo, a każde hasło bardzo rozbudowuje, nie tak, żeby zamęczać odbiorców natłokiem danych, ale żeby zaspokoić ich ciekawość i przedstawić najważniejsze fakty. Do haseł trafiają oczywiście musicale wszech czasów (układ tomu jest alfabetyczny, a obowiązują oryginalne tytuły). Tutaj Wyszogrodzki pokazuje wartość danego musicalu w kulturze, odnotowuje ewentualny przełomowy charakter z zaznaczeniem, co było nowe i jak wpłynęło na rozwój gatunku. Jeśli pojawiły się ciekawe rozwiązania, zostaną przypomniane. Autor dość krótko omawia fabuły, nie chce czytelników zarzucać szczegółami historii, wystarcza tyle, żeby zorientować się w tematyce, przesłaniach, ale i… nawiązaniach do pozateatralnej rzeczywistości. Będzie omawiać autor inspiracje i wzajemne wpływy, metody oddziaływania na wyobraźnię i wrażliwość odbiorców. Przy każdym musicalu widnieje drobna metryczka z nazwiskami twórców lub tytułami najsłynniejszych piosenek. Za to w samym tekście może Wyszogrodzki również przyjrzeć się dalszym etapom funkcjonowania musicalu albo przebojów z nim związanych – jeśli jakiś utwór doczekał się intrygujących coverów albo ktoś podjął się wystawienia musicalu w innym kraju – rejestruje takie drobiazgi jako ciekawostki dla fanów. Zapisuje autorów przekładów czy reżyserów. Wystarczy więc sięgnąć do tomu, by otrzymać całą masę danych ujętych w zgrabne notki. Same musicale – przede wszystkim amerykańskie, chociaż nie tylko – znajdzie się miejsce na przykład na „Metro” – to nie jedyne hasła. Autor wyodrębnia czasami w kolejnych artykułach albo losy poszczególnych bardzo znanych piosenek, albo artystów, których dzisiaj kojarzy się przede wszystkim z historią gatunku. rozwija musicalowe pozasceniczne przypadki w dodatkowych komentarzach pełniących też rolę mocno rozbudowanych przypisów. Od czasu do czasu oddaje w tych artykułach hołd producentowi czy reżyserowi (zwłaszcza tym, którzy nie bali się ryzyka i stawali się wizjonerami, a także przyczyniali się do rozwoju gatunku), autorowi tekstów albo kompozytorowi, którzy wiedzieli, jak odnieść sukces na rynku i wręcz produkowali hity. Dodatkiem do haseł stają się drobne informacje na temat rozwiązań gatunkowych, definicje i wiadomości niezbędne, jeżeli chce się rozumieć zasady rządzące musicalami i wybory twórców.

„Ale musicale” to książka bardzo dobrze napisana. Wprawdzie nie da się jej przeczytać jednym tchem, nie jest to linearna narracja – a układ alfabetyczny a nie chronologiczny sprawia, że podchodzić się będzie do tej książki jak do leksykonu. Jednak każdy artykuł z osobna to ciekawy rozdział, zamknięta całostka (czasem uzupełniana o nazwisko lub piosenkę). Tom stworzony z pasją, ale też bardzo rzeczowo – to uzupełnienie publikacji „muzycznych” obecnych na rynku – kolejny zestaw wiadomości, wyjaśnienie fascynacji. Można zaufać autorowi i z przyjemnością śledzić zgromadzone przez niego informacje. Udało się mu przenieść do książki to, co stanowi magię sceny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz