środa, 26 grudnia 2018

Marie-Aude Murail: Bystrzak

Dwie Siostry, Warszawa 2018.

Brat

Bystrzak ma dwadzieścia dwa lata, ale umysł trzyletniego dziecka. Niepełnosprawny umysłowo, nigdy nie będzie samodzielny. Jego matka nie żyje, ojciec zakłada nową rodzinę. W zasadzie Bystrzaka najlepiej byłoby oddać do specjalnego zakładu, gdzie otrzyma fachową i całodobową opiekę. I to rozwiązanie zostało nawet zrealizowane. Tyle że w specjalnym ośrodku Bystrzak jeszcze cofnął się w rozwoju. Owszem, przestał sprawiać kłopoty, ale też przestał być sobą. Zmiany przerażają jego młodszego brata. Dlatego też siedemnastoletni Kleber postanawia zdobyć się na coś, czego nie może oczekiwać od dorosłych. Zamierza znaleźć mieszkanie dla siebie i Bystrzaka – i zapewnić mu opiekę, a do tego skończyć szkołę i iść do pracy. Ambitny plan, jednak alternatywą jest pozostawienie Bystrzaka w ośrodku. Kleber nie chce tego robić, wie, że dla brata to synonim piekła: widać to choćby w jego zabawach. Ale nikt nie chce kłopotów – przygarnięcie chorego umysłowo mężczyzny zniechęca wszystkich potencjalnych wynajmujących. Chociaż w mieszkaniu studenckim znajdzie się miejsce dla jeszcze dwóch dziwaków.

W tym mikroświecie Bystrzak wcale się tak bardzo nie wyróżnia, najważniejsze okazuje się to, że nowi znajomi go akceptują. Nie traktują go pobłażliwie, odnoszą się do niego jak do „swojego”. Jeśli śmieją się z pomysłów, to nie jest to śmiech wykluczający, doceniają też to, że Bystrzak otwiera im oczy na różne sprawy. Między innymi dostrzega uczucie między dwojgiem współlokatorów, jeszcze zanim oni sobie je uświadomią. Zabawy Bystrzaka też dają wiele do myślenia – jeśli umie się słuchać i wyciągać wnioski. A nowi znajomi – wbrew pozorom – całkiem nieźle to robią. Bystrzak po raz pierwszy znajduje się w środowisku, które go w pełni wspiera. A to oznacza, że i brat zyska trochę oddechu i może zadbać o własne życie uczuciowe. Stopniowo wprowadza Bystrzaka i do innych sfer, w które sam niedawno wkroczył. Tyle tylko, że chęci i entuzjazm młodości nie zawsze wystarczą.

Co ciekawe, w tytułach rozdziałów nie ma ani Bystrzaka, ani Klebera – ani nikogo ze znajomych, choćby i byli najbardziej pomocni czy życzliwi. W tytułach pojawia się bardzo ważna postać, Pan Kickicek. Pan Kickicek to pluszowy królik Bystrzaka, maskotka, która ożywa, gdy nikt nie patrzy – i która jest przeniesieniem codziennych doznań chorego. To znaczy: Pan Kickicek stanowi rodzaj ujawnianej podświadomości, jego podszepty mogą czasami sprawiać duże problemy. Pan Kickicek także uczestniczy w zabawach Bystrzaka, lubi to, co on, a doświadcza momentami nawet więcej. To Pan Kickicek wprowadza raz śmiech, raz grozę. Nie infantylizuje za to fabuły, w ogóle „Bystrzak” to książka napisana tak, że i dorosłych zachwyci. Powieść obliczona na wywołanie silnych wrażeń odbiorców ma szansę zrobić furorę – między innymi za sprawą lekkości, którą wykorzystuje się tu do prezentowania trudnych kwestii. Nie używa się tutaj wielkich słów, autorka raczej bawi się sytuacjami, chce, by czytelnicy dobrze poczuli się w środowisku Bystrzaka. Nie ma mowy o poświęceniu ani o cenie za bycie razem, Kleber nie ma w ogóle wątpliwości, czy powinien opiekować się Bystrzakiem – ale wszystko to przekłada się na przygodę obyczajową wysokiej klasy. Autorka odrzuca tutaj scenariuszowe koleiny, proponuje odbiorcom niezapomnianą lekturę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz