Wydawnictwo Dowody Na Istnienie, Warszawa 2018.
Kara za leczenie
Lekarstwa z konopii. To temat, który budzi kontrowersje – bo w końcu większości społeczeństwa skojarzy się ze swobodnym dostępem do marihuany, a więc – do narkotyków. Mało kto zastanawia się nad działaniem marihuany na organizmy owładnięte chorobami autoimmunologicznymi. Tymczasem tu nie chodzi o zalegalizowanie narkotyków dla rozrywki i ku uciesze uzależnionych. Autorka, Aleksandra Pezda, dociera do ludzi, którzy zdecydowali się na łamanie prawa: uprawianie konopii, produkowanie specyfiku, sprowadzanie go zza granicy albo… kupowanie od dilerów – bo w desperacji dowiedzieli się, że marihuana to jedyny skuteczny środek w ich przypadku. Oni nie mają wątpliwości – w dodatku wcale nie chcą (a często też nie lubią) być na haju, to skutek uboczny, tracący na znaczeniu przy skutkach zdrowotnych. Z jednej strony wciąż brakuje badań, które jednoznacznie potwierdzą skuteczność konopii, produkowanego z nich oleju albo jointów. Z drugiej – każdy testuje na sobie (lub swoich bliskich), dobiera najlepsze proporcje i przekonuje się, że można pokonać spastykę mięśni, bezsenność, brak apetytu, ból albo ataki padaczki. Jeśli żaden lek przepisywany przez lekarzy nie działa, a marihuana natychmiast – nikt nie chce czekać. Wielu bohaterów tomu próbuje po prostu ograniczyć cierpienie lub przetrwać do czasu wynalezienia właściwego leku. Wszyscy znają ryzyko, zresztą część rozmówców Pezdy zostało już ukaranych, pozostali spodziewają się, że w końcu ktoś odbierze im nadzieję i wolność.
Czasami autorka – albo sami bohaterowie reportaży – przyznaje, że marihuana nie zawsze spełnia pokładane w niej nadzieje. Owszem, uśmierza ból, ale nie przedłuża życia, albo nie przynosi tak spektakularnych efektów, jak by się chciało. Mimo to kolejni chorzy próbują i tego rozwiązania. Kiedy przyjrzy się ich historiom – trudno się dziwić. Autorka tomu nie nawołuje do legalizowania marihuany, ale do unormowania sytuacji prawnej dla marihuany medycznej. Czyni to przez niezwykle emocjonujący i emocjonalny reportaż (po raz kolejny wydawnictwo Dowody Na Istnienie proponuje ciekawą pozycję w tym gatunku), ale i przez rzeczowe wyjaśnienia. Przedstawia bardzo różne przypadki chorobowe – kiedy już przygotuje odbiorców na marihuanę jako lek – pisze o najtrudniejszym: marihuanie w leczeniu dzieci. I znowu wrażenie robić mają zestawienia – opisy przed i po, ulga rodziców, którzy wreszcie mogą zmniejszyć cierpienie maluchów. Na ten aspekt zwraca również uwagę Mariusz Szczygieł w osobistym wstępie. Tematy moralności, dostępu do narkotyków, zakazów i ograniczeń – schodzą na daleki plan, jeśli cierpi ktoś bliski. Skoro marihuana zapewnia ulgę, choćby krótkotrwałą – trzeba zastanowić się nad zmianą przepisów. Inaczej niewinni ludzie wbrew własnym zamierzeniom będą popadać w konflikt z prawem albo zasilać czarny rynek i napełniać portfele dilerów. „Zdrowaś mario” to reportaż bardzo gęsty, złożony z różnorodnych scenek i wiadomości. Autorka nie powiela informacji, każdy przypadek jest inny i każdy dostarcza innego rodzaju refleksji. Pomijając argumenty i uczucia – to tom dobrze napisany, ze zrozumieniem problemu, ale i z szansą na zaangażowanie czytelników. Teraz pozostaje tylko sprawić, żeby ta publikacja dotarła do jak największej liczby odbiorców.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz