Egmont, Warszawa 2018.
Koty inaczej
To coś dla fanów kotów, a i dla małych odbiorców, którzy potrzebują podtrzymywania związku z bajkowymi bohaterami. Te koty przygotowywane trochę na wzór pokemonów opanowują niby terminarz, książkę-gadżet dla dzieci – w następnej kolejności, po podbiciu rynku zabawek. Pojawiają się przy dniach tygodnia, w zabawowych psychotestach (czy może kototestach?) lub na osobnych stronach jako memy. Nigdy nie wiadomo, kiedy wpadną na margines albo zrobią zamieszanie przy tekstach. Zresztą tradycyjnych tekstów nie ma tu zbyt dużo, o lekturze można zapomnieć, gdy liczy się zabawa. Krótkie notki towarzyszą jedynie prezentacjom poszczególnych bohaterów. Charakterystyki kotów zawierają całkiem sporo żartów – podporządkowane są rozrywce. To niewielkie portrety, skupiające się na tym, co wybrane postacie najbardziej lubią, albo czym się wyróżniają w świecie Lost KItties. Psychotesty z kolei naprowadzają małych odbiorców na przełomowe odkrycie – że świat dzieli się na kociarzy i na tych, którzy dopiero nimi zostaną. Jednocześnie autorzy przemycają informację o tym, że posiadanie kota to duża odpowiedzialność, że takiej decyzji nie wolno podejmować pochopnie. Ponadto kalendarz został tu wypełniony sentencjami lub dowcipami związanymi z kotami. Nie zawsze są to perełki humoru – bywa, że to po prostu skojarzenia dostosowane do percepcji dzieci – i to wystarcza.
Koty przedstawione w tym niewielkim tomiku dalekie są wizerunkowo od pospolitych mruczków i słodkich futrzaków. To bardziej karykatury, przefiltrowane przez stylistykę mangi, bohaterowie nadający się do dynamicznej kreskówki, a nie do podziwiania. Każdy koci bohater ma inne wady, eksponowane przede wszystkim w memach, anglojęzycznych, więc maluchy nie tylko muszą się wykazać znajomością języka, ale i domyślnością w kwestii słowotwórczych zabaw: podpisy pod obrazkami zawierają błędy – to imitacja mówienia kotów, kolejny sposób na rozśmieszanie czytelników. Jeden z bardziej skutecznych zresztą, bo o ile nie każdy pomysł na eksploatację stereotypu robi wrażenie, o tyle odkrywanie mechanizmów lingwistycznych gier dostarcza przyjemności. Koty w tej książce są zwariowane, śmieszne i żywiołowe, bardzo kolorowe i bardzo – w sylwetkach – niezgrabne, gdyby iść kluczem realizmu (nieuzasadnionym w bajkowym świecie), okazałoby się, że z prawdziwymi kotami nie mają zbyt dużo wspólnego.
Ale koty są pretekstem do stworzenia rozrywkowej książeczki, którą najmłodsi mogą potraktować jako pierwszy „poważny” terminarz – kalendarz do wpisywania obowiązków i rozrywek na wzór dorosłych. Mogą też świętować szereg wymyślonych okazji związanych z kocimi przyzwyczajeniami, tu trwa szalona zabawa w tworzenie powodów do radości. Dominuje tutaj kocia rzeczywistość, koty na pierwszym planie, koty na wszystkich pozostałych planach, koty jako stan umysłu i koty jako przyczyna wszelkich radości. Wcale nie trzeba kombinować z fabułą, szukać tematów do budowania wielkich akcji. Wystarczy szereg prezentacji bohaterów z przedziwnej społeczności. Ta książka pozwoli przywiązać czytelników do wymyślonych postaci – służy jako marketingowe wsparcie bajki. Jak wiele podobnych gadżetowych dodatków, tak i ten ma charakter efemeryczny (co jeszcze potęgowane jest przez motyw terminarza i użytkowość) – ale na krótką chwilę może małych odbiorców ucieszyć jako bajka wprowadzająca w młodzieżowe tony.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz