Prószyński i S-ka, Warszawa 2018.
Przeszłość i życie
Młodsze pokolenie przejmuje stery. Zbyszek Hryć to kolejny przedstawiciel cukierniczego rodu, który w Gutowie wygrywa konkurs na najlepszy wypiek promujący miejscowość. Decyduje się jednak nie na kunsztowne słodycze, a na zwykłe ciastko z wróżbą – z internetowego przepisu. Tu powstaje szereg wątpliwości i sporów – niemal całe „Dziedzictwo Hryciów” kręci się wokół tego zagadnienia, przynajmniej w teraźniejszości. Konsekwencje są bardziej poważne niż by się wydawało. Zbyszek zresztą – przez niefortunny romans – przysparza rodzicom dużo więcej kłopotów. W Gutowie lokalna społeczność to okazja do prezentowania problemów na większą skalę – choćby działań polityków. Jednak w tym tomie, w drugiej części drugiej serii, uwagę przyciąga przede wszystkim przeszłość Teresy i Moniki. Dwie dawne przyjaciółki spotykają się tu po dekadach, żeby pozamykać dawne sprawy. Teresa – teraz Tessa – przyjechała z córką i wnuczką. Umiera na raka, nie ma już dla niej żadnych szans na ratunek. Ze swojej perspektywy może oceniać przeszłość. Monika też konfrontuje się z przeszłością – teraz na spokojnie, już bez rozczarowań i pretensji do świata. Czytelniczki odkrywają za to szereg sekretów dwóch młodych dziewczyn. Teresa – ciężko pracująca, żeby wyjść z biedy i Monika – przybrana córka miejscowego dygnitarza. Małgorzata Gutowska-Adamczyk rejestruje pierwsze zauroczenia bohaterek i pierwsze ich rozczarowania miłosne, przyjaźń i zazdrość. Ale najbardziej interesuje ją wpływ wielkiej polityki na życiowe wybory. Teresa uważnie słucha wyjaśnień swojej chlebodawczyni, staje się chwilową wyznawczynią socjalizmu. Monika ucieka od rodziny na studia – samotnie musi mierzyć się z wydarzeniami marca 1968, decyduje się na emigrację, chociaż nie jest Żydówką. Więcej energii poświęca autorka historii niż aktualnościom, ale też dystans czasowy pozwala jej na bardziej barwną fabułę i zestaw silnych emocji. Sporo miejsca poświęca dylematom ciężarnej dziewczyny, która niekoniecznie chce urodzić. Za to w teraźniejszości może skupiać się niemal wyłącznie na poszukiwaniu „skarbów”. Tessa i Monika nie mogą za bardzo rozmawiać o minionych wydarzeniach, żeby nie zdradzić przed czasem finału – koncentrują się zatem na… polityce krajowej. I tutaj pojawia się największa słabość narracyjna tomu: Małgorzata Gutowska-Adamczyk chce edukować odbiorczynie, nie zwalniać ich od samodzielnego myślenia, ale sugerować pewne rozwiązania i postawy wobec rządzących. Pojawiają się tutaj oczywiste porównania, niezawoalowana krytyka, komentarze dotyczące populizmu i oskarżenia. Autorka chce, żeby odbiorczynie zrozumiały, czym grozi bezkrytyczne akceptowanie sytuacji politycznej. Bardzo długo i niestety bardzo tendencyjnie rozmawiają Monika i Tessa o politykach w kraju – widać w tym, że autorka chce tworzyć fragmenty agitacyjne, a nie uniwersalne. Niepotrzebnie, nawet jeśli trudno odmówić jej racji: warto by trochę rozrzedzić te dyskusje, albo odjąć im nieco dydaktyzmu, bo w obecnej formie są raczej trudne do wytrzymania. Małgorzata Gutowska-Adamczyk pisze przecież bardzo dobrze, a tutaj cel – edukacja nad rozrywką – psuje efekt. Jednak poza tymi niewielkimi traktatami nie ma w powieści błędów, które psułyby odbiór. Przyjemnie śledzi się dobrze opisane intrygi obyczajowe – zwłaszcza że Gutowo to mimo wszystko rodzaj literackiego azylu, bez względu na to, co się akurat w otoczeniu dzieje. Odbiorczynie będą kibicować bohaterom, odkrywać zagadki z przeszłości – bo Gutowska-Adamczyk dostarcza szeregu różnorakich wzruszeń i tematów, które przyciągnąć mogą różne grupy czytelniczek.”Dziedzictwo Hryciów” nie zawodzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz