MG, Kraków 2018.
Rodzinnie
Powraca ta książka na rynek literacki i znajdzie się dla niej miejsce, chociaż teraz nie funkcjonuje już jako dodatek do dzieł zebranych Pawła Jasienicy, a samodzielne drobne wspomnienie córki. Ewa Beynar-Czeczott opowiada o swoim ojcu przez pryzmat domowych doświadczeń, z czasem splatających się z sytuacją na arenie politycznej lub ze społecznymi nastrojami. Pisze bez zadęcia: Nie zamierza ani rywalizować z zawodowymi literatami, ani udowadniać wszystkim, że odziedziczyła talent do pióra. Przyznaje zresztą we wstępie, że sama nie wpadłaby na to, by pisać książkę. Samą realizacją cudzego pomysłu nie ściągnie na siebie gromów, bo pisze całkiem nieźle. Dzięki perspektywie osobistej może przeskakiwać między tematami, porządkować je ze względu na miejsca zamieszkania lub fakty, których była świadkiem. Relację prywatną zestawia z fragmentami dokumentów: listami, artykułami prasowymi, wystąpieniami. Jeśli uważa, że jakąś sprawę ojciec w swoich wspomnieniach zaprezentował lepiej czy pełniej – nie waha się przed włączeniem odpowiedniego cytatu do zwierzeń. Przy takim rytmie może faktycznie wybierać tematy najciekawsze bądź najważniejsze, zapewniając czytelnikom dynamiczną lekturę. I tak obowiązkowy punkt każdej biografii, czyli przedstawienie rodziców – autorka może przefiltrować przez własne skojarzenia, nie prezentuje przypadkowych postaci bez znaczenia, a swoich dziadków, tak samo jeśli chodzi o mamę – żonę Pawła Jasienicy. Opowiada o rodzinie ze sporą dozą sentymentu. Przez pewien czas Jasienica funkcjonuje tu zresztą jako ukochany tata, twórca przyjemnych wspomnień. Później autorka przechodzi do tematów zawodowych: Pawła Jasienicę przedstawia za sprawą perypetii wydawniczych – problemów z cenzurą, angażowania się w spory polityczne lub społeczne. Przygląda się historiom związanym bezpośrednio z publikacjami. Przeskakuje czasy i zagadnienia, wybiera sobie to, co najciekawsze albo najbardziej wyraziste. Nie przejmuje się tworzeniem pełnej biografii, zresztą te przecież już istnieją i Ewa Beynar-Czeczott nie zamierza z nimi rywalizować. Czasami wspomaga się takimi książkami albo sięga do zapisków ojca, żeby wykorzystać znane ujęcie tematu. Często czerpie z konkretnych dokumentów, uznaje, że lepiej jest podeprzeć się nimi niż dywagować. Takie podejście równoważy familiarność wspomnień. Autorka nie musi wybierać, czy zajmować się życiem, czy twórczością ojca – skleja fragmenty życiorysowe i rodzinne opowieści, o Jasienicy buduje własną narrację. Czytelnikom spodoba się w tej książce rzeczowość, nastawienie na konkrety widoczne w samym stylu. Ewa Beynar-Czeczott dba o poprawność językową, nie próbuje udawać literata – ale też dzięki temu nie wpadnie w przykre dla odbiorców manieryczne tony, stawia na przezroczystą narrację upiększaną jedynie uczuciem do ojca. „Mój ojciec, Paweł Jasienica” to publikacja zwłaszcza w pierwszej części wypełniona zdjęciami z rodzinnego archiwum – dużymi (ale w dobrej jakości) i osobistymi, to sposób na zasugerowanie czytelnikom familiarności. Taka metoda pasuje do tej opowieści, mimo że trochę ją w paru miejscach rozbija, nadmiernie rozrzedza – jednak wzbudzi zainteresowanie. I chociaż teraz nie jest to wydanie połączone z wydarzeniem literackim, zwróci na siebie uwagę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz