Muza SA, Warszawa 2018.
O chwili
Umiejętność doceniania każdej bieżącej chwili i dostrzegania w doświadczeniach materiału do radości została obudowana kolejnymi definicjami i zaprezentowana jako japońska filozofia życiowa. To nic, że „carpe diem” trochę czasu już istnieje – moda na ichigo ichie zaczyna zdobywać rynek. Ludzie dzisiaj potrzebują prostych podpowiedzi działania – a jeśli do tego dołoży się im wskazanie trendu, na pewno zechcą wcielić w życie zasady czerpania radości z drobnych wydarzeń. Nikomu to nie zaszkodzi, a tom „Ichigo ichie” napisany jest w taki sposób, by przyciągnąć uwagę masowej publiczności. Może okazać się efemerydą. Nie zmusza do myślenia ani do analizowania porad i podpowiedzi, autorzy pozostają przy wskazówkach powierzchownych, w sam raz do tego, by zaszczepić czytelnikom metody postępowania, ale jednocześnie zwolnić ich od wysiłku. Zasadę ichigo ichie dałoby się streścić w kilku słowach – ale musi zostać rozdmuchana do rozmiarów książki (niewielkiej wprawdzie, ale jednak…). To widać już w samej konstrukcji – autorzy starają się budować cały system zachowań, szukać przykładów i momentów zastosowania hasła. Kiedy będzie ono świadome, zacznie się wiązać albo z technikami uważności, albo – samorozwoju. Pozwoli skoncentrować się na czerpaniu radości z tu i teraz, docenić każdą chwilę życia – a przynajmniej w każdej dostrzec coś wartościowego. Spotkanie z dawno niewidzianym znajomym, ale i ładny widok – coś, co stanie się miłym wspomnieniem – wszystko mieści się w idei ichigo ichie. Tak naprawdę zasada carpe diem zostaje tu ubrana w nową otoczkę z kolejnego „egzotycznego” pojęcia, zamieniona w coś modnego i zdrowego. To publikacja dla wszystkich tych, którzy potrzebują prostych porad, wręcz oczywistości zamienionych na quasi-filozofię życiową. Jeżeli Hector Garcia i Francesc Miralles wpłyną na obniżenie poziomu stresu w społeczeństwie – pozostanie tylko się cieszyć. Poszukiwania podpowiedzi w ramach egzystencjalnych pytań to przecież domena szerokich grup odbiorców. Ci natomiast nie potrzebują tekstu o wysokim stopniu skomplikowania: banalne wskazówki to jedyna akceptowalna forma narracji. I świadomi tych rynkowych wymogów autorzy uciekają od strukturalistycznego podejścia i konkretów. Wolą rozdrabniać się w wywodach na luźne tematy, analizować w nieskończoność rzekome przypadki z życia – zasady stosowania tytułowego hasła, okoliczności, które da się nim podsumować. Przeplatają to poradami, zwrotami bezpośrednio do odbiorców – tak, żeby każdy pozbył się wątpliwości. Ichigo ichie ma działać – wyjść poza kontekst kulturowy i stać się bazą pozytywnych zmian w życiu. Jak każda moda – może nadać impuls do działania.
Garcia i Miralles chcą nauczyć czytelników optymizmu i umiejętności cieszenia się każdą chwilą. Podpowiadają, jak to zrobić w miarę bez wysiłku, niewielkim kosztem. Zmiana potem może być kolosalna. „Ichigo ichie” to książka, która zwalnia z wymyślania sobie własnej drogi. Trafi do fanów mód i trendów, przekona tych wszystkich ludzi, którzy podążają za nośnymi hasłami. Autorzy radzą sobie z przekonaniem do siebie mas, ich publikacja – nieskomplikowana i na dłuższą metę raczej naiwna – ale przystosowana do potrzeb rynkowych – nie stanie się hitem, ale wpasuje w rytm znajdowania „cudownych” rozwiązań na życie. Może w związku z tym nawet odnieść pewien sukces. Idea slow life zostaje tu sprowadzona do drobnego kroku, zmiany nastawienia do codziennych wydarzeń. I to wystarczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz