poniedziałek, 2 lipca 2018

Sławomir Mrożek: Czekoladki dla Prezesa

Noir sur Blanc, Warszawa 2018.

Nagroda

Brawa dla wydawnictwa za celny marketingowy chwyt, który sprawi, że po tomik z opowiadaniami Mrożka sięgnąć będą mogli nawet ci na co dzień od książek stroniący. A wszystko za sprawą tytułu i połączenia w jedną relację drobnych opowiadań satyrycznych. "Czekoladki dla Prezesa" aktualne stają się za sprawą sytuacji politycznej - chociaż Sławomir Mrożek takiego zwrotu raczej spodziewać się nie mógł. Nie ulega jednak wątpliwości, że tytuł budzi zainteresowanie i przykuwa uwagę przypadkowych ewentualnych odbiorców. Fanów Mrożka z kolei nie trzeba będzie specjalnie zachęcać do lektury – co oczywiste.

"Czekoladki dla Prezesa" to zestaw dla tych, którzy cenią sobie satyrę i absurd, celne alegoryczne spostrzeżenia i nonsensy – ale też dla tych, którzy nie przepadają za śledzeniem zawiłych fabuł i wolą ultrakrótkie formy. Bo też i zawarte tu historie – opowiadania, których bohaterem jest Prezes – nie wykraczają przeważnie poza dwie lub trzy strony. Nie ma tu zatem miejsca na rozgałęzianie fabuł i testowanie narracyjnych możliwości. Te miniaturki przypominają raczej skecze, to scenki z puentami, skrótowe, dowcipne i celne, a do tego uniwersalne – kontekst społeczno-polityczno-obyczajowy odbiorców dorabia im kolejne płaszczyzny znaczeń, co tylko świadczy o kunszcie satyrycznym autora.

Prezes to ten, który ma władzę. Jako taki Prezes nie może samodzielnie opowiadać o tym, co się dzieje wokół niego. Wszystko relacjonują podwładni Prezesa, zatrudniani przez niego, zależni i bezbronni wobec jego pomysłów. Ale owi podwładni nie są jednak pozbawieni wyczulenia na absurd. Mogą bezlitośnie oceniać to, co na szczycie, mogą po kątach śmiać się z Prezesa i narzekać na to, co nie do przejścia. Śmiech staje się ich bronią: Prezes o tym nie ma pojęcia. Oprócz Prezesa pojawiają się tu inni pracownicy przedsiębiorstwa (bo przecież Mrożek nie rzeczywistość polityczną przedstawiał, a firmę z jej skostniałymi strukturami) - stereotypowi, podlizujący się zwierzchnikom albo tacy nie do ruszenia. W tym wszystkim narrator – zwykle anonimowy pracownik – musi się jakoś odnaleźć, wypracować strategię przetrwania. Z jego działań bierze się większość akcji.

Śmieje się Mrożek z biurokratyzmów, wielkich społecznych zrywów, pokazuje, jak Prezes w niekonwencjonalny sposób rozwiązuje problemy (które często sam stwarza). Pracownicy zakładu wychodzą naprzeciw odgórnym wytycznym, realizują bezsensowne plany i polecenia – z automatyzacji wypływa refleksja, która staje się potem podstawą komizmu. Mrożek bardzo chętnie sięga po nonsensy, korzysta z wyobraźni przy wyolbrzymianiu zwykłych spraw, czasami też ucieka w żarty abstrakcyjne, żeby podkreślić problemy w zmaganiach z codziennością. Tu przysypany dokumentami petent może stać przez parę lat zanim się go odkopie, tu Archiwum Spraw Niezałatwionych zamienia się w Trójkąt Bermudzki. Niespodzianek będzie wiele. Każde opowiadanie to inny temat, inny motyw: Mrożek stawia na scenki samodzielne i pozbawione powiązań (poza osobą Prezesa) - ale też za każdym razem daje do myślenia w inny sposób. Bawi się tematyką biurową i hierarchią wśród pracowników i ich szefów. Wykorzystuje stereotypowe ujęcia i niezwykłości dla wyśmiania tego, co skostniałe, niepotrzebne i utrudniające życie. Może odmalowywać ludzkie charaktery, może też śmiać się z zaobserwowanych komplikacji. W opowiadaniach o Prezesie bawi się autor formami i gatunkami, stawia na komizm i śmiech mimo wszystko. Nawet jeśli odkrywa przy okazji cenne prawdy o strukturach społecznych, nie przekreśla dowcipu.

Jest zatem tomik "Czekoladki dla Prezesa" wyjątkowo smakowity. To nie ten Mrożek, o którym uczą w szkołach, ale ten, po którego sięga się dla rozrywki i przyjemności dokonywania oczywistych odkryć. To Mrożek-prześmiewca, pełen ciekawych pomysłów. Mrożek - dobry obserwator. Mrożek-odkrywca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz