poniedziałek, 7 maja 2018

Katarzyna Enerlich: Piękno z pól i łąk

MG, Kraków 2018.

Przepisy na zdrowie

Życie w zgodzie z naturą to w ostatnich czasach hasło tyle modne, co trudne do zrealizowania. Jednak dzięki łatwości wymieniania się opiniami i pomysłami za sprawą internetu slow-life zatacza coraz szersze kręgi. Nie jest to wyłącznie trend: zmiana trybu życia ma zaowocować też lepszym zdrowiem i oszczędnościami. Tymi argumentami posługuje się Katarzyna Enerlich, kiedy usiłuje nakłonić czytelniczki do odrzucenia drogich i nafaszerowanych chemią kosmetyków. W tomie "Piękno z pól i łąk" staje się przewodniczką dla odbiorczyń gotowych na zmiany. Nie zajmuje się zbytnio przekonywaniem do swojego trybu życia, w przeciwnym razie musiałaby przymierzyć się do zagadnienia najtrudniejszego: jak znaleźć czas na zabiegi pielęgnacyjne i przygotowywanie kolejnych receptur. Jednak tym paniom, które szukają inspiracji i chciałyby dbać o siebie bez wydawania majątku na kosmetyki pokaże, jak wykorzystywać dary natury i tanie, łatwo dostępne produkty spożywcze. Każdy rozdział w tej książce jest poświęcony osobnej grupie przepisów: na szampony, mydła, odżywki, peelingi, "kąpiele", żele pod prysznic, toniki itp. Autorka przedstawia też zestaw ziół i roślin, z których można korzystać - a które do zebrania są na każdej łące (tu przydałyby się jednak ilustracje, żeby uniknąć nieporozumień: niby łatwo dotrzeć do zdjęć, kiedy dysponuje się nazwą rośliny, ale szybciej byłoby mieć ją po prostu obok tekstu, na obrazku). Bezustannie zachęca do eksperymentowania i samodzielnych poszukiwań odpowiednich zapachów - daje też rady, które pozwolą się nie zniechęcić na starcie. Poza tym, że radzi, co z czym i dla jakiego efektu mieszać, tłumaczy też przyczyny niektórych zabiegów: sięga do wiadomości z chemii, żeby omówić bazę kremu czy zjawiska zachodzące przy tworzeniu kolejnych mazideł. Staje się dla odbiorczyń autorytetem (z którym, w dodatku, można porozmawiać o zainteresowaniach, bo autorka podaje swój adres mailowy i zachęca do korespondencji). Rozwija więc w odbiorczyniach pasję do samodzielnego przygotowywania kosmetyków. Można tu znaleźć informacje, co i jak przechowywać, jak długo można korzystać z danego produktu, albo – do czego wykorzystać większą ilość danego składnika, żeby nic się nie zmarnowało.

Podstawową część tomu stanowią przepisy, sprowadzone do najprostszych form: krótkich akapitów, bez szczegółowych wyliczeń ilości i czasu przygotowania. Co z czym wymieszać i w jakim celu – co można zastąpić czymś innym, albo jaki będzie wpływ mikstury na organizm – i tyle. Wprowadza Enerlich do opowieści również swoje spostrzeżenia i przemyślenia, czasami podsuwa czytelniczkom ostrzeżenia, innym razem po prostu dzieli się doświadczeniami, dzięki czemu odbiorczynie będą mogły uniknąć jej błędów. To, że prezentuje sprawdzone wiadomości, przekona do eksperymentowania - zresztą Katarzyna Enerlich często powtarza, że warto szukać własnych receptur. Otwiera to przed czytelniczkami morze możliwości w ramach tworzenia indywidualnych zestawów kosmetyków. Czasami tylko autorka napomyka, że musi upłynąć trochę czasu zanim da się zaobserwować dobroczynne działanie łąki i ogólnie - przejścia z chemii na naturalność. To odstraszy te czytelniczki, które wolą efekty widzieć natychmiast. Ale też nie dla nich jest to książka.

Enerlich staje się specjalistką od zdrowia pochodzącego z natury i usprawnia proces szukania dalszych inspiracji przez przedstawienie kilku blogerek, które mają coś do zaoferowania w tej dziedzinie. Udowadnia, że temat slow-life i dbania o własne zdrowie może przybierać różne oblicza i stać się sposobem na życie. Katarzyna Enerlich najpierw wyrobiła sobie markę jako autorka powieści obyczajowych - dzięki temu teraz może łatwiej trafiać do odbiorczyń zainteresowanych naturalnymi kosmetykami. W końcu obok pokrzepienia duszy zapewnia coś dla ciała.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz