Media Rodzina, Poznań 2018.
Piracki skarb
Biuro detektywistyczne zawsze ma pełno zadań, tajemnic i zagadek do rozwiązania. Biuro prowadzone przez dzieci musi działać w dodatku w dwóch płaszczyznach: pomagać najmłodszym, choćby ich sprawy wydawały się całkiem błahe, i angażować się w świat dorosłych przestępstw - bo tylko przechytrzaniem starszych można udowodnić własne talenty śledcze. Tiril i Oliver na swoim koncie mają już całkiem sporo sukcesów, "Operacja pirat" to jedenasta historyjka o ich przygodach. Wciąż jednak muszą realizować swoje obietnice i działać nawet wtedy, gdy niekoniecznie mają na to ochotę. Tym razem podporządkowanie się życzeniu małej klientki oznacza tylko przeczesywanie plaży w poszukiwaniu pamiątkowej spinki do włosów. Nic zachęcającego - żaden detektyw nie zgodziłby się na takie zlecenie. Ale Tiril i Oliver mają sporo szczęścia: korzystają z wykrywacza metalu. Ten wskazuje im pełno śmieci (co oczywiście jest automatycznie krytyką plażowiczów, zawoalowaną, ale potrzebną) i żadnej spinki. Tyle że pozwala wpaść na trop prawdziwej tajemnicy. Dzieci znajdują zagrzebany w piasku talerz pirata. Ten talerz może doprowadzić je do skarbu: słynnej skrzynki, w której herszt chował wyłącznie najlepsze i najcenniejsze przedmioty znalezione podczas rabunku statków. Bez mapy nikt do tej skrytki nie trafi – w końcu przygotowywał ją najlepszy z najlepszych w fachu. Dzieci jednak są pomysłowe i nie boją się wyzwań. Timian Blest mógł nabrać dorosłych, ale dwójki maluchów, które prowadzą wspólnie biuro detektywistyczne – nie ma szans.
Seria Biuro Detektywistyczne nr 2 przygotowywana jest na fali zainteresowania powieściami detektywistycznymi dla kilkulatków - boomem, jaki zaczął się po książkach Martina Widmarka. Tu jednak autor rezygnuje z oczywistości i schematów powtarzanych w każdej historyjce. Zamiast przedstawiać trzech podejrzanych i ich alibi, woli postawić na dynamiczną akcję powiązaną bezpośrednio z tematem, dostosowywaną rytmem i kształtem do przesłań. Dzieci muszą najpierw zdobyć wiadomości co do rzekomego skarbu: pojawia się w tym celu postać, która wtajemnicza je w znaczenie dwóch talerzy (i dziurki w jednym z nich): mapę skarbu trzeba najpierw odnaleźć, a potem jeszcze wykonać drobne zadanie, żeby dowiedzieć się, gdzie Timian Blest ukrył swoje zdobycze. To nie takie proste, skoro na talerze czyhają inni amatorzy szybkiego wzbogacenia się.
Motyw skarbu pirackiego to stały element historyjek dla dzieci. Jorn Lier Horst wzbogaca go zatem o poszukiwania nietypowych jak na mapę przedmiotów i stara się, by akcja rozgrywała się szybko. Nie pozwala też tym razem dzieciom przeprowadzać śledztwa razem z bohaterami: odbiorcy mogą tylko czekać na rozwój wydarzeń, nie dysponują bowiem potrzebnymi do dokonywania odkryć wiadomościami. Śledzą wyprawę Tiril i Olivera, mogą im kibicować - ale nie odgadną przed czasem, gdzie znajduje się skarb. Horst dostarcza silnych wrażeń - poza rywalizacją z dorosłymi jest tu i zakradanie się w miejsca niedostępne zwiedzającym, i samo odczytywanie wskazówki - i to w lekturze najmłodszym wystarczy.
"Operacja pirat" to książka bogato ilustrowana. Za rysunki odpowiada tu twórca filmów animowanych, dzieci otrzymają więc grafiki wysokiej jakości i dostosowane do akcji. W efekcie "Operację pirat" również ogląda się z przyjemnością. Jest to rozrywkowa książeczka dla najmłodszych, którzy dopiero przekonują się do czytania w wolnym czasie – i jako taka bardzo się sprawdza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz