Nasza Księgarnia, Warszawa 2018.
Smocze opowieści
A. R. Reystone dość długo kazała czekać odbiorcom na kolejny cykl fantasy, ale pierwszy tom „Wietrznych Katedr” trafia już na rynek i może podbić serca fanów bazyliszków, smoków i innych fantastycznych stworzeń. W samej fabule autorka nie jest tak kreatywna, jak w prezentowaniu magicznych zwierząt (lub ludzi czy elfów w ciałach zwierząt) – najbardziej cieszy ją możliwość ukazywania relacji między bohaterami i ich „pupilami”. Świat, który znają bohaterowie, nie był przyjazny dla elfów. Ten gatunek został całkowicie zgładzony, pozostaje we wspomnieniach, legendach i… przekleństwach. Odbiorcy skupiać się będą na perypetiach Richarda, człowieka, który otrzymał przedziwne zadanie. Richard ma mianowicie zdobyć dla Evan cztery klepsydry. W nich ukryta jest mapa lub wskazówka dotycząca ważnego dla Evangeline motywu – bohater właściwie nie wie, dlaczego artefakty są tak istotne, że musi się dla nich narażać. Zresztą sama droga do zdobywania ich też zostaje tu przedstawiona raczej skrótowo. Autorka chętniej zajmuje się zdrowiem Richarda.
Bo Richard, jak niemal każda postać każdej opowieści, musi mieć w swoim życiorysie jakieś utrudnienie, słaby punkt, który bez wahania wykorzystaliby wrogowie. Richard staje się niewolnikiem przez problemy zdrowotne. Uporczywe halucynacje oraz bóle głowy, przy których kac i migrena nie są warte wzmianki, uniemożliwiają normalne egzystowanie. Nic dziwnego, że szantażowany takimi dolegliwościami mężczyzna zgodzi się na wszystko, nawet gdyby misja miała kosztować go życie. Najpierw Richardowi towarzyszą dwa psy – skrajnie różne – mastif i chihuahua. Mastif to suka, która ma wszczepiony syntezator mowy – nie szczędzi bohaterowi złośliwości, co wprowadza element świeżości do narracji. Tym razem autorka nie sięga zbyt często po żarty, więc każde tego typu zabawy przydają się w sygnalizowaniu lekkości treści. Później Richard odkrywa świat vivernów: trafia w miejsce, w którym zakazane gatunki smoków wykluwają się z jaj. Chociaż takie hodowle są procederem zakazanym i niebezpiecznym, mężczyzna odkrywa uroki baśniowych stworzeń. Na relacji Richarda i vivernów upływa sporo czasu.
A. R. Reystone nie spieszy się tu z opowieścią. Pozwala spokojnie rozgrywać się kolejnym obrazom, bardzo dokładnie prezentuje kolejne gatunki współistniejących ze sobą stworzeń. Wyraźnie woli skupiać się na emocjach postaci i budować napięcie między nimi, niż kreować szereg dynamicznych wydarzeń. „Wietrzne Katedry” to ciągłe próby sił, wyzwania i starcia – ale zatrzymujące się na poziomie detali, jakby autorka nie chciała zbyt wcześnie zdradzać tego, co rządzi wymyśloną rzeczywistością. Odrzuca Reystone kanwę powieści drogi, zbyt już wyeksploatowaną w ramach gatunku, przygląda się za to perypetiom jednej postaci, stopniowo odsłaniając sekrety towarzyszących mu istot. Najbardziej czuła jest przy portretowaniu baśniowych zwierząt – i tę czułość podzielają też niektórzy bohaterowie. Zachwyt nad smokami staje się zatem uzasadnieniem dla stworzenia tej książki. A. R. Reystone chce być precyzyjna w konstruowaniu przestrzeni i charakterów, ale w kolejnym tomie cyklu będzie musiała zaproponować czytelnikom coś więcej niż tylko podążanie za człowiekiem uwikłanym w potyczki magicznych istot. Pierwszy tom „Wietrznych Katedr” jest ważny ze względu na powrót tej autorki na rynek – potem apetyt wzrośnie i już nie wystarczy pokazywanie czytelnikom kolejnych wylęgarni nietypowych stworzeń.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz