piątek, 13 kwietnia 2018

Młynarski. Rozmowy

Prószyński i S-ka, Warszawa 2018.

Przypomnienie

Na rynek zaczyna wypływać coraz więcej publikacji poświęconych Wojciechowi Młynarskiemu – a przoduje w tym wydawnictwo, które jeszcze za życia autora zdecydowało się przypomnieć jego sylwetkę tomem „Moje ulubione drzewo” – zestawem wierszy i rozmów z córką, Agatą. Teraz Prószyński i S-ka proponuje odbiorcom skrótowy przegląd wywiadów i wybór zdjęć, dokumentów czy materiałów archiwalnych. „Młynarski. Rozmowy” to książka na pierwszy rzut oka dość obszerna (i starannie wydana, jeśli pominąć ortograficzny błąd w spisie treści), ale nacisk kładzie się w niej jednak na stronę graficzną, a nie tekstową. Może ze względu na prawa autorskie, a może z innych powodów, których odbiorcom się tu nie przedstawia. Wydawca tomu kieruje się do szerokiej publiczności, a nie do koneserów felietonów rymowanych. Dotrzeć chce do mas, a tych nie przekona antologią wywiadów – za to obrazami jak najbardziej. W związku z tym „Młynarski. Rozmowy” to zlepek tematycznych wspomnień: Wojciech Młynarski mówi tu odrobinę o rodzinie, odrobinę o chorobie, odrobinę o tworzeniu i odrobinę o występowaniu na scenie. Nawiązuje do lekcji, jakie odbierał od bardziej doświadczonych kolegów na początku drogi twórczej, a i do odkryć, jakie sam przeżywał podczas analizowania tekstów swoich mistrzów, rejestruje szczegóły współpracy z wybitnymi kompozytorami, przytacza też drobne recenzje od autorytetów. Wszystko w formie niewielkich wzmianek – nie ma tu miejsca na rozwijanie opowieści (zestaw adresów bibliograficznych podany jest na końcu książki i zainteresowani mogą samodzielnie docierać do pełnych wiadomości (z wyłączeniem rozmów prywatnych). Twórcy tomu wykorzystują tu i rozmowy publikowane w prasie, i telewizyjne nagrania. Nie przyniesie ta książka nic zaskakującego w kwestiach biografii lub warsztatu Wojciecha Młynarskiego, to bardziej przyspieszona prezentacja dla młodszych pokoleń – lub sentymentalna podróż dla starszych. Nie da się traktować jej jako punktu wyjścia twórczych analiz, ale podsuwa przynajmniej częściowo bibliografię.

Olbrzymią wartością dla odbiorców będą natomiast nie szczątkowe wypowiedzi artysty, a strona graficzna. Tom wypełniają przedruki starych recenzji i artykułów prasowych – przytaczane tu wprawdzie w charakterze ozdób i dla sporej części odbiorców w ogóle bez większego znaczenia – ale jednocześnie są ułatwieniem w gromadzeniu materiałów dla tych, którzy naprawdę twórczością Wojciecha Młynarskiego się interesują. Poza tym pojawiają się tu ozdobniki bez wartości informacyjnej (choćby fragmenty notatek z nieistotnych dziś spotkań), przedruki programów, recitali czy… legitymacji, plakatów i zapisów nutowych. Cały ogrom materiałów nie do użycia, a przecież przybliżających do gwiazdy z punktu widzenia fana. Najwięcej jest tu natomiast powiększanych zdjęć. Te dzielą się na dwie grupy – jedne stanowią przegląd prywatnych i domowych archiwów, drugie to efekty profesjonalnych sesji fotograficznych na przestrzeni lat. Tak Wojciech Młynarski prezentuje się czytelnikom.

W publikacjach poświęconych temu artyście zwykle – nieprzypadkowo – kładzie się nacisk na słowa, przesłania lub choćby formę tekstów. Tom „Młynarski. Rozmowy” jest swoistym przełamaniem konwencji, przejściem na stronę wizualną z maksymalnie upraszczanymi wywodami autobiograficznymi. To publikacja w stylu pop, reakcja na to, co aktualnie dobrze się sprzedaje. Próba zaprezentowania Wojciecha Młynarskiego od bardziej prywatnej strony – ale bez przekraczania wyznaczanych przez twórcę granic.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz