wtorek, 24 kwietnia 2018

Mistrz. Absolutnie. O Wojciechu Młynarskim

Czerwone i Czarne, Warszawa 2017.

Barwnie o współpracy

O Wojciechu Młynarskim krąży – od dawna – sporo anegdot. Część z nich rozpowszechniał jeszcze sam twórca choćby w konferansjerce recitali czy dla ubarwienia wywiadów. Teraz, po jego śmierci, zabawne sytuacje i co ciekawsze skojarzenia dotyczące zawodowej współpracy przytaczają ludzie sztuki: kompozytorzy, piosenkarze, satyrycy czy felietoniści, przedstawiciele różnych pokoleń. „Mistrz. Absolutnie” to niewielki tomik złożony z jedenastu opowieści. Ale ponieważ nie ma tu ucieczki do konwencjonalnych zwrotów i zapewnień, zapychaczy objętości związanych z wyrażaniem żalu po stracie i powtarzania rzeczy oczywistych – książka będzie się czytelnikom podobać. Zwłaszcza że o Wojciechu Młynarskim mówi się tu z uśmiechem i w oderwaniu od spraw przykrych. Takie wspomnienia budzą zainteresowanie, pozwalają zwrócić uwagę na mistrza satyry i nakreślić jego portret jako twórcy wymagającego, czasem kapryśnego – ale dążącego do perfekcji i świadomego warsztatu.

Siłą tomu poza sylwetką Wojciecha Młynarskiego stają się kolejne nazwiska, autorytety w swoich dziedzinach. O Mistrzu wypowiadają się Włodzimierz Korcz, profesor Jerzy Bralczyk, Andrzej Zieliński, Irena Santor, Alicja Majewska, Janusz Weiss, Marek Groński, Michał Ogórek, Krzysztof Daukszewicz, Artur Andrus i Andrzej Poniedzielski. Każdy ma własne interesujące doświadczenia w związku ze wspólną pracą – albo niebagatelny zbiór anegdot, każdy dzieli się takim obrazem Młynarskiego, jaki ma w pamięci. Kompozytorzy będą zatem pokazywać poprawki pod muzykę lub wymyślanie przebojów pod konkretnych wykonawców, piosenkarki – podkreślać zrozumienie i wyczucie treści. Najciekawiej Wojciecha Młynarskiego charakteryzują, co zrozumiałe, satyrycy – w końcu wiedzą oni, jak ważne w fachu jest wyczulenie na prawdę czy szukanie komicznych puent. Spore znaczenie w kreowaniu wspomnień mają osobiste wtręty – czasem to w ogóle pełnowymiarowe anegdoty. „Mistrz. Absolutnie” to publikacja wypełniona tego typu smakowitymi drobiazgami. Nie dałoby się z nich ułożyć pełnej biografii ani nawet rejestru dokonań – ale świetnie nadaje się na uzupełnienie artystycznego życiorysu. O Wojciechu Młynarskim opowiada się tu na szczęście nie tylko jako o mistrzu – jednowymiarowy i kategoryczny osąd byłby nudny w lekturze. Czasami liczy się nieoczekiwanie dyskusja lub próba postawienia na swoim, czasami atmosfera twórczych spotkań. Jedni są świadkami, jak rodzą się przeboje – inni przeplatają opowieści o Młynarskim własnymi ocenami.

Jest to książka złożona z krótkich i zgrabnych tekstów. Pewne tematy siłą rzeczy muszą się powielać we wzmiankach różnych autorów – ale zwykle wspominający Młynarskiego koncentrują się na osobistych przeżyciach, konkretnych sytuacjach i spotkaniach, które owocowały godną pozazdroszczenia relacją. Nie ma tu przymusu wspominania – wpadania w szablony tekstowe czy odgadywania konstrukcji „poprawnego”, ugrzecznionego portretu. Wojciech Młynarski powraca jako artysta kreatywny, twórczy i w zawodowych relacjach, i w przyjaźniach. Kto potrzebuje uzupełnienia wywiadów, jakich udzielał – lub jego biografii – może sięgnąć po tom „Mistrz. Absolutnie”. To przyjemna lektura, złożona z barwnych (mimo że krótkich i fragmentarycznych) opowieści.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz