WNK, Warszawa 2018.
Wyczyny kota
Małgorzatę J. Kursę cechuje nadmierna wiara w kota. Belzebub jako siła sprawcza niemal wszystkich wydarzeń w fabule w pewnym momencie może przestać cieszyć nawet kociarzy i wtedy już nawet wędzony luz dziadka (notabene słabo w akcji uzasadniony, autorka tworzy pretekst do podzielenia się obserwacją, a nie puentę dla znaleziska) nie pomoże. „Jeszcze więcej nieboszczyków, czyli śledztwo z pazurem” to trochę bardziej dopracowana (niż „Nieboszczyk wędrowny”) historia – ale ciągle jeszcze zbyt mało angażująca w sferze kreacji postaci, a nawet samej intrygi.
W Kraśniku, z którego autorka chce zrobić literacką atrakcję turystyczną, giną kobiety. Zwłoki bezbłędnie odnajduje i wskazuje kot Belzebub – bez wahania prowadzi do nich swoją właścicielkę, Marylkę Lipską. Dostarcza zatem pracy miejscowemu wydziałowi kryminalistyki, ale przeraża też Marylkę i Sławka – którzy woleliby już ograniczyć liczbę trupów w bezpośrednim sąsiedztwie. Kot jest niestrudzony, a że morderca źle traktuje zwierzęta – Belzebub postara się zapamiętać oprawcę i w odpowiednim momencie odpłacić za wszystkie krzywdy. Może być skuteczniejszy niż policja, pod warunkiem, że niedomyślni dwunożni właściwie odczytają jego sygnały. Belzebub wyrasta na najważniejszą postać książki, ludzie składani są z pojedynczych wyrazistych cech. Marylka jest bezkrytycznie wpatrzona w kota, gotowa go rozpieszczać i nie dopuszczać do siebie wieści o destrukcyjnych działaniach pupila. Sławek pozostaje na uboczu jako pomoc, gdy potrzeba akurat męskiego wsparcia. Wśród innych bohaterów trudno wskazać mniej papierowych, nawet szewc ze swoją obsesją na temat butów i uporczywie powtarzanym „proszęż, proszęż” się tu nie wyróżnia. Może do wybijającej się osobowości aspirowałaby kochająca róż Bożenka, ale ona dość szybko i po pobieżnym przedstawieniu ginie. W charakterystykach Małgorzata J. Kursa nie jest może najmocniejsza, ale trudno, żeby było inaczej, skoro całą uwagę poświęca kotu.
To, co zwykle urzeka z dalszego planu i na chwilę kradnie sceny, wybrzmiewa tu mało przekonująco. Owszem, kot jest sprytny, a jego zachowania budzą podziw na przemian z niedowierzaniem – ale autorka psuje efekt stałym i bezkrytycznym uwielbieniem, wpatrzeniem w zwierzaka (dorównującym temu prezentowanemu przez Marylkę). To ona jest autorką i to ona powinna kierować postaciami, tymczasem wobec Belzebuba jest bezradna. Często zarzuca intrygę, czas poświęcając na obserwowanie kota i podziwianie go. A że podziwia w dużej części wykreowaną przez siebie antropomorfizację – nie będzie dla czytelników zbyt przekonująca.
Nie zmienia to faktu, że pisze lepiej. Uspokaja narrację, choć widoczne są w niej bardzo wyraźnie wpływy stylu Joanny Chmielewskiej – to obnaża słabości fabularne czy charakterologiczne. Tom „Jeszcze więcej nieboszczyków” pokazuje, że Kursa idzie w dobrym kierunku w rozwijaniu warsztatu, ale potrzebuje jeszcze sporo ćwiczeń dotyczących konstrukcji opowieści – żeby nie musiała się w niej opierać wyłącznie na jednym składniku akceptowanym przez siebie, ale znalazła coś bardziej uniwersalnego i istotnego też dla odbiorców.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz