Wydawnictwo Literackie, Kraków 2018.
Trzymanie formy
„Zadra” Krzysztofa Piskorskiego to obszerna powieść dla tych, którzy lubią klasyczne historie fantasy, bez fabularnych fajerwerków, ale z dobrym realizowaniem konwencji i zasad gatunkowych. Autor „uszlachetnia” fabułę przez przeniesienie jej do osiemnastowiecznej Francji, ale w wersji alternatywnej. Wprowadza troje bohaterów, z których jeden, Maurice Dalmont, w pierwszej scenie właśnie czeka na ścięcie – nie ma szans na ułaskawienie ani jakikolwiek ratunek, sam też nie walczy o odzyskanie wolności czy choćby darowanie życia. Wie doskonale, że to do niczego nie doprowadzi. Inaczej rzecz ma się z Natalie, porywczą i pomysłową siostrą Maurice’a. Ta uwielbia snuć odważne plany, nie zastanawiając się nad ich konsekwencjami. Za wszelką cenę chce ocalić brata i podsuwa mu rozwiązania nie tylko ryzykowne, ale przede wszystkim – nie do zrealizowania. Natalie w niczym nie przypomina usłużnych i podporządkowujących się mężczyznom niewiast – staje się niezłym kompanem w awanturniczych przygodach. To barwny charakter, ale nie jest też obojętna na miłość – to jej obecność wprowadza sercowe zawirowania. Bo trzecim z grona jest Stanisław Tyc, coraz bardziej zauroczony Natalie przyjaciel Maurice’a. Tę kompanię Piskorski wtrąca w wielkie dziejowe zawieruchy: każe na przemian brać udział w walkach (Tyc przemierza z wojskami Nową Europę), obserwować naukowe doświadczenia (Maurice jest w końcu zaangażowany w wynalazki, a światem rządzi tu ether, energia próżni), lub wdawać się w miniskandale obyczajowe (bo Natalie kandydatów do swojej ręki odprawia z fantazją). Składniki powieści są zatem do bólu konwencjonalne, ale uwagę czytelników zaskarbia sobie Piskorski jakością realizacji. Umiejętnie łączy elementy romansu (raczej marginalne) z teoriami politycznymi czy scenami batalistycznymi. Przez stworzenie alternatywnego świata może jednocześnie układać relację niezbyt skomplikowaną, ale też nie do końca oczywistą. Staje się zatem „Zadra” imitacją klasyki, wprawną opowieścią z większym naciskiem kładzionym na sposób opisu, a mniejszym – na meandry akcji. Krzysztof Piskorski ćwiczy tu umiejętność rozwijania opisów, chce samym doborem słów i rytmem prozy budować atmosferę powieści. Nieźle mu to wychodzi, chociaż brakuje jakiegoś elementu wyróżniającego tom. Piskorski udowadnia, że ma opanowany warsztat – ale poza tym do zaoferowania nie ma zbyt wiele, to formą i dbałością o detale próbuje zaimponować odbiorcom. Imitowanie klasyki to zadanie bezpieczne, a autorowi nie przeszkadza brak oryginalności. Na razie pokazuje raczej jednowymiarowy świat. Nie odwołuje się do rzeczywistości całkowicie obcej odbiorcom: miesza historię i pojedyncze wynalazki, operuje jednoznacznymi charakterami oraz sytuacjami, które przebiegają według ściśle wyznaczonego schematu. Tak więc „Zadra” nie dostarczy lektury przełomowej – ani na tyle wyrazistej, żeby na długo zapadała w pamięć.
Krzysztof Piskorski porusza się po stworzonym przez siebie świecie dosyć ostrożnie. Dba o analizowanie politycznych sojuszy i relacji na poziomie ponadnarodowym, ale tylko dlatego, że potrzebuje odgórnej siły, która namiesza w życiu bohaterów. Losy jednostki może kreować w oparciu o to, co dzieje się na zewnątrz, niewiele płynie bezpośrednio z charakterów albo emocji postaci – i to w pewien sposób osłabia sylwetki trójki bohaterów. „Zadra” jest książką dla ceniących sobie łagodne przechodzenie do innej rzeczywistości, lubujących się albo w powieściach historycznych z nutą absurdalnej wyobraźni, albo dla tych, którzy wolą doceniać sprawność narracyjną i przedkładają dbałość o formę nad rozwijanie akcji. „Zadra” zdobyła już wierne grono czytelników, a teraz powraca na rynek jako publikacja sprawdzona i poszukiwana.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz