czwartek, 15 marca 2018

Olga Rudnicka: Zbyt piękne

Prószyński i S-ka, Warszawa 2018.

Przypadki

Olga Rudnicka to niekwestionowana mistrzyni kryminału komediowego w duchu Joanny Chmielewskiej – chociaż sporo autorek próbuje swoich sił w tej dziedzinie (a specjaliści od marketingu usiłują co rusz wykreować nowe gwiazdy literatury rozrywkowej). Tej autorce od dłuższego czasu można ufać: wiadomo, że dostarczy pełnowartościowych fabuł z udaną, prześmiewczą narracją i starannie poprowadzoną intrygą. Tom „Zbyt piękne” to najnowsza propozycja i zarazem coś dla tych, którzy lubią się szczerze pośmiać przy lekturze. Autorka rzeczywiście sięga tu po tradycje i skojarzenia z Chmielewską, umiejętnie też wynaturza swoich bohaterów, żeby zaprezentować codzienność w krzywym zwierciadle. Pozwala też na spotkanie z bohaterami innych swoich powieści – co ucieszy zwłaszcza wiernych fanów. „Zbyt piękne” to rozrywka pod płaszczem przestępstwa.

Zuza Cieplik, mała i zdeterminowana osóbka, kupuje sobie dom. Nie ma pojęcia, że nieuczciwy właściciel tę samą posiadłość sprzedał również Tymoteuszowi Magnusowi. Oboje muszą zatem przynajmniej na pewien czas zamieszkać pod jednym dachem i spróbować odzyskać oszczędności – nie wierzą bowiem w skuteczność policyjnego dochodzenia, choćby władze śledcze zapewniały o wytężonej pracy. Okoliczności zatem wymuszają na Zuzie i Tymoteuszu współpracę, czasami na granicy prawa, a czasem wbrew sympatiom i chęciom. Problem polega na tym, że chociaż on jest spokojny i bezkonfliktowy, ona ma temperament za dwoje. Zuza mówi to, co myśli, a myśli… mocno stereotypowo i feministycznie (a nawet antymaskulinistycznie), wali prosto z mostu, obce są jej zasady dyplomacji. Nie hamuje się ani przy przymusowym współlokatorze, ani przy szefie w nowej pracy. O dziwo, nadmierna szczerość, zamiast przysparzać wrogów, wychodzi bohaterce na dobre. Zuza daje się lubić, to postać stworzona tak, by śmieszyć i budzić sympatię odbiorców, nawet jeśli swoje otoczenie irytuje. Doprowadzona do karykatury, stanowi siłę napędową humoru w powieści. Ale nie jest jedynym czynnikiem rozśmieszającym odbiorców. Olga Rudnicka bryluje w oryginalnych i dowcipnych charakterystykach, proponuje czytelnikom bogatą galerię osobowości.

Jedną płaszczyzną żartów autorki jest zatem relacja między Zuzą i Tymoteuszem – próbka możliwości kobiecego myślenia i wnioskowania oraz precyzyjnie naświetlana sfera najczęstszych nieporozumień damsko-męskich, kolejne stanowią utarczki z policją lub samozwańczymi stróżami porządku. Do tego Olga Rudnicka dokłada jeszcze sytuację w rodzinnej firmie Maczków – nowym miejscu pracy Zuzy. Tu znów to kobiety noszą spodnie, a mężczyźni są wyjątkowymi pantoflarzami. Autorka bardzo umiejętnie rozsnuwa zależności między bohaterami, tak, że warstwa obyczajowa dominuje. Całość odrobinę przypomina „Romans wszech czasów”, chociaż Rudnicka bardziej czerpie ze stereotypów dotyczących kobiet. Jednak robi to z wyczuciem, nie męczy przesadą. Już na etapie narracji jest prześmiewcza, ale dba też o rozwój opowieści, tak, by nie zostawiać całego śmiechu na charakterystykach i zderzeniach skrajności. „Zbyt piękne” to powieść, którą czyta się z przyjemnością. W świecie tworzonym przez Olgę Rudnicką pogoda ducha staje się czynnikiem niezwykle ważnym: ta autorka po prostu wie, jak zapewniać czytelnikom dobrą zabawę. Przywiązuje do swoich postaci i do relacji między nimi, potrafi łączyć wątki i opowiadać kilka historii w ramach jednej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz