Nasza Księgarnia, Warszawa 2018.
Towarzysz zabaw
Lenkę, kota Itka i przyjaciół dziewczynki poznawali najmłodsi odbiorcy już przy okazji elementarzy, które proponowała im Beata Ostrowicka. Teraz w Naszej Księgarni pojawia się pełnowymiarowa historyjka dla dzieci z udziałem tych bohaterów, autorka sięga po znane kilkulatkom sytuacje i scenki, żeby wyjaśnić parę spraw – istotnych dla rozwoju przyjaźni albo chociaż relacji w grupie. „O Lence, Antku i okropnym Albercie” to okazja do przyjrzenia się uprzedzeniom i zadawnionym sporom między dziećmi. Fabuła jest prosta: do Antka, przyjaciela Lenki, ma przyjechać w odwiedziny kuzyn, okropny Albert. W „dawnych czasach” chłopcy za sobą nie przepadali, dokuczali sobie czy może bili się o zabawkę – Antek nie pamięta dokładnie, ale pewien jest jednego: Albert to dzieciak nie do zniesienia. Lenka okropnego kuzyna nie miała jeszcze okazji poznać, wie tylko tyle, ile powiedział jej Antek – podchodzi więc do spotkania z pewnymi obawami, ale przynajmniej rezygnuje z uprzedzania się do chłopca na wstępie. A potem już przyjeżdża Albert, bo dorośli rzadko biorą pod uwagę przesadzone opinie swoich pociech. Albert wydaje się bardzo miły, ma poczucie humoru i jest do Antka podobny w niektórych sprawach. Dostrzega to jednak wyłącznie Lenka: Antek trwa w obrażeniu na kuzyna i nie daje wciągnąć się do grzecznościowych rozmów. Porozumienie – albo przynajmniej zawieszenie broni – bardzo by się przydało, Albert ma u Antka spędzić cały tydzień.
Sytuacja między dziećmi szybko się zmienia – kuzyni nawet zapominają o Lence, która najpierw koszmarnie się nudzi, potem wymyśla komiks o krwiożerczych biedronkach (w końcu przez biedronki przegrała walkę o uwagę przyjaciela, a przykro być odrzuconym w wakacje), a wreszcie – chowa się w domu. Chociaż Antek może cieszyć się z tego, że kuzyn mimo początkowych zastrzeżeń nadaje się na towarzysza zabaw i nie jest wcale okropny, powinien też zadbać o przyjaciółkę. W tym pomaga mu Albert. Beata Ostrowicka odnosi się do znanej dzieciom rozrywki – szukania skarbów – ale od kulis. Pokazuje bowiem cały proces przygotowywania niespodzianki przeprosinowej dla Lenki. Czytelnicy zostają wtajemniczeni w rozbudowany plan i dodatkowo będą mogli samodzielnie zaobserwować porozumienie chłopców i podobieństwo, którego do tej pory nie dostrzegali. Oprócz zabawy w piratów jest tu jeszcze motyw domku na drzewie, kolejnego elementu dziecięcych marzeń. Ostrowicka wie, jak zachęcić kilkulatki do śledzenia akcji. Przygotowuje dla dzieci zestaw przekonujących scenek – nie poucza wprost, ale pozwala, żeby najmłodsi wyciągali wnioski z tego, co zauważą bohaterowie. Wiadomo, że ten okropny Albert musi okazać się sympatyczny – to nauczka, by dzieci nie uprzedzały się do nikogo i nie oceniały po pozorach, by pamiętały, że każdemu warto dać drugą szansę. Ale przy okazji dostarcza odbiorcom Ostrowicka ciekawą lekturę – uniwersalną i wartościową.
Kasia Kołodziej zajęła się ilustracjami w tym tomiku, a to oznacza, że będzie on bardzo kolorowy, bardzo dziecięcy i bardzo zabawny. Kilkulatkom przypadną do gustu komiksowe postacie – łobuzerskie i komiczne, trochę w duchu Mikołajka, dzieci, którym daleko do ideału. W efekcie tomik „O Lence, Antku i okropnym Albercie” , mimo braku pomysłu na tytuł, przykuwa uwagę i szybko może trafić nawet do kanonu lektur szkolnych. Beata Ostrowicka wie, jak pisać dla najmłodszych proste historyjki, które zapadają w pamięć. A że wykorzystuje do tego postacie, na których odbiorcy tego tomiku mogli się wychowywać (przy okazji nauki czytania) – tym lepiej, świadczy to o dobrym wyczuciu tematów i charakterów sprawdzających się w literaturze czwartej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz