Egmont, Warszawa 2018.
Próba
Do tej pory Franek Perełka nie był postacią przesadnie eksponowaną w przygodach Hani Humorek, ale seria dla młodszych odbiorców, a właściwie jedna z podserii, czyli Hania Humorek i przyjaciele, umożliwia bliższe przyjrzenie się różnym dzieciom z orbity popularnej bohaterki. Megan McDonald wykorzystuje Franka Perełkę do pokazania ducha rywalizacji – i przyjrzenia się uśmiechom oraz kaprysom losu. Franek jest definiowany na potrzeby tej historyjki jako chłopiec, który bardzo chce wygrać w jakimś konkursie. Nie chodzi o nagrodę – jej aspekt finansowy, materialny czy namacalny – a o samą satysfakcję i radość. Startuje w różnych zawodach, ale zwykle nie ma szczęścia – jego prace nigdy jakoś nie wygrywają. Rzecz w tym, że Franek stara się za bardzo, realizuje wszystkie pomysły jednocześnie, zamiast skupić się na jednym i spokojnie go dopracowywać. Cierpliwość nie jest jego mocną stroną, a przydałaby się przy wyścigu po nagrodę. Niezależnie od tego, w czym Franek akurat startuje.
„Franek Perełka. Do trzech razy sztuka” to zatem kolejna pouczająca i wesoła zarazem lektura. Składa się z trzech połączonych w jedną całość miniopowiadań, zespolonych tematem – oryginalnymi konkursami. W pierwszym konkursie trzeba zaprezentować sztuczkę z jo-jo – nagroda nie jest może oszałamiająca, ale rozbudza wyobraźnię dzieci. Zwycięzca będzie mógł nazwać nowy smak mrożonego jogurtu. W tej konkurencji Franek ośmiesza się przed grupą i tłucze swoje okulary. Nieco mniejszy wpływ ma na ewentualną wygraną w konkursie drugim, tu bowiem jury ocenia sztuczki prezentowane przez zwierzaki. Może i pomysł Franka był dobry, ale jego pupilka pod wpływem strachu i wielkich emocji nie ujawnia prawdziwych umiejętności – nie da się jej do tego skłonić. To ważna lekcja, bo odbiorcy przekonają się, że mimo pragnienia wygranej Franek nie złości się na swoją papugę i nie ma do nikogo pretensji. Nie zachowuje się więc jak typowy kilkulatek pozbawiony upragnionej nagrody, a myśli rozsądnie. Trzeci konkurs to coś dla łasuchów: bohaterowie mają zająć się dekorowaniem gofrów. Każdy może zrobić takiego gofra, jaki najlepiej go wyraża (wiadomo, że gofr Julki Wróbel będzie pokryty różową pianką i zyska cukrową świnkę). I tu Franek wpada na pomysł, który zdeklasuje pozostałe – tyle tylko, że nie jest w stanie przewidzieć, co może pójść nie tak. I tu działania kończą się gigantyczną katastrofą, jednak jury – i przyjaciele – mają inne spojrzenie na tę sprawę. Franek może wreszcie spełnić swoje marzenie.
Megan McDonald tworzy tę serię dla dzieci, które uczą się czytać i potrzebują lektur do ćwiczenia tej umiejętności. Hanię Humorek już znają z bardziej rozłożystych narracji, nie potrzebują więc dodatkowych zachęt, żeby przystąpić do czytania. To dla nich są kreacje bohaterów i żarty zrozumiałe i podchwytywane wyłącznie przez kilkulatki, to dla nich bardzo bogata warstwa ilustracji. Tekst zyskuje przez to sporo powietrza, a maluchom łatwiej będzie śledzić narrację. Mogą wykorzystywać tę serię do ćwiczenia samodzielnego czytania.
Przygoda Franka Perełki nie ma wymiaru przesadnego pouczenia, może za to przygotowywać dzieci do tego, że nie zawsze będą wygrywać. Franek pokazuje, jak przyjmować porażki ze spokojem, jak podchodzić do wyzwań i cieszyć się samym uczestnictwem w konkursach. Ale autorka uruchamia też u najmłodszych kreatywność, kiedy mogą sprawdzić się w wymyślaniu własnych zgłoszeń konkursowych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz