sobota, 10 marca 2018

Ewa Karwan-Jastrzębska: Hermes 9:10

Akapit Press, Łódź 2018.

Niezwykła podróż

Feliks oznacza Szczęśliwy i mały bohater tomu „Hermes 9:10” będzie miał okazję się o tym przekonać w trakcie przedziwnej misji. Bohater w dniu urodzin zostaje przez swojego kota zabrany do domu Dróżniczki Starej Stacji, na przyjęcie-niespodziankę. Tam przekonuje się, że nie wszystko jest takie, jakim się wydaje, a świat skrywa jeszcze wiele tajemnic i gadający kot nie należy wcale do zdumiewających zjawisk. Przez okno dostrzega dziewczynkę ubraną na czerwono, a potem dowiaduje się, że ta postać zniknęła. Tylko Feliks – oczywiście razem ze swoim mądrym kotem – może wyruszyć na ratunek. Pociąg odjeżdża o 9:10, ale nie wiadomo, czy dotrze do celu. Po drodze mogą pokonać go Wątpliwości. Feliks w trakcie eskapady ratunkowej dowiaduje się o problemie nieznajomej dziewczynki: Matylda cierpi z powodu daru, a jej dar polega na przeganianiu smutków innych ludzi. I ten problem trzeba będzie rozwiązać, kiedy już uda się odnaleźć zaginioną. Na razie trzeba się spieszyć, bo sama wiara w pomyślne rozwiązanie nie wystarczy. Feliks czuje się wprawdzie raczej nieswojo w świecie magii, może polegać jedynie na przewodniku-kocie – ale to tylko jedna z komplikacji, dzięki którym chłopiec udowodni swoją odwagę i dojrzałość. Wyzwanie związane z poszukiwaniami dziewczynki to z kolei przygoda na miarę potrzeb kilkulatka.

Ewa Karwan-Jastrzębska pisze tę książkę jakby według wytycznych dobrej narracji. Widać wyraźnie kolejne punkty baśni, odhaczane tutaj precyzyjnie. Jest niespodzianka z okazji urodzin, element zaskoczenia, jest czas płynący równolegle w baśniowej rzeczywistości tak, by nikt nie zauważył tajemniczego zniknięcia dziecka i nie próbował go ratować przed wykonaniem zadania. Są gadające zwierzęta, wrogowie i sojusznicy. Pociąg, w którym sprawdza się bilety, to trampolina do innej rzeczywistości, ale też nawiązanie do przygód pewnego popularnego czarodzieja, a i element zapewniający klimat retro. Czasami autorce zwyczajnie nie chce się ukrywać przeszkód pod baśniowymi kostiumami: Wątpliwości, które mogą zaburzyć osiąganie celów, nie zamieniają się w opowieści w konkretne potwory. Tak da się dotrzeć do małych czytelników – i pokazać im wprost, czego (i z jakiego powodu) powinni się wystrzegać, gdy próbują spełniać marzenia. Autorka w ogóle nawiązuje do spraw wielkich, operuje wielkimi kwestiami: nie tylko odpędzanie smutków od ludzi jest tu ważne, ale i męstwo, gotowość do poświęceń dla innych, zdecydowanie i optymizm. Kolejne cechy ujawniają się w trakcie wyprawy – i wtedy, gdy trzeba walczyć ze złymi mocami. Szablonowość w fabule to element, który starszym odbiorcom raczej nie przypadłby do gustu. Młodszym Ewa Karwan-Jastrzębska funduje po prostu klasyczną baśń, opowieść alegoryczną, pełną cennych przesłań i uwag, które warto przemyśleć.

Osobnym tematem są tu ilustracje Doroty Kobieli. Ilustratorka stawia na malarstwo, obrazy sugestywne i prawdziwe, łączące bajkowość z realizmem. Momentami jej grafiki zamieniają się niemal w propozycje dla dorosłych – zachwycą nie tylko dzieci. Dobrze wpasowuje się klimatem artystka w opowieść Ewy Karwan-Jastrzębskiej, uwypukla nastrojowość opowieści i specyfikę tworzonego świata. Nie zapomina o akcentowaniu emocji, chociaż równie dobrze czuje się w prezentowaniu detali. Ilustracje nie odwracają uwagi od treści – za to towarzyszą najważniejszym punktom akcji. Ilustracje poszerzają zdecydowanie krąg odbiorców tej książki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz