niedziela, 14 stycznia 2018

William Dalrymple: Kalijuga. Wiek waśni i sporów

Noir sur Blanc, Warszawa 2017.

Mentalność

Niektórych obrazów i wiadomości nie można zaakceptować. Podczas kilkuletniego pobytu w Indiach William Dalrymple zetknął się z ogromem bezsensownego zła i cierpienia – z niezgody na zastaną sytuację i z bezsilności powstał cykl esejów zebranych w tomie „Kalijuga”. Autor świadomy różnic kulturowych, podziału kastowego czy biedy, która często pcha ludzi do najgorszych czynów, przygląda się zjawiskom niewytłumaczalnym pod żadną szerokością geograficzną, wnioski i opinie pozostawiając czytelnikom. Próbuje wstrząsnąć odbiorcami, pokazując im Indie pełne agresji, przemocy oraz krzywdy najsłabszych – tych, za którymi nikt się już nie wstawi. Odporny na uroki przygotowywanych dla turystów miejsc, zajmuje się upadkiem wartości, koszmarem, jaki ludzie są sobie w stanie zafundować. Tu nie pomagają indywidualne strajki, małe przejawy buntu – podobnie jak nie wystarczy jedna książka, żeby zmienić mentalność. Dalrymple jest świadomy jałowości swoich działań. Ale milczeć nie może.

Dzieli Indie na północ – tę zepsutą, pogrążoną w chaosie i anarchii – oraz południe, na którym jeszcze można żyć w miarę normalnie, a na pewno odetchnąć od przestępczych porachunków. Dostrzega również inną granicę podziału, przebiegającą między coraz bardziej anachronicznymi tradycjami i zwyczajami a przejawami kultury masowej – przeszczepionej z Europy czy Ameryki. Najpierw zabiera odbiorców do miejsc najbardziej mrocznych. Opisuje śmierć polityka zlinczowanego przez przypadkowo spotkanych żałobników – podżeganych przez innego polityka a dawniej przestępcę. Wysłuchuje wdów, które żałują, że nie popełniły rytualnego samobójstwa na pogrzebie męża, przez co skazały się na ponurą wegetację w biedzie (przygląda się również przypadkom, gdy taka ofiara została złożona i zrodziła ponownie wiele pytań w społeczności). Indie to władza w rękach analfabetów, bunt studentów, którym udowodniło się nieuczciwość na egzaminach, stałe konflikty z muzułmanami na tle religijnym. Są tu naiwne zabobony – wyznawane nawet przez wykształconych ludzi – są i populistyczne hasła. Niezwykle łatwo jest rozproszyć tłum, któremu brakuje wszystkiego. William Dalrymple z niepokojem obserwuje rozprzestrzenianie się zła.

Dla złagodzenia narracji zajmuje się autor od czasu do czasu przebłyskami popkultury. Rozmawia z autorką tanich komercyjnych i pornograficznych powieścideł, sprawdza, na czym polega fenomen lokalnego celebryty. Omawia ekspansję sieci fast-foodów i rozwój rynku muzycznego – chce się dowiedzieć, czy długotrwałe wyizolowanie Indii w tej dziedzinie wpłynie na umiejętność oceny kiczowatych przebojów. Zestawia konserwatyzm kraju z wpływami, których nie da się zahamować – wypatruje zmian już w kolejnym pokoleniu.

Eseje zamieszczone w tej publikacji powstały w latach 90. XX wieku, ale ich przesłania są uniwersalne. Autor rzadko zatrzymuje się na omawianiu tu i teraz, bardziej pasuje mu sięganie do minionych – za to kluczowych dla rozumienia mieszkańców – wypadków niż snucie diagnoz. „Kalijuga” jest zestawem reportaży zaangażowanych politycznie, za to wolnych od proturystycznego marketingu. Indie jawią się tutaj jako miejsce właściwie nienadające się do życia, odstręczające i pełne wyzwań. Ta książka nie wyrosła z zachwytu, raczej z niezgody oraz bezradności. William Dalrymple zamiast rozrywkowej podróży oferuje odbiorcom poważną przestrogę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz