Znak, Kraków 2017.
Przekręty
Wytwory sztuki są warte tyle, ile ktoś będzie w stanie zapłacić. Od wieków zdają sobie z tego sprawę marszandzi, pośrednicy między artystą a jego potencjalnymi klientami – w związku z tym próbują na różne sposoby nakręcić popyt i przekonać społeczeństwo, że warto inwestować w obrazy czy rzeźby. Zawodowi marszanda od XV wieku aż po czasy najnowsze przygląda się Philip Hook, odnotowując przy okazji mnóstwo pomysłów na nieuczciwe wzbogacanie się. „Galeria szubrawców” to nietypowa analiza sytuacji na rynku sztuki – przez działania tych najmniej widocznych i rzadko kojarzonych przez odbiorców. Hook sprawdza, kiedy i dlaczego pojawił się zawód handlarza dziełami sztuki. Interesują go wpływy marszandów na wybory artystyczne: w końcu kupcy najlepiej wiedzieli, na co jest zapotrzebowanie i co sprzeda się najszybciej, mogli zatem wywierać nacisk na artystów. Z drugiej strony – wypracowali przez wieki szereg strategii promocyjnych w zdobywaniu i obłaskawianiu samych klientów, nie tylko przedstawicieli najwyższych warstw społecznych. W „Galerii szubrawców trwa ciągła ukryta wojna, w której każda ze stron chciałaby uzyskać jak najwięcej dla siebie. Twórcom zależy na pieniądzach i sławie – w końcu rozgłos może przynieść i bogactwo. Marszandzi nie mogą pozostawać stratni, kierują się zatem smykałką do interesów, niekoniecznie uczciwych. Klienci z kolei mają nadzieję na zdobycie dzieła wyjątkowego i pożądanego przez innych, niezbyt dużego (żeby na ścianach zostało miejsce na dalsze zdobycze) i modnego. Tak, jak nie ma tu zwycięzców, tak i rzadko zdarzają się naprawdę przegrani – wszyscy chronią swoje interesy.
Chyba że marszanda skusi akurat wizja szybkiego i dużego zarobku. Bohaterowie tomu Hooka, tak jednoznacznie określani w tytule, wybierają przeważnie dwie drogi. Jedni uciekają się do fałszerstw oraz do oszustw (może nikt nie zwróci uwagi na drobną modyfikację nazwiska), inni rozwijają szeroko zakrojone akcje marketingowe: zamawiają recenzje dzieł, sięgają po talenty oratorskie i chwyty do dziś stosowane w reklamach, przekonują klientów co do wyjątkowości obrazu. Trochę zmienia siłę ich bezpośredni wpływ na artystów: dawniej to marszandzi mogli narzucać pożądane tematy i motywy, dziś raczej artyści sami orientują się w specyfice rynku i podporządkowują klientom. Philip Hook najchętniej opisuje czarne charaktery, tych handlarzy, którzy wyłamywali się z przyjętych schematów. To oni dostarczają najwięcej anegdot – a ich działania można porównywać z obecnymi kampaniami reklamowymi. Czytelnikom nie trzeba wykazywać podobieństw i pułapek, sami je wyłuskają z barwnej relacji – to jedna z lekturowych satysfakcji.
Philip Hook pisze rzeczowo, ale i z humorem. Skrupulatnie dzieli czasy, a gdy już dysponuje olbrzymim materiałem – wprowadza też osobne sylwetki poszczególnych marszandów. Nie boi się stosowania ironii: przyjęta strategia i wypełnienie tomu konkretami umożliwia mu również narracyjną zabawę. Autor przeprowadza czytelników przez świat im obcy, nieuświadamiany, ale opleciony inspirującymi relacjami. „Galeria szubrawców” stanowi oryginalne spojrzenie na historię sztuki – w sam raz dla czytelników, którzy chcieliby zgłębić temat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz