Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2017.
Tropy
Wilk, który pokazuje się uczestnikom autostradowego karambolu, staje się niemal symbolem. To stworzenie równie piękne, jak groźne i tajemnicze. Rozbudza wyobraźnię, wyzwala strach, ale przede wszystkim prowadzi do pytań o znaczenie nieprzewidzianego spotkania. Wilk przewija się jako motyw przez całą książkę Rolanda Schimmelpfenniga, chociaż nigdy nie wybije się na pierwszy plan i nie zaistnieje inaczej niż utajony katalizator wydarzeń. Bo to wilk prowokuje do działania, nakazuje przewartościowania i zmiany w myśleniu. Ale wilk sam w sobie nie może się stać obiektem głębszych analiz. Przebiega przez tom i uruchamia karabiny lub aparaty fotograficzne, nie mówiąc o samych ludziach. Natomiast autor zajmuje się kilkoma postaciami.
W „Śladach wilka” przygląda się kilku parom, kilku różnym relacjom międzyludzkim. Tomasz i Agnieszka pracują w Niemczech, udało im się już osiągnąć wymarzoną stabilizację. Dobrze się rozumieją, stanowią dla siebie wsparcie, żyją w zgodzie, przynajmniej do czasu. Pracują fizycznie, ale to nie jest dla nich powód do frustracji. Z kolei para nastolatków, prezentowanych po prostu jako dziewczyna i chłopak, ma swoje poważne problemy. Ona po kolejnym konflikcie z matką, podczas którego, jak zwykle, zostaje pobita, decyduje się na ucieczkę z domu, on musi jej towarzyszyć. Ich los interesuje chyba tylko kierowcę autobusu – ten reaguje, uważając to za swoją powinność. Zwraca uwagę na nieobecność nastolatków z poczucia obowiązku, a nie z potrzeby serca. Mimo to jest jedynym, dla którego młodzi ludzie wydają się ważni. Jest tu też ojciec, alkoholik, który wyrusza w skazaną na niepowodzenie drogę, by odnaleźć syna. Ta wyprawa jest tyle bezsensowna, co niebezpieczna – ale noc z wilkiem wyzwala w ludziach dziwne instynkty i nietypowe potrzeby. Bohaterowie zaczynają podążać za tym, co dla nich ważne. Ślady wilka determinują ich działania. Autor proponuje migawki z czynności kolejnych postaci, zmienia obiekty zainteresowania regularnie. Dodatkowo wprowadza motywy refrenowe, elementy wspólne dla kolejnych historii. Już nie tylko wilk łączy bohaterów, pojawiają się nieliczne, ale bardzo znaczące rekwizyty – przewijają się też w różnych scenach i nabierają mocy.
„Ślady wilka” to książka napisana bardzo prostym językiem, niemal pozbawiona ozdobników. Autor posługuje się tu krótkimi i jakby urywanymi zdaniami, nie przeładowuje narracji przymiotnikami, nie dba o synestezję. Przenosi surowość zimowego krajobrazu i układ panujący w powieści (także między postaciami) na lodowatą relację pozbawioną głębszych uczuć, przynajmniej w warstwie zewnętrznej. Kiedy śledzi się tekst, ma się wrażenie jego kostyczności – ale dzięki temu Schimmelpfennig może być bardzo precyzyjny w dookreślaniu rzeczywistości. Co ciekawe, chętnie operuje ten autor niedopowiedzeniami, lubi nieoczywistość, wieloznaczne symbole i rozwiązania, które zaproponują sobie sami odbiorcy. Specjalizuje się w sugestiach i opieraniu interpretacji na ulotnych wrażeniach. Zapewnia zatem jednocześnie i trafianie w punkt w opisach – i pozostawanie w sferze domysłów, których sensowności nikt nie może ocenić.
„Ślady wilka” to powieść filmowa, na jej podstawie mogłoby powstać wiele poetyckich etiud. Autor porusza się w świecie ludzkich uczuć bez obaw, że nie uzasadni ich w należyty sposób. Roland Schimmelpfennig „Śladami wilka” debiutuje na rynku powieściowym. Jest to ujęcie oryginalne, inne od znanych w literaturze środka trendów. Wiele się tu dzieje, ale rozmiar i znaczenie poszczególnych scenek to coś, co czytelnicy muszą wydobywać samodzielnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz