sobota, 9 grudnia 2017

Anna Karpińska: Zostań ze mną

Prószyński i S-ka, Warszawa 2017.

Pokolenia

Chociaż Anna Karpińska w swoim nowym cyklu (Księgarnia pod Flisakiem) mocno skupia się na budowaniu fabuły, popełnia jeden ogromny błąd, który w trakcie lektury coraz bardziej zaczyna uwierać. A mianowicie: buduje narrację na powtórzeniach. I nie chodzi tu wcale o rozwiązanie polegające na zmianie perspektywy. W kolejnych rozdziałach pojawiają się różne narratorki – bohaterki drobnych scenek – to zrozumiałe, że każda może chcieć opowiedzieć sytuację inaczej (mimo że przeważnie zgadzają się w poglądach) – i wtedy nawet powtórzenia wycinków dialogów nie męczą. Gorzej, że tak doświadczona autorka obyczajówek zaczyna powtarzać emocje i intencje z dialogów w komentarzach. Te pierwsze są wystarczająco czytelne, nie trzeba do nich jeszcze dopisywać dookreśleń i tautologicznych didaskaliów. Owocuje to pleonazmami („To jest Dagmara, a to Tania – dokonała prezentacji”). Gdyby zdarzało się to rzadziej, co kilkadziesiąt, a choćby i kilkanaście stron – nie raziłoby tak bardzo. Ale tym razem Anna Karpińska wpada w niezrozumiały szał dotłumaczania każdej wypowiedzi i kwestii. Sprawia tym samym wrażenie, jakby nie wierzyła w szczątkową nawet inteligencję czytelniczek i próbowała dla nich przetrawiać wymyślone sytuacje. To trudne do wytrzymania zabiegi – autorka musi popracować nad stylistyką.

W „Zostań ze mną” rozwija motyw z zamknięcia pierwszego tomu. Dagmara poznaje biologiczną matkę, Bożena walczy z rakiem. Tania wykazuje się ogromną dozą samolubności, podejrzewając „nową” córkę o zakusy na spadek, za to Dagmarze udaje się wreszcie dogadać z Laurą (która w pierwszym tomie przedstawiała wobec niej poważne zarzuty podobne do tych Tani). Anna Karpińska dobrowolnie zamyka się w kręgu tematów już sprawdzonych, dając kolejnym pokoleniom szansę na to, by naprawiły błędy przodkiń. Znów są tu więc niechciane ciąże i naciski rodziców na oddanie dziecka do adopcji (notabene korektę należałoby wyczulić na fakt, że nie przenosi się tego słowa jako ad-opcji), matki porzucają swoje pociechy, a szczęśliwa miłość musi trafić na mielizny i problemy z zewnątrz. Karpińska szczególnie lubi też w swoich książkach nawiązania autotematyczne – zmusza kolejne bohaterki do tego, by stały się niezawodowymi pisarkami, autorkami obyczajówek – a potem męki twórcze nakazuje rozwiązywać aluzjami do życia. Chce budować przed czytelniczkami wrażenie autobiografizmu w literaturze rozrywkowej, by móc skupić się na płynących z niego pułapkach. W „Zostań ze mną” akcja zatacza koła. Wydaje się, że wszystkie problemy już w jakiejś konfiguracji były, więc dla urozmaicenia fabuły autorka wprowadza kolejne pokolenie, również borykające się z własnymi kłopotami na miarę czasów. Dla Bożeny przyczyną złych decyzji stała się obyczajowość, mentalność zaściankowego społeczeństwa. Dagmarze sen z powiek spędza brak stabilizacji – to już nie czasy, w których może polegać na mężu i nie przejmować się wyzwaniami. Zośka testuje na własnej skórze, czym jest emigracja zarobkowa. Tylko konteksty różnią te postacie, bo Anna Karpińska wszystkie zmusza do zastanowienia się nad motywem miłości, rodziny i wsparcia. Jest „Zostań ze mną” książką przewidywalną i dosyć łzawą, ale to obyczajówka, która – w całej serii – rodzi więź czytelniczek z bohaterkami. Autorka próbuje pokazać odbiorczyniom, jak ważne jest wsparcie bliskich i jak łatwo zrujnować sobie życie niewłaściwą decyzją. Chce, żeby odbiorczynie najpierw przeżywały opowieść, a dopiero później wyciągały z niej wnioski życiowe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz