Burda, Warszawa 2017.
Prezencja
Jakub Porada bardzo chce tworzyć poradniki, a że jest dziennikarzem aktywnym także w portalach społecznościowych – i utrzymuje stały kontakt z fanami – nie ma problemu ze znalezieniem tematu kolejnej publikacji przydatnej tym, którzy chcieliby iść w jego ślady i zaistnieć w mediach, albo chociaż przygotować się dobrze do publicznego wystąpienia z dowolnej okazji. „Sztukmistrz w Tczewie, czyli mów, co chcesz” to tom poświęcony autoprezentacji – i to na kilku poziomach. Jakub Porada rzeczywiście sięga do wskazówek i ćwiczeń podsuwanych zwłaszcza przez aktorów starej daty, ale próbuje też połączyć sztukę mówienia z ogólną prezencją, dba o wizerunek, a raczej uczy, jak o własny wizerunek zadbać i na co zwracać uwagę, gdy chce się robić dobre wrażenie na innych. „Sztukmistrz w Tczewie” to książka dla cierpliwych i gotowych na wykonywanie dość żmudnych ćwiczeń. Autor nie zna sposobów na cud – wie, że tylko ciężka praca przygotuje do „skutecznego” mówienia. W odróżnieniu od wielu coachów i ekspertów od pozytywnego myślenia, nie wprowadza systemu afirmacji, za to skupia się na konkretnych zadaniach. Owe zadania trzeba będzie powtarzać do skutku. „Sztukmistrz w Tczewie” to zatem publikacja czasochłonna i wymagająca poświęceń. Autor jest bardziej znany młodszym pokoleniom, tymczasem sięga po metody z zamierzchłej przeszłości. Do działania przekonuje więc najbardziej własnym przykładem i sporą liczbą anegdot z pracy dziennikarskiej.
Uczy od podstaw – to jest – prawidłowej emisji głosu, ćwiczenia dykcji i akcentowania. Pokazuje, jakich błędów (naddykcyjnych) nie popełniać i przywołuje zestaw językowych łamańców. Ale na tym kończy opowieść, jak mówić (szkoda, bo przydałoby się jeszcze zwrócenie uwagi na zmiękczenia czy denazalizację samogłosek nosowych, popularne dzisiaj i męczące „choroby” prezenterów). Przechodzi za to do samej idei wystąpień. Rozważa, kiedy warto korzystać z kartki, a kiedy postawić na naturalność, uczy jak śmiać się z błędów i jak wybrnąć z kompromitujących pomyłek. Tłumaczy reakcje na przejęzyczenia, ale też podpowiada, jak zachować opanowanie przed kamerami. Zajmuje się nawet ułożeniem głowy prezentera. Interesuje go kształt przemówień: wyjaśnia, jak uniknąć nudy, jak rozkładać informacje, żeby zachęcić do słuchania, jak rozpoczynać i kończyć wypowiedź, żeby dać się zauważyć. Wprowadza temat skracania jako metody na ulepszenie tekstu. A ponieważ doskonale zna podstawowe wymówki odbiorców, tłumaczy też między innymi, dlaczego ważne są pasje pozazawodowe – i jak wygospodarować czas na czytanie i poszerzanie horyzontów. Przypomina o szacunku do książki. Czasami w ogóle odbiega od tematu skutecznego mówienia, zatapiając się w anegdotach czy wspomnieniach – ale każdy rozdział kończy się przypomnieniem podstawowych zasad i zestawem ćwiczeń dla chcących lekcji ładnego mówienia. Tom autor wypełnia nie tylko wskazówkami i zwierzeniami o charakterze autobiograficznym, wiele tu zdjęć o funkcji mnemotechnicznej. Porada wie, że odbiorcy potrzebują jasnych wskazówek – zamiast więc skomplikowanie tłumaczyć, jak wykonać ćwiczenie, woli to pokazać zdjęciem lub kilkoma zdjęciami. Tak trafi do społeczeństwa obrazkowego. Stawia się w tej książce w roli autorytetu, ale nie zapomina o tych, od których się czegoś nauczył. Na marginesie wskazówek przedstawia swoją ścieżkę kariery – to też sposób na zapełnienie książki i zaproponowanie czytelnikom czegoś poza typowym poradnikiem z zestawem ćwiczeń do wykonania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz