Jaguar, Warszawa 2017.
Konflikt w domu
Ten temat coraz częściej i coraz odważniej wkracza do literatury czwartej: motyw nowych partnerów rodziców służy oswajaniu odbiorców z podobnymi sytuacjami w prawdziwym życiu. Jean Ure trochę osłabia temat, sięgając do klasyki. Tutaj tata Bitsy i Em decyduje się na kolejny związek nie po rozwodzie, a kilka lat po śmierci żony. Był wprawdzie przez długi czas z Polly, ale teraz ma przyprowadzić do domu Caroline, swoją sympatię. Siostra taty, Cass, która do tej pory opiekowała się dziewczynkami, organizuje więc wielkie porządki i przygotowuje pyszną wegetariańską kolację. Wiadomo, że pierwsze wrażenie jest ważne, a dziewczynkom zależy na szczęściu taty (momentami nawet bardziej niż na swoim). Przy takim nastawieniu Caroline może zrobić wszystko, a i tak nie wzbudzi niechęci dzieci. Przynajmniej do czasu.
Pierwsza wizyta nie przebiega dobrze, bo Caroline natychmiast próbuje burzyć zastane porządki. Jako kobieta przedsiębiorcza i energiczna, chce od razu przejąć władzę i pomóc fajtłapowatemu profesorowi w ogarnięciu domu. Nie akceptuje ani skrótów imion czy pseudonimów dziewczynek, ani odmowy spożywania mięsa. Nie szuka wspólnego języka z dziećmi, a tatę Bitsy usiłuje zdominować. On – zakochany jak nastolatek, a raczej zauroczony kobietą – staje się bardzo ugodowy. W pojedynkach Caroline i córek bierze stronę tej pierwszej. Caroline ma zatem wszelkie predyspozycje, żeby stać się znienawidzoną macochą z baśni. A i tak w Bitsy wrogości nie ma. Bohaterka za to dostrzega i wylicza rozmaite błędy popełniane przez nową osobę w rodzinie. Caroline naprawdę nie zależy na przekonaniu do siebie dzieci. Z nią trudno wyobrazić sobie rodzinne szczęście – nawet jeśli ma rację w kwestii wegetarianizmu u najmłodszych, forsuje swoje przekonania zbyt nachalnie i bez uwzględniania przekonań maluchów. Idealna jako czarny charakter, stanowi też materiał do ćwiczenia cierpliwości. „Kłopotliwa wizyta” to książka nietypowa. Tutaj to dzieci dbają o dobro rodzica i zdolne są do wielu poświęceń, byle tylko uszczęśliwić ojca. Starają się nie sprawiać problemów, nawet jeśli w oczach dorosłych wygląda to zupełnie inaczej. Ure zajmuje się więc aktualnym obyczajowym tematem z nowej perspektywy. W tym tomiku nie ma miejsca na skomplikowane analizy charakterologiczne lub emocjonalne, postacie po prostu działają, a czytelnicy mogą przeanalizować ich wyczyny. Bitsy prowadząca tę historię jest bardzo ugodowa, raczej dostosowuje się do sytuacji niż próbuje ją zmieniać. Widzi, co jest nie tak, opisuje to, ale nie robi wiele, by uświadomić dorosłym problem. Ciekawsza wydaje się drugoplanowa Em – to ona wykazuje się silną wolą i determinacją, to ona walczy o swoje. To ona wreszcie staje się podstawowym wrogiem Caroline. W tej książce konflikt rozgrywa się wokół niejedzenia mięsa (i niezdrowych słodyczy) – ale jej sens to branie pod uwagę dobra wszystkich członków rodziny. Pamiętają o tym dzieci, pamięta o tym ojciec – zdanie pociech bardzo się liczy, ale dziewczynki też muszą iść na kompromisy, choćby wtedy, gdy nowa partnerka ojca ma zamieszkać w ich domu. Jest „Kłopotliwa wizyta” powieścią pop w szybkim rytmie, z wieloma uproszczeniami – ale tu nie o piękno narracji chodzi, a o przesłania, które wyczytają dzieci. Bitsy nie akcentuje przesadnie swoich uczuć, dzięki temu można się skupić na fabule i charakterach postaci. Jean Ure tworzy, żeby coś odbiorcom wytłumaczyć, dać im cenną lekcję, która może się przydać i w prawdziwym życiu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz