piątek, 22 września 2017

Nicky Pellegrino: Pod włoskim niebem

Prószyński i S-ka, Warszawa 2017.

Raj

Nicky Pellegrino do Włoch wraca bardzo chętnie w każdej kolejnej niespiesznej powieści obyczajowej, wskazując ten kraj jako remedium na wszystkie życiowe problemy. Tu ludzie są życzliwi i otwarci, jedzenie proste i pyszne, słońce i świeże powietrze robią swoje – przepędzają wszelkie troski. Włochy to idealne miejsca na wakacje i na ucieczkę od życia, na zwolnienie tempa i na zmiany. „Pod włoskim niebem” realizuje tę idylliczną wizję i sprawia, że czytelniczki razem z bohaterką znajdą azyl w domu wakacyjnym nad brzegiem morza.

Stella musi podjąć wyzwanie, jakie niesie jej los: kiedy umiera jej szefowa, znana i ceniona projektantka mody, Stella traci pracę. Nie była na to przygotowana, więc teraz nie wie, co ze sobą zrobić. Znajomi radzą sposób dość ekstremalny: rok przerwy, rok, który powinien przynieść odpowiedź na szereg pytań. Stella w końcu daje się przekonać. Ponadto, dla ograniczenia kosztów i dla samej przygody, decyduje się na zamianę domów. Na internetowym portalu poznaje Leo, architekta zieleni. Leo musi akurat zamieszkać w Londynie, będzie tu pracować nad swoimi projektami i z chęcią udostępni na czas nieokreślony swój drugi dom. Villa Rosa to miejsce, do którego już wkrótce Stella się uda. Za sprawą Leo bohaterka poznaje mieszkańców miasteczka, nawiązuje nowe przyjaźnie i wikła się w prywatne sprawy innych. Odkrywa lokalne atrakcje i bywa w miejscach, których nie wskazałyby jej turystyczne przewodniki. Próbuje pomagać zagubionym, ale też realizuje własne marzenia związane z pobytem w obcym kraju: chce uczyć się włoskiego i sztuki gotowania. Nie będzie się nudzić, narzekać na samotność ani zamartwiać niepewną przyszłością. Villa Rosa to schronienie przed smutkami.

Nicky Pellegrino prowadzi zwykłą narrację, którą jeszcze ozdabia mailami: Stella wymienia dość często uwagi z Leo, dzieli się też swoimi spostrzeżeniami z Birdie, najlepszą przyjaciółką. To umożliwia rozszerzenie opowieści o kolejnych bohaterów i osłabienie na początku samotności Stelli. Gdy kobieta pozna już kilka osób, Pellegrino pobawi się wydarzeniami, które byłyby może dramatyczne jako widziane od środka, ale w tym ujęciu stają się całkiem zabawne. Stella odkrywa, co w życiu jest najważniejsze – i nabiera dystansu potrzebnego do przewartościowań. Autorka szykuje i swojej postaci, którą bardzo chroni, i czytelniczkom szereg przyjemnych niespodzianek. Pozwala odpocząć, pozachwycać się pysznym jedzeniem, odkrywać proste przyjemności, niedostępne tym, którzy biorą udział w wyścigu szczurów. „Pod włoskim niebem” to historyjka naiwna i raczej przewidywalna – ale spełnia swoją rolę jako odpędzacz smutków i przykrości. Odwraca uwagę od tego, co irytuje, akcentuje rolę marzeń oraz bezinteresownej życzliwości. Tu każdy może być sobą, a nie spotka się przez to z odrzuceniem ze strony innych – Nicky Pellegrino tworzy namiastkę raju, lepszą reklamę Italii trudno byłoby sobie wymyślić. To powieść konwencjonalna, w stylu, do którego Pellegrino przyzwyczaiła – niespieszna, smakowita i krzepiąca. Trafi do czytelniczek, które poszukują bezproblemowych lektur promujących slow-life, będzie sposobem na relaks, a czasem i na refleksję na temat tego, co zrobić z własnym życiem. Nicky Pellegrino tworzy baśń dla dorosłych czytelniczek, które chciałyby dobrych rozwiązań i braku problemów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz