Nasza Księgarnia, Warszawa 2017.
Miłość wśród zamachów
Kiedy Anna Łacina bierze się za relacjonowanie nastoletnich pierwszych miłości, szuka problemów na drodze do szczęścia na zewnątrz, w tym, na co młodzi ludzie na pewno nie mają wpływu. Mnoży przeszkody, żeby pokazać potęgę uczucia, na przemian dawać i odbierać nadzieję czytelniczkom i bohaterom. Nie ma w tym nic nietypowego, tak najczęściej postępują twórcy nastoletnich romansowych obyczajówek. Ale Anna Łacina nie boi się wprowadzenia do lektur tematów, które jeszcze w powieściach rozrywkowych nie zagrzały miejsca – eksperymentują z mieszaniem fikcji literackiej i doniesień medialnych ze świata odbiorczyń. W „Zadzwoń, kocham cię” porusza kwestię ataków terrorystycznych. Zamachy stanowią tło dla kiełkującego uczucia między Weroniką i Wawrzyńcem.
Ona przypadkiem wpada na dawnego kolegę z przedszkola i zakochuje się na zabój. Nie nacieszy się zbyt długo jego obecnością, bo najpierw musi wyjechać nad morze, a potem mama, korzystając z wakacji i urlopu, zabiera swoje dorastające pociechy na zagraniczne wakacje. W Nicei Weronika jest świadkiem, jak wielka rozpędzona ciężarówka wjeżdża w tłum ludzi. Dziewczyna nie wie, co stało się z jej bratem, traci telefon, widzi krew, przerażenie i śmierć. Z traumatycznych przeżyć nie ma się komu zwierzyć, a z powodu braku telefonu nie ma jak dać znać Wawrzyńcowi, że z nią wszystko w porządku. Kolejne dni przynoszą kolejne zamachy, świat przestaje być bezpiecznym miejscem. Nawet Polska nie wydaje się dobrym schronieniem: w Krakowie odbędą się Światowe Dni Młodzieży i Weronika jest pewna, że tam straci ukochanego. Stres i strach coraz bardziej dają o sobie znać, dziewczyna zaczyna mieć koszmarne sny, a potem też koszmarne wizje na jawie. Ogarnia ją panika. Rodzice przebywają za granicą (blisko kolejnych zamachów) i tylko Wawrzyniec może zaopiekować się nastolatką.
Anna Łacina wystawia związek młodych ludzi na poważne próby. Z jednej strony to światowy terroryzm i fakt, że w każdej chwili można zginąć – albo stracić ukochaną osobę. Z drugiej zła opinia, jaka ciągnie się za Wawrzyńcem: chłopak wyprowadził się już z domu z powodu konfliktów z ojcem. Weronika nie wie, czy może mu zaufać, kiedy odkrywa dziwne zachowania i obecność pięknej przyjaciółki. Czasem bohaterowie są dojrzali nad wiek, czasem ranią się wzajemnie dziecinnymi zachowaniami. „Zadzwoń, kocham cię” pokazuje, że związek to również strach o drugą osobę. Zresztą autorka jawi się jako autorytet w kwestii relacji międzyludzkich. Najpierw Weronika przeżywa męki na myśl o tym, że nie umie się całować i nie poradzi sobie z takim zadaniem, kiedy przyjdzie odpowiedni moment – tu autorka przypomina, że można zdać się na intuicję. Później jednak ciotka udziela rad mamie, opowiada jej o różnych językach w związku. Pokazuje, jak się nawzajem traktować, żeby miłość nie wygasła. Przypomina, że rozwód niczego nie zmieni – te same kłopoty powrócą, gdy minie wstępne zauroczenie – warto więc powalczyć o wspólne szczęście. To dojrzałe wskazówki, warte zapamiętania i ważne, cenną lekcję proponuje Łacina czytelniczkom. Nie obiecuje im samych cudownych chwil w związku, za to tłumaczy, skąd biorą się kłótnie i konflikty – i jak na nie reagować. W tym wszystkim relacja między Weroniką i Wawrzyńcem schodzi na dalszy plan, cenniejsze od niej są poboczne wątki w powieści, wątki, o których często nawet dorośli nie pamiętają przy układaniu sobie życia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz