sobota, 5 sierpnia 2017

Isla Fisher: Niania Mania

Jaguar, Warszawa 2017.

Sekret dzieci

Do dzieci trzeba mieć podejście – inaczej nie będą się słuchać. Na czteroletniego Jasiumajtka rodzice nie znają sposobu: dziecko postanawia między innymi, że nigdy nie da sobie umyć głowy czy że nie zje brokułów. Dorośli wiedzą, że nic tu nie wskórają, nawet Jaśmina, starsza o trzy lata siostra Jasia, poddaje się w takich kwestiach. Ale niania Mania jest postacią, która dokona cudów w rodzinie Guzików. Różni się od dorosłych, w zasadzie nie wiadomo, czy jest dzieckiem czy staruszką. Tacie sięga do pępka, a pod beretem skrywa włosy we wszystkich kolorach tęczy. Niania Mania nie ma w sobie surowości Mary Poppins, jest raczej kolejnym maluchem, który w dodatku sporo psoci. I dzięki temu sprawia, że kilkulatki słuchają jej z zachwytem i spełniają wszystkie życzenia z pozostawionej przez mamę listy bez szemrania. Po prostu przy niani Mani nie da się grymasić, a codzienność zamienia się w bajkę.

Niania Mania oczarowuje swoich podopiecznych fantastycznymi historiami z rzekomej własnej przeszłości. Przedstawia się jako księżniczka, dzieli się niezwykłymi wspomnieniami, sprawiając, że maluchy zazdroszczą jej szalonych przygód. Zwykłą kolację zamienia w eleganckie przyjęcie dla wielu osób, pozwala dekorować jadalnię i kąpie dzieci w pianie stworzonej ze wszystkich dostępnych kosmetyków. Smaży specjalne naleśniki, które wraz z syropem można jeść z jej głowy, pozwala testować prezent urodzinowy dla kolegi i w ogóle ratuje jego przyjęcie, zabawiając grupę kilkulatków. Niania Mania może nawet wybrać się do szkoły, żeby poprowadzić próbę orkiestry. Z tą postacią nikt nie będzie się nudzić, momentami niania zamienia się w Pippi – a przynajmniej na podobnej zasadzie jest tworzona. W codziennych i przykrych dla dzieci obowiązkowych punktach znajduje powody do zabawy, popisuje się bujną wyobraźnią i stale wymyśla coś nowego. Rozwiązuje problemy jeszcze zanim się pojawią. Wydawałoby się, że bagatelizuje zmartwienia dzieci, ale w rzeczywistości jest bardzo wyczulona na najdrobniejsze skargi i reaguje natychmiast, oswajając tematy rozrywkami.

Tomik „Niania Mania” składa się z trzech historyjek, które relacjonuje siedmioletnia Jaśmina. Najpierw niania Mania przybywa do domu Guzików, później razem z dziećmi uczestniczy w różnych zadaniach. Mali bohaterowie mają teraz wspólny sekret, wiedzą, że szaleństwa niani muszą pozostać w tajemnicy: rodzice z pewnością nie zgodziliby się na żadne wybryki. Tym bardziej cieszy możliwość spędzania czasu z nietuzinkową postacią. Isla Fisher stawia tu na nieskrępowaną fantazję podsycaną humorem. Posiłkuje się absurdem i przesadą, wie, jak zrobić wrażenie na kilkulatkach. Proponuje świat na opak, odejście od znienawidzonych reguł. Tutaj dzieci znajdują zrozumienie, mało tego – może dojść do zamiany ról i to podopieczni niani Mani poczują się za nią odpowiedzialni. To ciekawe rozwiązanie, które uświadomi odbiorcom, że autorka bardzo się z nimi liczy.

Isla Fisher prowadzi akcję bardziej szaloną niż w niejednej dzisiejszej powieści pop dla dzieci, ale woli w formie trzymać się klasyki: stawia na pełnowartościowe opowiadania wzbogacone ilustracjami. Nie odbiera w ten sposób maluchom rozrywki, ale przypomina, że liczą się tak naprawdę dobre opowieści. „Niania Mania” to udane otwarcie serii, tomik, obok którego dzieci nie przejdą obojętnie. Zestaw zgrabnych, dowcipnych i oryginalnie rozwijanych historyjek pomaga oswajać najmłodszych z rutyną, daje też podstawy do marzeń. To zachęta do czytania, książka, która reklamuje się sama. Fisher nie jest tu odkrywcza, ale też nikt tego od niej nie wymaga, a niania Mania i tak znajdzie miejsce w dziecięcych snach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz