Jaguar, Warszawa 2017.
W Szwecji
Zuza jedzie na wakacje do Szwecji Zabiera ze sobą zaczarowany flet, na którym wszyscy zabraniają jej grać (widocznie już uwierzyli w jego magiczne właściwości i chcą zapobiegać kolejnym katastrofom). Może też zaprosić swoją najlepszą przyjaciółkę, Zośkę. Całe szczęście, bo inaczej zostałaby bez pary. Mama i tata mają siebie, młodsi bracia bliźniacy, Szymek i Kuba są nierozłączni. Gdyby nie Zośka, Zuza śmiertelnie by się nudziła, a przecież nie na tym polegają wakacje. Zwłaszcza że rodzina jedzie kamperem. Są w nim tylko cztery łóżka, więc dodatkowo zabiera dwuosobowy namiot. Dla dzieci to wielka atrakcja, zatem Zośka i Zuza prześcigają się w wymyślaniu potencjalnych niebezpieczeństw dla śpiących w namiocie, żeby szybko zniechęcić chłopców do rywalizacji tutaj. Nie wiedzą nawet, że dzikie zwierzęta faktycznie mogą podejść pod obóz.
Przygoda ze Szwecją zaczyna się jeszcze na promie, kiedy dziewczynki znajdują sporo pieniędzy w toalecie i mogą kupić sobie, co chcą, w sklepie wolnocłowym. Później będzie tylko ciekawiej: łosie, dziwne jedzenie, łosie, park rozrywki Astrid Lindgren (to przekonanie dzieci, dlaczego warto czytać książki i Zośka, która nie zna tych lektur, co Zuza, wiele traci), łosie, nocne kręcenie filmów z wakacji i ratunek ze strony taty, łosie… „Niech was łoś kopnie” to jak zwykle opowieść szybka i śmieszna. Alice Pantermüller wprowadza trochę lokalnych ciekawostek i odrobinę wiedzy, ale nie zarzuca nią czytelników, raczej skupia się na wybrykach dzieci, pokazując, jak interesujące mogą być wakacje na łonie natury. Trochę do tego wszystkich karykaturalizuje: tata za wszelką cenę chce przeżyć przygodę z dala od cywilizacji (ale przypadkowo ustawia kamper tuż przy hałaśliwej fabryce), mama marzy o zwiedzaniu kolejnych sklepów (w ekstazę wprawia ją Ikea, ale nie pogardzi żadnym na trasie). Młodsi chłopcy chcą być obieżyświatami, jednak zbyt wielu rzeczy się boją i przez to z wielu planów muszą rezygnować. Zośka i Zuza z kolei zawsze padają ofiarą wybujałej wyobraźni, we wszystkim przesadzają – czy chodzi o kręcenie filmików z dziką przyrodą, czy o używanie sprayu na komary w namiocie. Akcję Zuza opisuje żywiołowo, bardzo chętnie posługuje się wykrzyknieniami oraz emotikonami dodawanymi w formie kulek z minami i rękami do kolejnych zdań. To już sposób opowiadania właściwy pokoleniu internetu, najbardziej przejrzysty tryb komunikowania się dla dzisiejszych dzieci.
„Pamiętnik Zuzy-łobuzy. Niech was łoś kopnie” to, jak cała seria, tomik będący również powieścią komiksową. O ilustracje dba tu Daniela Kohn, która dobrze odnajduje się w absurdalnym klimacie opowiastek. Stawia na rysunki prześmiewcze, dziecięco-satyryczne bohaterki nie są w nich pięknościami, za to budzą śmiech. Akapity bez przerwy przetykane są drobnymi rysunkami, które albo przejmują część wyjaśnień i pozwalają unikać długich i męczących dzieci opisów, albo zdradzają emocje postaci. Czasami też rysuneczki pojawiają się w tekście jako dodatkowy element słownych wyliczeń. Strona graficzna dominuje, a odzwierciedla się również w zabawach tekstami: określone sformułowania, akcenty zdaniowe itp. są tu wyróżniane większą lub inną czcionką, pogrubieniami czy podkreśleniami. To powieść pop – modelowa realizacja gatunku i metoda na przekonanie dzieci do sięgania po książki dla rozrywki. Z Zuzą zawsze jest wesoło, a przez domowe „konflikty” również i całkiem prawdziwie, to bohaterka dobrze wymyślona.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz