Prószyński i S-ka, Warszawa 2017.
Ślub z bajki
Kazirodcze związki stanowią podstawę rozterek bohaterów Virginii C. Andrews, ale w „Mrocznym lesie”, drugim tomie poświęconym Willow de Beers, temat mocno się odsuwa, a autorka wkracza w rejony dotąd sobie niemal nieznane. Młoda kobieta wraca do Palm Beach – chce być bliżej swojej matki i pomóc jej w opiece nad przyrodnim bratem, wyraźnie mającym problemy psychiczne. Linden jest malarzem – i motywem artystycznej duszy można by tłumaczyć niektóre jego zachowania. Ale to z pewnością nie wystarczy, żeby pojąć złożoność jego natury. Willow nie traci nadziei, że uda się przywrócić w domu normalność. Zamierza wciągnąć Lindena w krąg swoich znajomych ze studiów i przekonać do pracy nad sobą: samo leczenie nie przynosi oczekiwanych skutków. Bohaterka musi też zająć się własnym życiem: oto Thatcher Eaton, bajecznie bogaty młody adwokat, planuje się z nią związać. Wprawdzie jest stałym tematem rubryk plotkarskich i przez opinię publiczną bywa swatany z rozmaitymi pięknościami, wprawdzie chwilowo miał zamiar relację z Willow utrzymać w tajemnicy – ale w końcu wkłada jej na palec zaręczynowy pierścionek. Willow może poczuć się jak w bajce.
Sporą część „Mrocznego lasu” zajmują relacje towarzyskie. Willow odbudowuje kontakty z matką i pielęgnuje pamięć o ojcu, studiuje i poznaje nowe koleżanki. Nie uniknie też kontaktów z rodziną Thatchera: jego matka bardzo angażuje się w przygotowania wspaniałego ślubu. Siostra Thatchera natomiast zachowuje się raczej wrogo. Są tu jeszcze przyjaciółki, które znalazły sposób na wiarołomnych mężów i wspierają się w najtrudniejszych chwilach. W krzykliwym otoczeniu Willow nie umie się odnaleźć: wolałaby skromny ślub w gronie najbliższych, martwi się też wyskokami Lindena. Wprawdzie nagle znalazła się w bajce – ale nie jest to do końca jej bajka. Andrews za to opisuje przygotowania do ceremonii z rozmachem godnym romansów. Rozkoszuje się bogactwem i możliwościami Thatchera, wszelkie przeczucia lub drobne sprzeczki natychmiast maskuje drogimi prezentami. Pieniądze służą jej tu do kreowania iście królewskiego przyjęcia. Nie pozwala jednak czytelnikom zapomnieć, że specjalizuje się w thrillerach i w końcu uderzy.
„Mroczny las” to książka, w której niepokój staje się podskórnym dodatkiem do fabuły. Istnieją ponure lub przykre przesłanki, ale nie sposób zajmować się nimi zbyt długo, skoro wokół wydarza się baśń. Autorka bawi się wewnętrznym spokojem bohaterki i jej naiwną wiarą, że wszystko się ułoży. Willow chce, jak jej ojciec, zajmować się psychiatrią, a własnych rozmówców często mimochodem diagnozuje. Dzięki przenikliwości umysłu może uniknąć drobnych złośliwości czy przejrzeć intencje fałszywych przyjaciółek. Nie jest jednak na tyle sprytna, by pojąć, co czai się w umyśle owładniętym chorobą. Virginia C. Andrews tym razem unika motywu więzienia – tworzy dla postaci przestrzeń z marzeń, ale pozostawia jej też wybór otoczenia. Willow nie musi mieszkać z matką i bratem, może się wszędzie wyprowadzić. Jest wolna – jedyne utrudnienia to te, którymi pozwoli się w dobrej wierze spętać. Autorka w opracowywaniu motywacji bohaterki mocno podkreśla współczucie, atawistyczną chęć niesienia pomocy – to w połączeniu z nadmiernym optymizmem Willow stanowi wystarczający powód do wpadania w pułapki. „Mroczny las” długo udaje historię, którą wcale nie jest – a kiedy wydarzenia nabierają tempa, Andrews nie zajmuje się już uzasadnianiem odczuć kobiety. Zamiast nich wprowadza ostrą akcję. Fanów ta autorka nie zaskoczy, posługuje się sprawdzonymi przez siebie schematami i pomysłami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz