Nasza Księgarnia, Warszawa 2017.
Misja dzieci
Gabrysia Bzik i Nilson Makówka bez przerwy nawiązują kontakty z przybyszami z przeszłości, przenoszą się w czasie i rozwiązują zagadki. W końcu Rafał Witek stwierdził, że trzeba jakoś uzasadnić niezwykłości, albo przynajmniej dać bohaterom oficjalne pozwolenie na tego typu eskapady (rzecz jasna, w tajemnicy przed rodzicami, którzy tylko niepotrzebnie by się denerwowali). W części „Elvis i agenci pamięci” dzieci po raz pierwszy trafiają do agencji pomagającej podróżnikom w czasie – i otrzymują swoją ważną misję. Mają się opiekować zagubionymi w epokach, przygotowywać ich do transferu i organizować rozrywki czy zakupy. W „Elvisie i agentach pamięci” zatem bohaterowie sami nie przenoszą się w przeszłość, ale poznają kolejną postać ważną dla kultury. Do rzeczywistości Gabrysi i Nilsona zawita tym razem sam król rock’n’rolla, Elvis Presley. Rafał Witek zdaje sobie sprawę z dość gorzkiej prawdy: na pokoleniu jego bohaterów (więc i na odbiorcach) Presley nie robi już wrażenia. Mało kto w ogóle wie, co to za jeden – i ile osiągnął. Doskonałym przykładem tej niewiedzy jest Gabrysia. Nilson o Elvisie wie więcej, dzięki babci-fance. Witek próbuje zatem powieścią zasypać pokoleniową przepaść, przekonać czytelników, żeby chociaż sprawdzili, kim był Presley i posłuchali kilku piosenek. To mu się prawdopodobnie uda – zwłaszcza że Gabrysia Bzik zakochuje się w gwieździe rocka (świadoma, że nastolatki tak mają, ale jednocześnie może skorzystać na obecności Elvisa). Tym razem też Rafał Witek dość mocno akcentuje szkołę bohaterów. Dotąd służyła mu przede wszystkim do wysyłania dziewczynki na dywanik do dyrektora (Nilson jako przyszły prawnik w każdej sytuacji woli zachowywać spokój). Teraz bohaterowie szukają sposobu, by zyskać u nauczycieli dobrą opinię, a nie przepracować się przy tym zbytnio. Jeden pomysł to stworzenie klasowej stron internetowej – niemal gotowy scenariusz do wcielenia w życie i przez odbiorców, a i powrót do zwyczajów prowadzenia klasowej kroniki – tyle że w unowocześnionej formie. Drugim pomysłem jest zorganizowanie koncertu – skoro już obecny jest sam Elvis Presley (w wersji oficjalnej to wujek, który idealnie naśladuje gwiazdę rocka), żal tego nie wykorzystać. Pytanie tylko, czy rzucenie Presleya na pożarcie tłumowi złożonemu z ponad piędziesięcioletnich fanów to dobry sposób chronienia przybysza. Bzik i Makówka pakują się w kolejne kłopoty.
Rafał Witek dużo lepiej czuje się w rzeczywistości PRL-u i w modach z dawnych czasów – znalazł więc sobie sposób na eksponowanie takich właśnie kontekstów bez szkody dla dzisiejszych małych odbiorców. Przy okazji może opowiedzieć co nieco z czasów rodziców i dziadków, wprowadzić elementarne dla starszych pojęcia i składniki popkultury. Zyskuje dzięki temu nietypowy koloryt lokalny – fakty z przeszłości nie są tu wywoływane sentymentami a potrzebą fabularną. Witek sprawia, że dzięki Gabrysi i Nilsonowi – parze przyjaciół – dzieci poznawać będą obyczajową część niedalekiej przeszłości.
Jest oczywiście tom „Elvis i agenci pamięci”, jak cała seria, powieścią przesyconą humorem i ozdabianą komiksowymi szkicami. Magda Wosik bawi się tytułami i pojedynczymi hasłami, którym nadaje konkretne kształty. Wpisuje słowa w przestrzenie z nimi dotąd niekojarzone, traktuje litery jak ozdobnik, ale nie pozbawia haseł sensu. Zmusza czytelników do sporego wysiłku związanego z odczytywaniem przesłań i sprawia, że lektura zamienia się w zabawę. Rafał Witek nie komplikuje przesadnie akcji, trudno byłoby się tu pogubić. Rozrywka przesycona jest przez wyzwania informacyjne. Witek proponuje małym odbiorcom przejście do świata, którego nie znają – nic dziwnego, że kojarzyć się im to będzie z fantastyką, nawet mimo punktów stycznych z opowieściami dorosłych. Ale w końcu kolejna przygoda Gabrysi Bzik i Nilsona Makówki nie może być banalna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz