Prószyński i S-ka, Warszawa 2017.
Celebrytyzm
Dzisiejsze gwiazdy, choćby nie wiadomo jak narzekały na media, potrzebują dziennikarzy, nawet tych nie najlepszych. Popularność i sława to zjawiska pożądane już nie tylko przez artystów, ale i – na przykład – youtuberów lub blogerów. Wiążą się w końcu z pieniędzmi, możliwością w miarę szybkiego i dość prostego zarobku. To truizm. Ale Karolina Korwin Piotrowska przekonuje, że tak było zawsze – na długo przed erą internetu twórcy sięgali po rozmaite sztuczki, by zyskać rozgłos. Zresztą temat rozszerzał się nawet na… rodziny władców. Potężny (jak na dzisiejsze realia) tom „#Sława” jest opowieścią o najbardziej znanych skandalach czy zachowaniach ludzi, którzy potrzebowali i poszukiwali łatwejreklamy. Dzisiejsze doniesienia medialne idą w kąt, autorka o wiele bardziej zajmuje się historią sztuki czy dzienników tych, którzy nie muszą kojarzyć „skandali” sprzed rewolucji obyczajowej – chociaż obecnie gloryfikuje się gwiazdy z tych czasów, i one nie były niewinne w temacie zyskiwania popularności na skróty. Karolina Korwin Piotrowska pokazuje ciekawostki i detale spoza zwyczajowych działań, omawia marketingowe zagrania z czasów, gdy o marketingu nikomu się jeszcze nie śniło. Dopiero pod koniec książki zabiera się za to, co najbardziej aktualne i jeszcze nie obrosłe legendą, rzeczywistością współczesnych mediów. I tu przeciera szlaki jeszcze przez kulturoznawców nieodkryte albo słabo poznane. Oprócz tego w tej części uruchamia również swoje prywatne oceny. Reklamuje tych, których lubi, wyśmiewa tych nielubianych, czasem bezlitośnie. Tworzy minirankingi celebrytów i blogerów, drwi z tych, którzy zarabiają na popularności, nie dając zbyt wiele od siebie. Charakteryzuje plagi internetu, nie zawsze starając się zrozumieć jego specyfikę.
Jest to opowieść tematyczna – Korwin Piotrowska nie charakteryzuje zjawisk, raczej pojedyncze przypadki. Im dalej w historii, tym bardziej próbuje dokonywać syntezy – ale w efekcie też bardziej się rozprasza, przeskakuje od postaci do postaci, szukając im podobieństw działania. To wstępny przewodnik dla tych, którzy chcieliby się zająć tematem bardziej dogłębnie, skrót zjawisk kuriozalnych i znaków czasu. Karolina Korwin Piotrowska wprowadza do tradycyjnych lektur temat, który poza rynkiem książki rozwija się najlepiej. Ma dobre rozeznanie w światku internetowych celebrytów, chociaż nie zawsze przekonują ją idole młodszego pokolenia – ale to też znamienne i nic w tym dziwnego. Korwin Piotrowska nie boi się oceniania gwiazd szołbizu, więc jej wywód staje się w pewnym momencie mocno subiektywny. W warstwie treściowej: na płaszczyźnie narracji bowiem autorka przez cały czas trzyma się nieformalnego, anegdotycznego (plotkarskiego) stylu – pisze w sposób specyficzny, nie ukrywa kolokwialności języka. Chętnie sięga po ironię, jeszcze chętniej po złośliwości (które przecież z tej ironii się wywodzą). Wyostrza obrazy, hiperbolizuje, przesadza – a wszystko po to, by zdobyć czytelników, zmusić ich do wysiłku poznawczego i do zajęcia określonego stanowiska w sprawie celebrytów. Chociaż wykorzystuje śmiech jako metodę działania, nie zawsze będzie odbiorcom do śmiechu. Jednak lekki ton dobrze się tu sprawdzi – wzbudzi ciekawość zwłaszcza młodszych odbiorców. To do nich przede wszystkim kierowana jest publikacja – do ludzi wychowanych już na internetowych headach, do odbiorców przyzwyczajonych, że ktoś za nich myśli i ktoś im wstępnie przetrawia informacje. Widać to w najtrudniejszym do zniesienia przez czytelników-tradycjonalistów składniku książki: graficznym wyróżnianiu części informacji lub komentarzy. To zabieg zdecydowanie nadużywany w opasłym tomie. Owszem, przyciąga wzrok i sugeruje wagę wiadomości, ale też odbiera czytelnikom szansę samodzielnego decydowania o hierarchii ważności danych, więc i w konsekwencji – część przyjemności czytania. Po pewnym czasie może po prostu irytować. W ten sposób Karolina Korwin Piotrowska mocno podzieli swoją publiczność – zupełnie niepotrzebnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz