czwartek, 6 lipca 2017

Karen Gregory: Niepoliczalne

Jaguar, Warszawa 2017.

Ratunek?

Do literatury młodzieżowej – a zwłaszcza do jej odłamu dla nastolatek – coraz śmielej wkraczają jako temat choroby mające źródło w psychice. Była już powieść o dziewczynach samookaleczających się, teraz przychodzi czas na anorektyczki. Karen Gregory w debiutanckiej historii czerpie trochę z dawnych własnych doświadczeń – dlatego może być tak przejmująca i tak przekonująca dla odbiorczyń. Ale „Niepoliczalne” zdominuje inny temat.

Hedda nie uzyska pomocy w domu. Matka, zmęczona chorobą dziewczyny i kierująca się dobrem młodszej córki zmusza Heddę do usamodzielnienia się. Po kolejnej terapii bohaterka trafia do maleńkiej klitki w nie najlepszej dzielnicy. Nie stara się nawet uczynić obskurnego mieszkania bardziej przytulnym, bo skoncentrowana jest na obsesyjnym liczeniu kalorii. Głos w głowie, choroba zwana przez dziewczynę Nią, obrzuca Heddę obelgami – dotyczącymi urojonej tuszy. Ale Nia na pewien czas będzie musiała się wycofać – zaraz na początku tej historii Hedda odkrywa, że jest w ciąży. Jeszcze może zdecydować się na aborcję i początkowo nie dopuszcza do siebie innej myśli, ale stopniowo zaczyna nowe życie w sobie traktować jak szansę na ratunek. Żeby nie skazywać dziecka na cierpienia, musi normalnie się odżywiać. Do tego – płacić rachunki, kupować potrzebne dziecku i sobie rzeczy, chodzić na terapię… Dumna rzadko prosi o pomoc rodziców, na szczęście w sąsiedztwie zjawia się miły chłopak, Robin. Robin o nic nie pyta, ale zawsze spieszy z pomocą – czy chodzi o wspólne gotowanie (więc i wsparcie finansowe oraz psychiczne), czy o opiekę nad małą Rose. Sytuacja staje się zbyt piękna, żeby mogła trwać długo.

Chociaż podstawowym motywem powieści „Niepoliczalne” jest anoreksja, Karen Gregory przez długi czas skupia się na temacie ciąży. Odkrywa przed nastolatkami specyfikę badań prenatalnych, dokładnie opisuje, jak dziecko w brzuchu mamy kopie i jak niewygodnie jest leżeć w ostatnich tygodniach ciąży. Z całą brutalnością przekazuje dramatyzm porodu – mocno rozwleka opisy bólu i skurczów oraz późniejszego silnego krwawienia, jakby w ten sposób chciała namawiać odbiorczynie do dokładnego przemyślenia sposobów antykoncepcji – i podejmowania wyłącznie świadomych decyzji o zajściu w ciążę. Część nastolatek z pewnością tym przestraszy, chociaż nie rozwiąże problemu wpadek. Po porodzie też nie jest łatwo: mała Rose utrudnia poruszanie się po mieście (trudno zejść z wózkiem z ósmego piętra, gdy winda jest zepsuta, a nosidełko okazuje się niebezpieczne), ciągle płacze i pozbawia Heddę snu. Bez wsparcia trudno to znieść – a na taką okazję tylko czeka Nia.

Gregory mnoży trudności stawiane przed bohaterką. Komplikuje jej życie na różne sposoby, jakby chciała pokazać, że anoreksja to nie jedyny problem, z jakim Hedda musi się zmierzyć – prawdziwe życie, z dala od szpitala i rodziców, bywa znacznie większym wyzwaniem. Jest to historia nierówna – raz autorka duży nacisk kładzie na postać zmarłej przyjaciółki Heddy, raz kompletnie o niej zapomina, sięga po bajkowe rozwiązania i tworzy sielankę, by ją zburzyć – ale udaje się jej mimo niedokładnego wyłapywania znaczenia wątków utrzymać nastolatki przy lekturze. Stawia na nieoczywiste wzruszenia, każe swojej bohaterce dojrzeć na przekór wszystkiemu – i pokazuje, jakie pokłady siły znajdzie w sobie. Hedda nie tylko wybiera najtrudniejsze rozwiązania – umie też poprosić o pomoc w sytuacji, w której przestaje dawać sobie radę. Nie jest jak superbohaterka – i dlatego w tę kreację czytelniczki łatwiej uwierzą. „Niepoliczalne” to książka, w której w warstwie obyczajowej sporo się dzieje. Zwykła kolej rzeczy zamienia się w dramat, kiedy do głosu dochodzą choroba i samotność. Mimo wszystko bohaterka chce walczyć – a to dla odbiorczyń ważne przesłanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz