Wielka Litera, Warszawa 2017.
Wakacje w zimie
Chociaż „Majorką w niebieskich migdałach” Anna Klara Majewska zamierza zakończyć „wakacyjną” trylogię, wątpię, by czytelniczki pozwoliły jej na rozstanie z Magdą i jej bliskimi. Autorka funduje bowiem wszystkim ucieczkę na wyspę, na której czas zwalnia, a problemy maleją – i historię jak zawsze prześmiewczo-romansową w stylu chick-litu. Wrzuca też w fabułę wydarzenia tyle nierzeczywiste co komiczne – dostarczając terapeutycznego śmiechu i wytchnienia. Bogata galeria postaci sprawia, że mniej widać granie stereotypami i fabularną jednopłaszczyznowość. Majewska chce po prostu, żeby odbiorczynie bawiły się nieźle, śledząc sercowe i rodzinne perypetie bohaterki.
A sercowe perypetie biorą się tym razem bezpośrednio z mody na literaturę erotyczną. „Talent” do tworzenia pornograficznych i bardzo poczytnych – choć równie kiczowatych – historii odkrywa w sobie matka Magdy. Opowieść przez nią opublikowana niepokojąco przypomina sytuację w domu córki: jest mąż, któremu nie do końca można ufać, jak każdemu mężczyźnie, jest ponętna służąca, są seksowne czerwone stringi… Magda fakty łączy błyskawicznie, zarzuca ukochanemu niewierność, rani go (i to dosłownie) i ucieka na Majorkę, by tam leczyć złamane serce. Odwiedzają ją przyjaciele i rodzina – każdy wplątany w sieć własnych problemów lub intryg. Ukochany z czasów maturalnych okazuje się zabójczo przystojny, ale nie jest to jedyny męski ideał w pobliżu. Na brak pocieszycieli Magda nie mogłaby narzekać, już prędzej – na brak okazji. Opowieść toczy się dość szybko i brzmi naprawdę wakacyjnie, chociaż obejmuje czas Bożego Narodzenia i sylwestra: na Majorce świeci słońce i wszystko wydaje się łatwiejsze do zniesienia.
Anna Klara Majewska sięga z upodobaniem po dobroduszne karykatury. Wyżywa się wprawdzie na Oksanie (tu posługuje się ostrą satyrą), ale zaraz potem na podobne wyczyny pozwala sympatycznej Ivance już bez złośliwości (imitacja czeskiego stanowi dodatkowy smaczek w dialogach). Kiedy portretuje gejowskie podboje brata Magdy, bywa, że wpada w dowcipy rubaszne – za sprawą przerysowania – ale wynagradza to niezwykle barwnym towarzystwem z dystansem do siebie. Potrafi stylizować wypowiedzi postaci, chociaż w tej warstwie najgorzej wypada przy obrazku małej Julii. Niestety dziecko co drugie słowo zdrabnia, a matka w stosunku do pociechy też nie potrafi się pozbyć irytującego szczebiotu. Jeśli do tej maniery dodać pobłażanie i ustępowanie małej we wszystkim – nie budzi to zachwytu. Dobrze, że szybko autorka odwraca uwagę biegiem wydarzeń. Ma być błyskawicznie, pikantnie i wesoło. To się udaje.
Realne zmartwienia Magda zastępuje wydumanymi, a te wydumane zagaduje pozorami niekończącej się imprezy. Na Majorce nabiera dystansu do wszystkiego, zyskuje siły, by stawić czoła zmartwieniom. Tu nie musi zachowywać się jak przykładna żona i matka, robi sobie urlop od codzienności. A że każdej czytelniczce taki urlop by się czasami przydał – tom doskonale spełni swoją rozrywkową rolę. Życiowe rozterki przysłaniane są to ekstrawaganckimi pomysłami matki, to obecnością potencjalnych adoratorów (lub kochanków dla brata). Niby nie może się stać nic przełomowego, to nie pasuje do konwencji chick-litu… z drugiej jednak strony Anna Klara Majewska pokazuje, że za nic ma schematy. Czytelniczki mogą spodziewać się lekkiej i prześmiewczej prozy, dystansu do zwykłego życia i… nuty erotyzmu, chociaż niekoniecznie w cytowanych fragmentach bestselleru matki. „Majorka w niebieskich migdałach” to komplikacje, które naprawdę nie istnieją – opowieść napędza się sama przez przegadanie bohaterki. Anna Klara Majewska stara się bawić i temu celowi podporządkowuje wszystko, co w powieści robi. Daje bohaterce prawo do humorów i kaprysów, pozwala egoistycznie nie przejmować się troskami innych. Szuka możliwości odmiennego spojrzenia na dramaty z życia i tanich romansideł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz