sobota, 10 czerwca 2017

Przemysław Surma, Jakub Syty: Kubatu. Do trzech razy sztuka

Egmont, Warszawa 2017.

Maskotka

Pan inżynier, poważny uczony i wynalazca, chciałby przypomnieć osobie swój wyjątkowo atrakcyjny sen. Mógłby to zrobić z łatwością dzięki maskotce (sam zresztą ten pomysł wdrożył w życie), ale kameleon o imieniu Eon gdzieś mu znika. Inżynier szuka Eona w pobliskim lesie, a z pomocą przychodzą mu Kaj i Elwirka – którzy wprawdzie mieli zamiar zbierać poziomki na wycieczce, ale nie mogą zignorować tajemniczego szelestu w krzakach i… uciekającego Kubatu, który przecież jest ich przyjacielem. Prawdziwy Kubatu też angażuje się w poszukiwania – chce zrozumieć, o co chodzi nowej maskotce i poznać jej problem, żeby mu zaradzić. Eon bowiem nie potrafi się zdecydować, kim naprawdę jest. „Kubatu. Do trzech razy sztuka” to trzeci komiks dla najmłodszych – dynamiczny, kreskówkowy, fantazyjny, a do tego odrobinę pouczający. Bo w końcu wiedza na temat kameleonów przyda się przy poszukiwaniach Eona. Poza zmiennokształtną maskotką i rezolutnym Kubatu pojawią się w tej historii różne roboty i niezwykłe wynalazki – najlepsze, że dorośli niczemu się nie dziwią i szybko podchwytują rozmaite nietypowe rozwiązania, żeby pomóc inżynierowi i dzieciom.

Seria o Kubatu kierowana jest do najmłodszych odbiorców. Wskazuje na to nie tylko wybór tematu (maskotki) i jednowymiarowa, pouczająca fabuła. Wiek odbiorców wpisany jest również w same rysunki. Kadry w tej historyjce są duże (często to cztery paski na stronę, z rzadka dzielone na pół), a ilustracje pozbawione niepotrzebnych szczegółów. Do tego dochodzą nasycone kolory i… zaokrąglane kształty, jak również upraszczane sylwetki bohaterów. Postacie posługują się krótkimi zdaniami lub w ogóle hasłami, tak, że tomik czytać się będzie dzieciom łatwo i na pewno przekonają się do takiej formy rozrywki. W odróżnieniu od klasyki – choćby zeszytów Christy – najmłodsi ten tomik bez przeszkód czytać mogą samodzielnie. Owszem, dość szybko wyrosną z serii o Kubatu, ale autorzy na razie mogą zaangażować ich w akcję i kibicowanie postaciom. To bajka, w której kilka zagadek najzupełniej wystarczy, żeby odbiorcy wciągnęli się w fabułę. Nie bez znaczenia jest też postać Kubatu, najbardziej wyrazistej maskotki – o takiej marzyć może każde dziecko. To wstęp do opowieści detektywistycznych i przygodówek – ale na razie z ograniczaną adrenaliną, tak, żeby dzieci nie zamartwiały się losem Eona. Kryzys tożsamości to dość poważne zagadnienie, jednak autorzy umiejętnie wplatają je w całą historię – tak, by dylematy Eona stały się zrozumiałe dla odbiorców i żeby szybko udało się znaleźć potrzebne rozwiązanie. Jest to bajka dynamiczna i lekko dowcipna, pokazuje, jak działają komiksy – i dlaczego ludzie lubią je czytać. Dla najmłodszych będzie też ważne, że otrzymują „własną” serię, bez odwołań do znanych z mediów bohaterów. Kubatu to próba przełamania komiksów „dla wszystkich”, historia bajkowa i nastawiona na konkretną grupę docelową. Ma rozpoznawalny styl (i w scenariuszu, i w grafice) i nietuzinkowe postacie, tak, żeby zminimalizować wysiłek potrzebny do śledzenia i rozumienia historii. Kubatu to postać, która może łączyć świat bajki z tym realnym, tłumaczyć jeden przez drugi i wyznaczać sens istnienia ich razem. Wydaje się bohaterem na tyle odpowiedzialnym, by pospieszyć z pomocą, kiedy to konieczne – i na tyle dowcipnym, żeby zapewnić rozrywkę czytelnikom.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz