Marginesy, Warszawa 2017.
Rodzinne sekrety
Patricia Gucci spisuje opowieść, która jeszcze kilka dekad temu zostałaby określona jako skandalizująca. Teraz nie zrobi na odbiorcach wielkiego wrażenia, ale samej autorce da możliwość ukazania całego romantyzmu w związku jej rodziców. Autorka prezentuje doświadczenia matki – skupiając się na „baśniowym” aspekcie jej relacji z Aldo Guccim, a w odpowiednim momencie wprowadza siebie do równoległej historii o rodzinnej firmie. Aldo Gucci, który zakochał się w pięknej Brunie, pracownicy jego butiku, przez pewien czas musiał ukrywać „drugą” rodzinę. Ani o Brunie, ani o małej Patricii, nikt nie mógł się dowiedzieć. Po latach Patricia Gucci staje się jednym z filarów firmy. Ze swojej perspektywy ocenia własną przeszłość oraz – od pewnego momentu – walkę o wpływy w firmie ojca. Tom, który w podtytule ma określenie „wspomnienia”, jest bardzo osobistą historią – próbą zrozumienia tego, co się wydarzyło – oraz możliwością autoprezentacji, czymś w sam raz dla zainteresowanych kulisami działania wielkich rodzinnych firm.
Przez długi czas w tomie Aldo Gucci nie występuje – bo nie ma go w życiu córki. Patricia Gucci te przestoje dzisiaj traktuje z pełną naturalnością, opowiada o własnym życiu i relacjach z matką, prezentuje także oceny ojca, które spotykała we własnym domu. Przez to nakierowanie na rodziców chce przywrócić Brunie należne jej miejsce, przypomnieć światu, że poza prawowitą żoną i synami była jeszcze kobieta, którą Aldo kochał bardziej i do końca życia. To trochę próba sił, a trochę – szukanie usprawiedliwień lub przeciwwagi dla medialnych doniesień. W tym wypadku nie ma chodzić o pieniądze – wyłącznie o miłość i uwagę. Aldo Gucci to mąż-romantyk, czuły, wyrozumiały, chociaż niepozbawiony wad. Autorka pokazuje momenty kryzysowe jego związku z Bruną, motywy, które mogły nawet doprowadzić do rozstania. Dawkuje napięcie czytelniczkom spragnionym wielkich uczuć. Bardzo mocno podkreśla przeżycia matki i jej emocjonalne reakcje. Kiedy odwraca wzrok od relacji między rodzicami, pisze po prostu o sobie, komentuje własne poczynania – znajduje dla siebie sporo miejsca: w końcu nie układa biografii ojca. Właściwy sens tworzenia tej publikacji ujawnia się dopiero pod koniec, a autorka zyskuje w dziele dramaturgię, jakiej nie powstydziłaby się beletrystyka. W pewnym momencie bowiem przechodzi do tematu walki o wpływy w firmie. W grę wchodzi ogromny majątek i rodzina, która nie zawsze zachowuje się lojalnie. Synowie chcą swoich udziałów (i władzy), Patricia obserwuje i przedstawia nie tylko przepychanki i zmiany, których Aldo Gucci nie akceptował, ale również… czas więzienia ojca. Komentuje wielkie awantury rodzinne i opowiada, jak trafiła do firmy – i czym się w niej zajmuje. Skupia się pod koniec mocno na pracy – swojej pracy pod szyldem Gucci. Próbuje ocieplać wizerunek firmy, tłumaczy, jakie są jej zadania w zarządzie i stara się przekonać odbiorców do marki. Chociaż wcześniej zdradzała zawirowania w zarządzie, w końcu powraca do pozytywnych stron rodzinnego biznesu, do możliwości odzyskania harmonii i do budowania porozumienia. Sielanka ma być kwestią bliskiej przyszłości.
W przypadku, gdy w zwykłe życie wkraczają wielkie emocje i wielkie pieniądze, do lektury przekonywać nie trzeba. Tu ramą kompozycyjną jest ogromna miłość – baśniowa, pokonująca rozmaite przeszkody, czasami nawet wbrew zdrowemu rozsądkowi. Patricia Gucci chce wzruszać się przywiązaniem rodziców, na tym motywie oprzeć sympatię do samej firmy. Przy okazji przedstawia siebie. Odpowiednio wyważone są tu skandale (na tyle, żeby nie oczerniać przesadnie rodziny, ale i nie stworzyć cukierkowej historii bez skazy), a i perspektywy firmy. Tom „W imię mojego ojca” jest sprawnie napisany (widać tu rękę ghosta i świadomość oczekiwań czytelników): dobrze opracowany materiał odrzuca skojarzenia z poetyką plotki – czyta się go za to jak powieść.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz