Egmont, Warszawa 2017.
Baśń na nowo
Disneyowska wersja tej baśni wypiera poprzednie historie i już wkrótce chyba tylko fanki starszej części Jeżycjady będą w ogóle wspominać antykwariatowe wydania „Pięknej i Bestii”. Teraz powieść wraca na rynek zapośredniczona, z adaptacji scenariusza kinowego hitu. Z jednej strony to powód do narzekań dla ceniących sobie klasykę, z drugiej… ta książka została naprawdę dobrze od strony literackiej przygotowana. Nie ma błędów adaptacyjnych, spisana została z uwagą, bez pośpiechu i z literackim wysmakowaniem oraz z delikatną nutą dowcipu, co gwarantuje ciekawy efekt. Ta „Piękna i Bestia” staje się kilkupoziomową relacją z mocno podkreślanymi uczuciami. Owszem, pamięć o kreskówce Disneya przez niektóre fragmenty przebija, ale jest to jedna z lepszych publikacji postfilmowych, jakie pojawiły się w ostatnim czasie na rynku i zasługuje na komentarz.
Charaktery zostały tu przerysowane, to niemal obowiązkowy element kina familijnego, ale i prawidłowość z baśni. Bella czuje się samotna i nierozumiana przez mieszkańców miasteczka. To dobra i dzielna dziewczyna, która kocha swojego ojca i odrzuca umizgi wojownika Gastona, doprowadzonego tu do karykatury. Gaston jako narcyz rozkwita w obecności wiernego przyjaciela. Tymczasem w zamku, którego nikt nie widział, w lesie pełnym wilków Książę-Bestia wraz z dworem czeka, aż ktoś uwolni go od kary. Czas na ratunek odmierzają spadające płatki róż. Dalej – wiadomo: najpierw ojciec Belli wpada w szpony Bestii, dziewczyna rusza na ratunek i pozostaje w więzieniu zamiast niego. Tu zaprzyjaźnia się z ożywionymi sprzętami domowymi (a raczej zaklętą w sprzęty służbą, co jest równocześnie pokazem dowcipu) i coraz lepiej poznaje Bestię. Gdy odzyskuje wolność, przekonuje się, na czym naprawdę jej zależy. Nie zabraknie scen wzruszających i wstrząsających, wiadomy wszystkim finał nie psuje odbioru tomu – lektura pozwala się nasycić wyrazistymi obrazkami i drobnymi żartami, zwłaszcza że wszyscy zaklęci służący prezentują zróżnicowane poczucie humoru – urwisowaty Bryczek, dobroduszna Pani Imbryk, skromna miotełka, senna szafa… i oczywiście Płomyk i Trybik, dwaj przewodnicy po zaczarowanej rzeczywistości – wszyscy oni odmalowani są precyzyjnie i z pomysłem, sprawiając, że młodym czytelnikom znane sytuacje nie będą się nudzić.
Sporo w tym świecie planowania i szacowania strat oraz zysków. Tu nawet miłość początkowo zdaje się być przedmiotem targów. Grę we flirt prowadzić mogą wszyscy, nawet Gaston stroszy piórka i udaje kogoś, kim nie jest naprawdę – nie dziwią zatem dobre rady dawane Bestii przez jego wiernych domowników. To staje się dodatkowym polem uruchamiania komizmu, nie tylko sytuacyjnego. Obok tematu Belli i Bestii przewijają się tu drobne historie z tła – miejscowa dziwaczka Agata, tęsknota Belli za matką, stary garncarz, który stracił żonę i syna. Ważny dla bohaterki jest świat książek, zawsze bardziej gościnny niż ludzie w miasteczku. Ta baśń nasycona też została ekstremalnie silnymi uczuciami nie tylko w dziedzinie damsko-męskiej. Na uwagę zasługuje stosunek do rodziców, szacunek dla starszych, stawianie dobra innych nad własne (lub odwrotnie!), pożądane przymioty charakteru lub cechy, które dyskwalifikują bohaterów w oczach innych ludzi. Bez względu na przesłania płynące z tej historii odbiorcy będą mogli docenić opracowanie literackie. Tu w narracji próżno by szukać pośpiechu czy nietrafionych opisów, cała historia zyskuje godną baśni oprawę. Trzyma w napięciu, ale i zachwyca delikatnością relacji. To naprawdę udane opracowanie scenariusza – działające na wyobraźnię, plastyczne i nie nudne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz