środa, 10 maja 2017

Anna Karpińska: Odnajdę Cię

Prószyński i S-ka, Warszawa 2017.

Poszukiwania

Operuje Anna Karpińska tak już w literaturze kobiecej wyeksploatowanymi motywami, że aż dziwne, że jeszcze robi wrażenie na czytelniczkach. Do tego momentami powraca do własnych pomysłów z poprzednich książek, jakby uznała, że wyczerpała już wszystkie możliwości prowadzenia narracji. Być może ma to związek ze zbieraniem sił – Księgarnia pod Flisakiem to zakładana seria, w którą wprowadza tom „Odnajdę Cię” – a do literatury na wzór obyczajowego serialu najbardziej pasuje to, co już sprawdzone – więc i pożądane. Powtarzalność motywów odbija się w pewnej naiwności (zawsze zresztą w prozie Karpińskiej obecnej, ale na szczęście autorka robi, co może, żeby zatrzymać przy sobie odbiorczynie). W „Odnajdę Cię” wątek odziedziczonej księgarni to dopiero zapowiedź literackiego azylu, odpowiednik pensjonatu w małym górskim miasteczku. Na razie księgarnia przynosi też trochę problemów, ale pozwala na urwanie się ze schematu codzienności. Akcja toczy się jednocześnie w retrospekcjach i w teraźniejszości, u dwóch kobiet z różnych pokoleń. Bożena jako nastolatka w PRL-u zaszła w ciążę (po imprezie, z której nic nie pamiętała) – matka i ojczym pokierowali jej życiem tak, by uniknąć skandalu – dziewczyna mogła urodzić, ale córkę musiała natychmiast oddać do adopcji. Wiele późniejszych problemów i trosk tłumaczyć sobie będzie karą za zrealizowanie tego planu. Dagmara z kolei po rozwodzie usiłuje poukładać swoją codzienność, znaleźć sposób na krnąbrną dorosłą prawie córkę i małego synka, a wszystko pogodzić jeszcze z przejęciem części spadku po matce. Dowiaduje się przynajmniej, dlaczego siostra unika kontaktu z nią, a rodzicielka długo faworyzowała młodszą córkę.

Akcję Anna Karpińska rozwija dość przewidywalnie, ale w tego typu czytadłach w końcu nie o zaskoczenia chodzi, a o uczucia, a ich akurat autorka nie skąpi. Dba o to, by odbiorczynie kibicowały bohaterkom i razem z nimi przeżywały trudne sytuacje czy życiowe wyzwania. Stopniowo odsłania ich nadzieje i lęki (tu znów pojawia się kolejny obowiązkowy temat – rak u jednej z kobiet, ma się wrażenie, że w dzisiejszych obyczajówkach panuje jakaś epidemia), naświetla relacje na linii rodzice – dzieci oraz historie poszczególnych związków. Troszczy się to, by być blisko bohaterek, bo tylko tak może zaangażować w ich losy. W narracji stara się o transparentny styl (na początku zbyt ozdabiany imiesłowami). Zajmuje się wyłącznie stroną obyczajową, nigdy – polityką (pozwala na przykład postaciom otwarcie wyrażać poglądy, bez względu na ustrój). W PRL-u tworzy swoisty azyl – Bożena właściwie nie zna szarej rzeczywistości, bo za sprawą ojczyma niczego w domu nie brakuje. Anna Karpińska chce uniwersalności, a nie realnych kontekstów.

Chociaż tytuł serii będzie wyznacznikiem lekturowym, coraz łatwiej pogubić się w nazwach tomów – Karpińska stosuje tu niepotrzebne ogólniki (i to kierowane do drugiego człowieka – enigmatyczne, ale przez to też bezbarwne, trudne do zapamiętania). Warto by zdecydować się w tej kwestii na większą odwagę, żeby nie zniknąć na rynku wśród innych obyczajówek. Anna Karpińska ma już swoje wierne grono czytelniczek, a fakt, że proponuje im teraz cykl, świadczy o dobrym wyczuciu rynku. Gdyby jeszcze tylko autorka uwierzyła, że szablonowe tematy to nie jedyny sposób na przyciągnięcie uwagi. Fankom obyczajówek ta historia na pewno się spodoba – Karpińska ma swój charakterystyczny styl, a jej nastawienie na wzruszenia dobrze się sprawdza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz