czwartek, 16 lutego 2017

Monika B. Janowska: Połknąć żabę

Zysk i S-ka, Poznań 2017.

Bez facetów

Monika B. Janowska sięga trochę do stylu pisania Joanny Chmielewskiej, a teraz i do Olgi Rudnickiej, chociaż mocno go upraszcza. Proponuje czytelniczkom obyczajówkę o lekkim posmaku kryminalnym, pogodną i rozśmieszającą. „Połknąć żabę” to historia Pauliny, która próbuje ułożyć sobie życie bez mężczyzn. Głosi feministyczne hasła i deklaruje niechęć do angażowania się w nowe związki. Trzy lata temu rozstała się z drugim mężem i teraz stara się żyć po swojemu, już bez uczuciowych komplikacji. Kiedy osiąga emocjonalna stabilizację (przynajmniej jeśli chodzi o sprawy sercowe), dowiaduje się, że… były mąż popełnił samobójstwo. Paulina na tyle poznała swojego eks, by wiedzieć, że to do niego niepodobne – i zamierza rozwiązać tajemnicę, zwłaszcza że otrzymuje w spadku pewną – dziwną – księgę. Bohaterce w amatorskim śledztwie pomagają szalona szwagierka i bratanica, która lada moment ma wyjść za mąż i zadręcza rodzinę przygotowaniami do idealnej uroczystości.

Paulina szuka wyjaśnień śmierci byłego męża i dowiaduje się coraz więcej mimo śledztwa prowadzonego na przekór zdrowemu rozsądkowi. Bez przerwy wpada w tarapaty – z poważniejszych opresji oczywistych dla czytelników już w momencie pojawiania się intencji – ratują ją rozsądniejsi bliscy. Chociaż bohaterka deklaruje niechęć do mężczyzn, pojawia się tu przystojny policjant. Wiadomo, jak potoczy się akcja – autorka trzyma się konwencji i zapewnia swoim odbiorczyniom dokładnie to, czego się spodziewają. Nic złego nie może się stać Paulinie – bo zbyt wielu przyjaciół nad nią czuwa. W związku z tym kobieta może bezkarnie popełniać kolejne głupstwa, które następnie staną się podstawą komizmu w tej powieści. „Połknąć żabę” to lektura rozrywkowa, przewidywalna, ale i lekka w tonie.

Janowska stawia na bogatą galerię postaci wokół bohaterki. Paulina w swojej charakterystyce ma zwycięską walkę z rakiem piersi i… skłonność do bałaganienia w nieużywanym pokoju gościnnym. Jej ojciec to król sanatoriów, bez przerwy zmienia partnerki, a czasami w ogóle adoruje dwie jednocześnie. Bratanica stworzona została na oczywistej przesadzie – nie istnieje dla niej żaden temat poza ślubem. Sięga autorka po zabiegi rodem z komedii slapstickowych, po wyolbrzymienia i przebieranki, po komizm sytuacyjny i rozmaite wpadki, zbiegi okoliczności i przeszkody na drodze do szczęścia. Mimo przekroczenia czterdziestki (dawno!) i sporego bagażu doświadczeń, Paulina jest wciąż naiwna. Budzi sympatię, ale nie wyróżnia się specjalnie spośród innych bohaterek czytadeł. Śledztwo w wykonaniu Pauliny to korowód pomyłek – ale przecież nie o rozwiązanie sprawy tu chodzi, kryminał ma tylko nadać smaku romansowi. Bohaterka we własnym mniemaniu twardo stąpa po ziemi, inaczej jest jednak z jej oceną z zewnątrz. Ale na tym zasadza się pomysł na rozśmieszanie odbiorczyń. „Połknąć żabę” nie może pozostawać zbyt blisko zwyczajnego życia – żeby nie przypominać o trudnych chwilach. Monika B. Janowska stara się bawić.

Pisze ta autorka momentami w sposób zbyt kwiecisty (ujawnia się to przede wszystkim w dialogach, które przez to tracą nieco na autentyczności. Trudno jednak w pierwszoosobowej narracji tak wyważyć proporcje między literackością i potocyzmami, żeby kreacja bohaterki wypadała wiarygodnie. Janowska unika większych zgrzytów. „Połknąć żabę” składa się z krótkich rozdziałów, co jeszcze podsyca wrażenie szybkiego tempa akcji. Janowska wprawdzie daje się uwieść opisowości, ale też za każdym razem prowadzi odbiorczynie do ciekawego zdarzenia czy punktu zwrotnego w intrydze. To nieskomplikowane czytadło napisane z humorem i wyobraźnią w konstruowaniu postaci – a to wystarczy, żeby cieszyć się lekturą bez przeszkód.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz