Nasza Księgarnia, Warszawa 2017.
Zabawa w mówienie
Pucio to bohater, którego polubią dzieci. Służy Marcie Galewskiej-Kustrze do wprowadzania prostych ćwiczeń logopedycznych i zadań, które rodzice mogą wykonywać ze swoimi pociechami podczas standardowego przeglądania książeczek. Pucio to zwyczajne pucułowate dziecko, które prowadzi normalną dla kilkulatka egzystencję. Nie doświadcza ekstremalnych przygód, nie wychodzi poza codzienność. Istnieje – i to wystarcza, żeby przyciągnąć maluchy do wspólnej zabawy. Tomik „Pucio mówi pierwsze słowa” w związku z tym nie prezentuje wielowymiarowej ani wymyślnej fabuły – to prosta zachęta do mówienia. Autorka na początku zwraca się do rodziców, aby ci wiedzieli, jak pracować z pociechą przy odwołaniach do zadań Pucia – później tylko raz uprzedza ewentualne wątpliwości (dotyczące poprawnego stosowania przyimków). Dba o to, by rodzice wiedzieli, kiedy powinni udać się z dzieckiem do specjalisty i zapewnia zestaw ćwiczeń monitorujących postępy. Wykorzystuje to, co od dawna i tak funkcjonowało – chociaż dzisiaj może być zaburzane przez elektroniczne media – kontakt z maluchem i interakcje przy wspólnej wieczornej lekturze. Autorka prowadzi bardzo prostą historyjkę dotyczącą przeciętnego dnia z życia Pucia. Maluch rano wstaje, ubiera się, myje zęby, je śniadanie, idzie do przedszkola – nie ma w tym nic dziwnego czy oryginalnego, każdy odbiorca zna to z własnego doświadczenia. Do opowiastki włączone zostały proste polecenia – komentarze bohaterów sprowadzane do drobnych wykrzyknień (nie przekonuje mnie pomysł, żeby po przeniesieniu do komiksowych dymków traciły znaki interpunkcyjne, by oswoić dziecko z kształtem wyrazu – nic nie stoi na przeszkodzie, by od razu poznawało też nieliterowe znaki). Krótki (z reguły nie większy niż jeden akapit na rozkładówkę) tekst do zarysowanie tematu. Większą część rozkładówki zajmują rysunki Joanny Kłos. To one są tu najważniejsze, bo zainspirują dzieci do omawianej lektury (co kupuje Misia, co buduje Pucio, co jest w plecaku) – w odpowiedzi nie da się pokazywać elementów obrazka, trzeba się wysilić i podać konkretne słowa. Mało tego: Joanna Kłos przygotowuje całe ikonkowe wyliczenia. Tu bohaterowie z opowiadania wykonują kolejne czynności, które dziecko ma nazwać. Pojawiają się też części ciała, przedmioty czy elementy otoczenia z podpisami. Kiedy maluch będzie nazywać wskazany przez dorosłych motyw, zobaczy od razu zapis określonego słowa – ćwiczenie mówienia łączy się też ze wstępem do nauki czytania. Zagadki nie są trudne, co zachęca do podejmowania wysiłku. Marta Galewska-Kustra odnosi się tutaj do prostych zabaw, jakie są naturalny efektem prób nawiązania kontaktu z dzieckiem przy wspólnym czytaniu – tyle że zwykłym zabawom podporządkowuje również treść historyjki. Przy okazji szkicuje różne znane dzieciom sytuacje: są tu zakupy, przyjęcie urodzinowe czy pobyt na przedszkolnym placu zabaw. Z każdą rozkładówką zmienia się sytuacja, żeby mimo nawiązań do codzienności przyciągać do tomiku maluchy.
Dzień z Puciem zaprezentowany został w dość grubej (21 kartek) kartonowej książeczce z zaokrąglonymi rogami. Utrzymany w stonowanej kolorystyce i starannie opracowany pozwala rodzicom na sprawdzanie, czy ich dziecko rozwija się prawidłowo i posiadło już umiejętności, które powinno. To zatem propozycja również dla troskliwych dorosłych, tych, którzy chcą zapewnić swojej pociesze jak najlepszy start. Nie trzeba się ograniczać do tego tomiku – w serii pojawiły się już cztery różne publikacje. Do tego taki styl pracy, jaki proponuje Marta Galewska-Kustra część rodziców stosuje intuicyjnie, a część wykorzysta również przy innych książeczkach. „Pucio mówi pierwsze słowa” to propozycja logopedyczna, ale atrakcyjna dla maluchów, przygotowana z myślą o nich. Niewiele się tu dzieje pod względem fabularnym, ale przygodą dla dzieci będzie już uczestniczenie w zabawach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz