piątek, 6 stycznia 2017

Marie Kondo: Tokimeki. Magia sprzątania w praktyce

Muza SA, Warszawa 2106.

Porządki

„Tokimeki. Magia sprzątania w praktyce” ma pokazać odbiorcom, że robienie porządków w swoim najbliższym otoczeniu przynosi radość. Marie Kondo, autorka systemu KonMari w wieku piętnastu lat stała się amatorką sprzątania i teraz zawodowo zajmuje się uczeniem (trenowaniem?) innych, jak wprowadzać ład do codzienności. Jej poradnik zawiera jednak nie tylko praktyczne wskazówki dotyczące segregowania, układania lub wyrzucania rzeczy. Przede wszystkim bowiem autorka tłumaczy, jak… nawiązać więź z przedmiotami. Nakłania do dotykania i przytulania ubrań – lub sprzętów domowych – i sprawdzania, które z nich przynoszą radość (tylko takie warto zachować). Wiele zresztą porad opiera na nadmiernej wierze w zmysły i przeczucia – otaczać się należy wyłącznie radosnymi przedmiotami, ale te, które trzeba zatrzymać, warto „pocieszyć”, zapewnić o szacunku do nich i zadbać o ich dobre samopoczucie. Przy segregowaniu przedmiotów przydatny też bywa zmysł węchu – na przykład sprzęty związane z elektroniką lub pieniędzmi da się w ten sposób według Kondo odnaleźć. Nawiązywanie więzi z przedmiotami zajmuje sporo czasu, ale jest niezbędne dla uchwycenia istoty najbliższego otoczenia. To fragmenty, które do lektury poradnika chyba najbardziej zniechęcają – zamiast skupić się na praktycznych i szybkich sposobach eliminowania zbędnych rzeczy, autorka bawi się w analizowanie ulotnych odczuć, części tych bardziej pragmatycznych odbiorców zresztą niedostępnych. Ale Marie Kondo musi jakoś zapełnić miejsce i znaleźć wyjaśnienia dla tego, co do wytłumaczenia trudne. Wybiera metodę niezbyt fortunną – przekona do siebie tylko i tak przekonanych.

Ale w tej książce znajduje się też całkiem sporo wskazówek możliwych do wcielenia w życie bez narażania się na śmieszność (choćby tylko i we własnych oczach). Autorka dzieli porządki na etapy i ważna jest tu również kolejność wykonywanych czynności, tak, by przeglądanie zdjęć nie przerwało segregowania ubrań, a książki nie odciągały od kuchni. Kondo przypomina, że często mało używane rzeczy lepiej wyjąć z oryginalnych opakowań – w przypadku zastaw stołowych zyska się miejsce, a prześcieradeł czy pościeli – pewność, że nie zatęchną. Kondo zna rozmaite pułapki porządków. Z jednej strony pamięta o swoich doświadczeniach z domu rodzinnego – wie, czym może się skończyć wyrzucanie cudzych przedmiotów, a czym – namawianie do czyszczenia po sobie zlewu. Z drugiej strony zbrojna jest w spostrzeżenia płynące z pracy z klientkami. Także ich błędy (lub odkrycia) potrafi twórczo wykorzystać i przekuć na porady dla czytelników.

Rezygnuje Marie Kondo z modnych wskazówek (choćby dzielenia przedmiotów na trzy stosy) i swoje stanowisko umie motywować. Pomijając ambicjonalne porady, znajdzie się u niej sporo konkretów. Autorka jest zwolenniczką przechowywania rzeczy „pionowo” – wszystkie ubrania składa tak, by dało się je umieścić jedne za drugimi w szufladzie (wyjaśnia nawet, jak składać majtki i skarpetki – i jak radzić sobie z materiałami, które nie dają się postawić pionowo nawet po zwinięciu). Sugeruje wykorzystywanie plastikowych szuflad i niektórych rodzajów pudełek, przypomina też o „zasadach”, wedle których przedmioty najlepiej przechowywać na właściwej dla nich wysokości. Podpowiada, jak stworzyć sobie kącik relaksu – i jak przygotować dom, by nie tworzył się w nim już bałagan. W układaniu rzeczy pomóc mają liczne rysunki – nie tylko schematy składania poszczególnych ubrań, ale też metody rozmieszczania przedmiotów w pudełkach i szafach. Ta książka przyda się ludziom, którzy potrzebują systemu w podejściu do sprzątania, ale miejscami może odstraszyć sceptyków zbyt egzaltowanym podejściem do wytwarzania więzi z przedmiotami. Marie Kondo chce jednak jawić się jako specjalistka od sprzątania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz